Rozdział siedemdziesiąty piąty

536 48 155
                                    

- Jones, twoja kolej! Zobaczymy jak sobie poradzisz!

Maya, Kate, Danny i Sandy usiedli na trybunach, kibicując przyjacielowi, który chciał dostać się do drużyny, na stanowisko ścigającego. Co prawda kapitanowi może niezbyt podobało się, że są tu Puchoni, ale w końcu dał się przekonać.

Przed nimi usiedli Remus, Lily, Ruby i Peter - wśród kandydatów do drużyny były też bowiem Marlena i Dorcas, które zgłosiły się na pozycje szukającej i obrońcy. Po jakimś czasie zjawiła się też Amelia, przyjaciółka Dorcas jeszcze sprzed Hogwartu.

Z zeszłorocznego składu oprócz Syriusza i Jamesa zostali tylko Cambria Frecman z piątego roku oraz Vince Bogle z siódmego, który był kapitanem.

Chociaż nie chcieli się do tego przyznawać, to Syriuszowi i Jamesowi ciężko było spojrzeć na grę w Quidditcha, nie myśląc o tym, co się stało w wakacje. Mimo wszystko jednak teraz oni grali, nie oglądali, a poza tym byli w szkole. Hogwart w końcu był uważany za najbezpieczniejsze miejsce.

Jedno było pewne - raczej nieprędko któraś z osób obecnych podczas tamtego dnia na meczu zdecyduje się pójść na taki rozgrywany poza szkołą. Chociaż sam mecz może przebiegł dobrze, to jednak to, co stało się później, mocno na nich wpłynęło.

Syriusz stał na boisku koło kapitana, podczas gdy James, Cambria i Samuel latali wokół boiska - chodziło i sprawdzenie, jak szybko lata potencjalny zawodnik.

- Samuel jest nawet szybki - przyznał Syriusz. - Na pewno lepszy niż ci czterej poprzedni kandydaci...

- Może rzeczywiście, ale ciekawe, czy tak dobrze poradzi sobie, gdy do gry wejdą kafle - rzekł Bogle. Był to szczupły, rudowłosy chłopak o niebieskich oczach. Był dosyć postawny, ale raczej niezbyt przystojny. Jednak był dosyć wymagający, co zresztą było chyba cechą wszystkich kapitanów.

Syriusz zastanawiał się, kto zostanie kapitanem za rok. Chociaż najprawdopodobniej któreś z ich trójki, czyli on, James lub Cambria.

Chociaż czy miał jakieś szanse na zostanie kapitanem? Niby dobrze grał, oraz czasami pomagał z taktyką, ale z drugiej strony miał nazwisko Black (nawet jeśli go wydziedziczyli). Może McGonagall nie chciałaby, żeby kapitanem był ktoś z tym nazwiskiem?

Może i uciekł od "rodziny", ale ona nadal go prześladowała. Śniły mu się czasami złe rzeczy, najczęściej wspomnienia z "dzieciństwa".

Dzieciństwa. Akurat.

Większości dzieciństwo kojarzy się z radością i beztroską. Jeśli rzeczywiście tak było, to on nie miał dzieciństwa.

- Lata całkiem nieźle - przyznał Bogle, przerywając jego rozmyślania.

- Zgadzam się - rzekł Syriusz.

Po chwili sprawdzili, jak Jones radzi sobie z kaflami. Gdy już wszystkie obowiązkowe testy zostały przeprowadzone, przyszła kolej na kolejnych kandydatów.

- Zestresowałem się trochę - przyznał Samuel, gdy usiadł koło swoich przyjaciół na trybunach, by poczekać na wyniki. Danny podał mu butelkę wody, z której od razu wypił pół. - Ale mam nadzieję, że mi się udało.

- Byłeś naprawdę świetny!

- Na pewno dobrze poszło!

Maya również cieszyła się z tego, że przyjaciel spróbował i dał radę. Jednocześnie jednak nie wiedziała, czemu nagle wszyscy aż tak się zaczęli interesować Quidditchem.

Syriusz naprawdę lubił Jonesa, więc cieszył się, że ten świetnie sobie poradził. Był też za przyjęciem go do drużyny, bo naprawdę dobrze sobie radził.

Jak łatwo zborsuczyć | Syriusz Black ✅Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz