Rozdział siedemdziesiąty trzeci

553 50 205
                                    

Syriusz uwielbiał Hogwart, nawet jeśli niekoniecznie lubił się uczyć. Jednak odkąd tylko nauczył się liczyć, odliczał dni do wyjazdu do Hogwartu. Potem natomiast robił to, gdy zaczynały się wakacje.

Bo w Hogwarcie czuł się najlepiej, będąc tam razem z przyjaciółmi.

W tym roku natomiast miał mieszane uczucia. Z jednej strony cieszył się, bo w szkole mógł być bez poczucia, że się komuś narzuca. Z drugiej strony jednak te wakacje spędził z osobami, przy których nie musiał się kryć ze swoimi uczuciami i które wiedziały o nim dużo więcej. Niby nadal dziwnie było mu mówić o tym, co naprawdę czuł, jednak były osoby, przy których czuł się dobrze.

Oczywiście, Syriusz bywał wesoły i lubił żartować. Mimo wszystko jednak, chociaż nie lubił pozorów, to w szkole przed większością osób się zgrywał, bo nie chciał mówić o tym, co czuje.

Miał też nadzieję, że nikt niepowołany nie dowie się o jego ucieczce z domu. Nie miał ochoty, by cała szkoła się o tym dowiedziała.

- Co to za stwory?

Uczniowie zaczęli wychodzić z pociągu, aames starał się nie patrzeć w stronę Hagrida, który nawoływał pierwszorocznych - zbytnio bolał go fakt, że nie ma wśród nich Kenny'ego.

Pod koniec drogi mocno się pochmurzyło, więc wszyscy chcieli jak najszybciej znaleźć się w zamku. Huncwoci jednak zatrzymali się przed powozami, które dotychczas jeździły same. Aktualnie jednak stały tan stwory, które przypominały czarne konie. Były wychudzone tak mocno, że było im widać przez skórę, prawie każdą kość. Ich oczy były puste, białe i pozbawione źrenic. Stworzenia te posiadały długą czarną grzywę i ogon oraz smoczy łeb. Miały również olbrzymie, czarne, błoniaste skrzydła.

- Wy też widzicie te stworzenia? - zapytała Maya, która stanęła koło Huncwotów. Jej przyjaciele podążyli za nią i spojrzeli na nią ze zdziwieniem.

- Jakie stworzenia? - spytała Kate.

- No te dziwne czarne konie, które tu stoją! - rzekł James, a Kate, Samuel, Sandy i Danny nadal patrzyli na nich z zaskoczeniem.

- Te, które ciągną powozy - dodał Syriusz, zastanawiając się, czemu tylko oni je widzą

- Wcześniej ich nie było - dodał Peter.

- Co się dzieje? - spytała Ruby, która podeszła do nich razem z Dorcas, Lily i Marleną.

Stojąc przy tych powozach, robili duże zamieszanie - co prawda część osób po prostu pojechała już do zamku innymi powozami, ale byli też tacy, co byli ciekawi, czemu oni tu stoją i się nie ruszają.

Byli też tacy, co wiedzieli o co chodzi, ale najzwyczajniej w świecie nie chcieli, bądź bali się wyjaśnić całą tą sytuację. W końcu w czasie wojny wielu uczniów to widziało, jednak najzwyczajniej w świecie nie mieli ochoty się przyznawać.

Remus przez dłuższą chwilę wpatrywał się w nie ze skupieniem, po czym nagle zbladł.

- Ja chyba wiem co to jest - powiedział po chwili, a wszyscy popatrzyli na niego wyczekująco.

- Profesor Kettleburn mówił kiedyś o testralach. Są to stworzenia, które mogą widzieć tylko niektórzy - rzekł Lupin.

- Niektórzy, czyli kto? - spytał James, a Lupin spojrzał na niego ze smutkiem.

- Ci, którzy widzieli czyjąś śmierć i ją zrozumieli.

W tej chwili rozległ się grzmot, który rozświetlił ciemne niebo. Następnie lunął deszcz.

Jak łatwo zborsuczyć | Syriusz Black ✅Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz