Rozdział dwudziesty

986 90 475
                                    

Syriusz musiał być naprawdę odporny, bo pomimo braku czapki i rękawiczek, nie przeziębił się będąc na dworzu.

- Po prostu gorący jestem - powiedział wesoło Syriusz. Następnie starał się uchylić przed ręką Mayi, która chciała go trzepnąć w głowę.

Siedzieli teraz w Pokoju Wspólnym Gryffindoru, gdzie właściwie Maya i Kate przyszły do Sama, ale w końcu całą trójką usiedli z Huncwotami.

Sandy i Danny poszli się wspólnie uczyć. Niby nie ma w tym nic złego, ale Maya miała wrażenie czasami, że ciągle tylko chcą spędzać czas we dwoje, bez przyjaciół.

Ale najwyraźniej taki był urok par, szczególnie tych nowych. Nawet jeśli ich związek miał już prawie trzech miesiące.

Była pewna, że ona aż tyle czasu nie spędzała ze swoimi byłymi chłopakami, gdy z nimi była. Ale może też ciężko było obiektywnie to ocenić.

W każdym razie teraz siedzieli razem z Huncwotami na kilku kanapach w ich Pokoju Wspólnym. Na jednej z nich ulokowali się Kate, Sam i James, na drugiej Remus i Peter, a ona z Syriuszem na trzeciej.

- Za skromny to ty nie jesteś, wiesz? - zapytała Maya retorycznie Blacka. Ten jednak tym się nie przejął.

- Mam powodzenie po prostu. Od najmłodszego rocznika do najstarszego! - rzekł Syriusz, po czym przeczesał ręką swoje włosy. Dziewczyna prychnęła.

- Nieprawda - odparła Maya.

Już chyba wolała gadać z nim o jego "rodzinie" i wojnie. Wtedy wydawał się być zupełnie inną osobą niż teraz.

- Chcesz to popatrz! - powiedział, po czym zaczął rozglądać się po Pokoju Wspólnym. Następnie spojrzał w stronę kilku dziewczyn z pierwszego roku.

Gdy jedna z nich na niego spojrzała, on jej pomachał, a ta wyglądała na oniemiałą. Po chwili odwróciła się w stronę koleżanek i zaczęły o czymś żywiołowo rozmawiać.

- Widzisz? Mam powodzenie - powiedział Syriusz dumnie, patrząc na Mayę. Ta jednak prychnęła.

Owszem, przyznawała po cichu, że był przystojny. Ale też zdecydowanie jego pewność siebie była czasami zbyt wielka. I ktoś musiał go trochę w tym uświadomić.

- Wśród mojego czy siódmego rocznika już takiego nie masz. Ale za to ja mam wśród chłopaków. I pokaże to w lepszy sposób - powiedziała dziewczyna.

Samuel, Kate, Remus, James i Peter nic nie mówili, tylko z zaciekawionymi uśmiechami przypatrywali się ich małej sprzeczce.

- Jaki? - zapytał Syriusz, na co ona uśmiechnęła się chytrze, po czym wstała z kanapy.

- Tam kilku siódmorocznych Gryfonów. Podejdę do nich i poproszę o coś. Zobaczysz, że się zgodzą - powiedziała Maya, a następnie przybrała sympatyczny uśmieszek, wygładziła bluzkę i ruszyła w kierunku grupki starszych chłopaków, siedzących pod ścianą.

Z jednej strony trochę drwiła z Syriusza i jego nieskromności, ale z drugiej zdawała sobie sprawę, że sama również ma powodzenie. Tylko, że się tym tak nie chwaliła.

Przy jednym ze stolików siedziało trzech Gryfonów, jedzących czekoladowe żaby. Postanowiła poprosić któregoś z nich, żeby dali jej którąś z kart, które się tam znajdowały.

- Cześć wam chłopaki - powiedziała, uśmiechając się miło, gdy stanęła obok nich. Wszyscy spojrzeli na nią jak jeden mąż i zaczęli przypatrywać się jej uważnie.

- Nazywam się Maya Chase i mam do was taką malutką sprawę. Mogę się dosiąść? - zapytała, po czym nie czekając na odpowiedź, zasiadła na pufie.

Jak łatwo zborsuczyć | Syriusz Black ✅Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz