Rozdział trzydziesty

860 84 819
                                    

Samuel po rozmowie z Huncwotami musiał przyznać, że rzeczywiście z Mayą dzieje się coś dziwnego.

Oczywiście, Maya już miała kilku chłopaków, przez co wtedy poświęcała swoim przyjaciołom mniej czasu. Jednak teraz wydawała się wręcz nie odrywać się od Brooksa.

Do żadnego innego chłopaka nie przyczepiała się aż tak bardzo. Ona taka nie była - bardziej Sandy się tak zachowywała, a nie Maya.

Wiedział, że sam musi się zająć tą sprawą. Danny i Sandy wydawali być głównie zapatrzeni siebie, a poza tym Bailey była wręcz zachwycona tym, że przyjaciółka ma chłopaka. I bardzo chciała, by poszli na podwójną randkę, ale ci nie chcieli.

Kate natomiast była marzycielką, pogrążoną w swych myślach. Poza tym miała też swoje problemy z rodzeństwem i nie chciał jej trudzić.

Porozmawiał więc o tym z Edwardem, który zresztą też w miarę dobrze znał Mayę. Potwierdził jego obawy, że coś jest nie tak.

Postanowił więc odciąć ją od niego na przynajmniej jeden dzień. A idealnym dniem do tego był jedenasty stycznia, czyli jego urodziny.

Zjawił się w Pokoju Wspólnym Puchonów, by poczekać tam na przyjaciół.

Pierwszy zszedł Danny, który od razu złożył mu życzenia i dał prezent. Dopiero po chwili z damskich dormitoriów wyszły dziewczyny, również z podarunkami.

W stronę Sama od razu popędziła Kate, po czym mocno go przytuliła.

- Wszystkiego najlepszego! - krzyknęła z radością.

- Wszystkiego najlepszego, nie spodziewałyśmy się, że to ty do nas przyjdziesz - rzekła Maya.

- Myślałyśmy, że spotkamy się dopiero w Wielkiej Sali. Ale wszystkiego najlepszego! - rzekła Sandy.

- Chciałbym po prostu, abyśmy spędzili ten dzień razem - stwierdził Samuel. - Tylko przyjaciele. I bez partnerów, którzy nie są moimi przyjaciółmi.

To ostatnie powiedział, patrząc w stronę Mayi, która od razu załapała  to, że ma nie być z nimi jej chłopaka.

Trochę zdziwił ją ton, którym to powiedział. Jednak wiedziała, że Sammy nie gada zbytnio z Brooksem, więc może go nie chcieć na swoich urodzinach. I chce być tylko z nimi.

- Niech ci będzie - odparła dziewczyna. - W końcu twoje urodziny.

Przecież jej chłopak powinien chyba zrozumieć, że chce spędzić dzień z przyjaciółmi?

Prawda?

W piątkę ruszyli do Wielkiej Sali.

- Chodźcie do stołu Gryffindoru, są tam Ed i Frank! - zaproponował Samuel, po czym razem z Puchonami usiedli przed dwoma Gryfonami z roku wyżej.

Edward i Frank złożyli mu od razu życzenia. Piątka szóstorocznych usiadła tak, że Maya była w środku, pomiędzy Samem i Dannym. Po obu stronach chłopaków znalazły się Kate i Sandy.

Z jakiegoś powodu jednak Maya czuła się dziwnie spięta. Przecież nie robiła nic złego.

Więc o co chodziło?

Do Sama podchodzili dużo osób, by złożyć mu życzenia. W pewnym momencie do Wielkiej Sali przyszli też Huncwoci, aż niedowierzając w to, co widzą.

- A już myśleliśmy, że zgubiliście drogę do naszego stołu! - zawołał wesoło James na ich widok. Cała czwórką usiedli przed nimi, gdyż Edward i Frank przesunęli się, by zrobić im miejsce. Syriusz wylądował więc prosto naprzeciwko Mayi.

Jak łatwo zborsuczyć | Syriusz Black ✅Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz