Rozdział czterdziesty piąty

762 74 402
                                    

Marzec był miesiącem, kiedy zaczynała się wiosna. Co prawda temperatura bywała zmienna, jednak świat wtedy zaczynał się zielenić. Nabierał barw, zmieniał się.

Maya lubiła obserwować zmieniającą się przyrodę. Nic więc dziwnego, że jej ulubionym miejscem była więc mała polanka w lesie, o której oprócz niej wiedzieli dotąd tylko Kate, Sandy, Sam i Danny.

Jak się okazało, o jej istnieniu wiedziały także Ruby Cooper i Dorcas Meadowes, które spotkała tam na początku tego roku. Były przyjaciółkami Huncwotów, więc niewykluczone, że oni też już o niej wiedzieli.

Mimo to miała ochotę pójść tam z Syriuszem. Był już właściwie koniec marca, a zatem chciała zobaczyć, jak natura się tam urządza.

Poznała to miejsce na trzecim roku, tuż po zerwaniu ze swoim pierwszym chłopakiem. Mimo tego, że to była ich wspólna decyzja, to jednak czuła się dziwnie i potrzebowała odpocząć. Ta polanka świetnie się do tego nadawała.

Co ją skłoniło, żeby powiedzieć Syriuszowi o niej? Cóż, stał się jej przyjacielem. Poza tym skoro ona wiedziała o Mapie Huncwotów, to poniekąd był to sekret za sekret. Tajemnicą może niekoniecznie musiało być samo istnienie polanki, ale fakt, że była dla niej w jakiś sposób ważna.

- Ładnie tu - powiedział Syriusz, kiedy znaleźli się na miejscu. Było tu już całkiem zielono - liście rosły na drzewach i krzakach. Było tu też trochę trawy, a także nawet przebiśniegi. - O, śliczny kwiatek!

- Niedługo będzie jeszcze ładniej, jak już wszystko zakwitnie - stwierdziła Maya, uśmiechając się szeroko. - Uwielbiam to miejsce. Z dala od wszystkiego, spokojne.

Syriusz był zaskoczony, że go tu przyprowadziła, ale było mu miło z tego powodu.

Cieszył się, że obdarza go zaufaniem i spędzają razem czas. Bardzo ją lubił, chociaż coraz bardziej zastanawiał się, czy na pewno tylko lubił.

Od momentu, gdy kilka dni wcześniej powiedział jej, że mu na niej zależy, zastanawiał się, czy naprawdę chodzi tylko o przyjaźń.

Miał wrażenie, że o coś więcej. Czuł się przy niej inaczej, niż choćby przy Ruby, która przecież też była jego przyjaciółką. Ale z Mayą było jakoś inaczej.

Uwielbiał być blisko niej, przytulać się do niej czy czuć zapach jej perfum. 

Cieszył się z każdego uśmiechu na jej twarzy, nawet jeśli śmiała się z niego.
Lubił te ich wspólne docinki, nawet jeśli teoretycznie go obrażała. Ale on nie czuł się źle z tego powodu.

W końcu sam też bywał złośliwy i sarkastyczny, wiedział to. Jednak ona najwyraźniej to zaakceptowała, nawet jeśli na początku ich znajomości ją to drażniło.

- Często tu przychodzisz? - spytał Black, po czym usiedli na kocu, który Maya zabrała ze sobą.

Zaczęli rozglądać się wokół i patrzeć na niebo oraz gałęzie drzew. Słychać było też świergot ptaków.

- Czasami, chociaż częściej gdy jest cieplej - powiedziała dziewczyna. - Poza tym zimą nie ma aż takiej gęstwiny, a wolę przychodzić tu, gdy wszystko nie jest tak bardzo widoczne. Więc dlatego raczej na początku i końcu roku szkolnego, chociaż zdarza się też kiedy indziej.

- W sumie rzeczywiście fajnie jest mieć taką odskocznię od wszystkiego - stwierdził Syriusz, po czym westchnął. - Miejsce, gdzie można pobyć samemu, z dala od nielubianych ludzi.

- A ty masz takie miejsce? - spytała Maya.

- Lubię przebywać w towarzystwie. Jednak kiedy byłem mały, to najlepiej było mi w domu mojego wuja Alfarda. Czasami zabierał tam na kilka dni mnie, Andromedę, Rega... - powiedział Syriusz, po czym przez chwilę patrzył smutno na drzewo naprzeciwko niego. - W każdym razie byliśmy tam z dala od reszty rodziny i była tam odrobinę większa swoboda. Wujek Al chyba jest jedną z nielicznych osób w tej rodzinie, która okazuje mi jakiekolwiek uczucia.

Jak łatwo zborsuczyć | Syriusz Black ✅Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz