Rozdział czterdziesty ósmy

764 75 452
                                    

Na szczęście pani Pomfrey już nie z takimi rzeczami sobie radziła, wobec czego udało jej się wszystko naprawić. Jednak bolało ją i musiała pobyć trochę w Skrzydle Szpitalnym.

Maya była zła na siebie, że nie uważała. Jednakże po prostu tego dnia była chyba rozkojarzona jak nigdy.

Dużo osób chciało odwiedzić ją w Skrzydle Szpitalnym, jednak pielęgniarka wszystkich wygoniła i powiedziała, że będą mogli zrobić to dopiero następnego dnia.

Już od rana dostała więc masę życzeń powrotu do zdrowia, czekoladek czy kwiatów. Zbyt duża liczba osób na raz też nie spodobała się pani Pomfrey, więc mieli przychodzić pojedyńczo.

I w końcu też Maya i Syriusz zostali sami w pomieszczeniu.

Chłopak usiadł na krześle obok łóżka i wziął ją delikatnie za rękę.

- Zobaczysz Mays, niedługo będzie wszystko dobrze - stwierdził Syriusz, mocno zmartwiony o nią. Nie mógł aż spać w nocy.

Zakochał się w niej. I martwił się o nią, nawet jeśli wiedział, że z tego wyjdzie.

- Jasne, że tak. Nie jestem słaba, poradzę sobie - odparła Maya, starając się brzmieć jak najbardziej pewnie. - A co, wątpisz?

- Nigdy nie powiedziałem, że jesteś słaba - powiedział Syriusz, a ona musiała przyznać mu rację.

Nigdy nie powiedział czegoś takiego. Owszem, nazwał ją kiedyś złośliwą, ale to wszystko było częścią ich docinek, które oboje lubili.

Kochał ją i nigdy nie chciał, żeby czuła się zraniona.

- Miło mi, że przyznajesz, iż jestem silna - odparła Maya z satysfakcją.

- I złośliwa też, nie zapominajmy - dodał chłopak, na co ona pokazała mu język.

- I kto to mówi - prychnęła Puchonka.

- Ja, Syriusz Orion Black trzeci - odparł Gryfon, na co najpierw dziewczyna popatrzyła na niego z zaskoczeniem, po czym parsknęła śmiechem.

- To ja jestem Maya Lydia Chase Chyba Pierwsza. Miło poznać panie Trzeci - stwierdziła blondynka ironicznie.

- Mi też miło panią poznać pani Chyba Pierwsza  - odparł Syriusz, po czym oboje zachichotali.

- Tytuły jak u jakichś królów i królowych - mruknęła Maya.

- Bo moja rodzina wręcz uważa, że są królami świata - stwierdził Syriusz z dezaprobatą. - Nawet imię mojego brata, Regulus, oznacza w łacinie "Mały Król".

- A co oznacza twoje imię? - spytała Maya, myśląc też o tym, że nie podoba jej się to, za kogo niektórzy się uważają.

- Ma wiele znaczeń, ale choćby z greckiego oznacza promieniejący, bo moja gwiazda świeci najmocniej - powiedział Syriusz, przybierając luźny ton, chociaż zarazem też niechętnie mówił o swoim pochodzeniu. Ale jeśli Maya była ciekawa, to może trochę powiedzieć.

- Skąd ty to wszystko wiesz właściwie? W sensie raczej do nauki się nie garniesz - zauważyła dziewczyna.

- Coś tam się nauczyłem podczas tych wszystkich nauk pobieranych w dzieciństwie. Nie lubiłem tego i często się sprzeciwiałem, ale zdarzało się - gorzko odparł Syriusz, po czym wzdrygnął się na wspomnienie kar, które otrzymywał, gdy nie uczył się wystarczająco.

- Mnie rodzice próbowali też uczyć różnych rzeczy, ale w końcu odpuścili niektóre. Szczególnie po interwencji babci Adley i dziadka Gareda, którzy przekonali rodziców, że dzieci muszą też się bawić - powiedziała Maya, wspominając czasy dzieciństwa.

Jak łatwo zborsuczyć | Syriusz Black ✅Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz