Rozdział sto czwarty

273 24 218
                                    

- Idzie ci coraz lepiej!

Maya westchnęła, spoglądając na miejsce, w którym przed zniknęła srebrzysta poświata. Remus uczył ją zaklęcia Patronusa, a ona podziwiała jego cierpliwość. Był naprawdę świetnym nauczycielem.

- Miło, że tak uważasz. Ja mam wrażenie, że idzie coraz gorzej - mruknęła z goryczą blondynka.

- Coś się stało? - spytał Remus, podchodząc do niej. - Wyglądasz na zmartwioną.

Maya zawahała się, ale po chwili uznała, że kto jak kto, ale Remus może zrozumieć jej obawy. W końcu sam musiał ukrywać pewne tajemnice.

- Po prostu... Ostatnio czuję się przytłoczona - powiedziała Maya, po czym oparła się o jedną z ławek. . - Mam wrażenie, że mój kontakt z przyjaciółmi jest coraz słabszy, a wiem, że będzie jeszcze gorzej. Kłamstwa nie są dobre dla przyjaźni, ale w tym przypadku są konieczne.

- Wiesz, co by się stało, gdyby ktoś niepowołany dowiedział się o pewnych rzeczach - rzekł Remus, a Maya wiedziała, że ma na myśli zarówno swój futerkowy problem, jak i członkostwo w Zakonie Feniksa. W końcu on też o tym wiedział.

- Wiem. Dlatego nie mogę nikomu powiedzieć, w końcu to nie jest mój sekret - odparła Puchonka. - Ale po prostu boję się, że przez to wszystko stracimy kontakt. Z drugiej strony czasami zastanawiam się, czy zaprzyjaźniłabym się z nimi, gdyby nasi rodzice się nie znali. Gdybyśmy spotkali się dopiero w Hogwarcie.

- Wiesz... Po szkole każdy pójdzie w swoją stronę. Nie znaczy to, że musicie urywać kontakt, ale po prostu każdy będzie miał swoje obowiązki. Hogwart przyzwyczaja nas do bycia w jednej grupie, ale potem trzeba działać samemu - rzekł Remus. - Mój tata miał różnych znajomych, ale nie ze wszystkimi utrzymuje kontakt. Jednak na przykład Cooperowie nadal chcą się z nim przyjaźnić, mimo tego, że przez kilka lat mieli ograniczony kontakt. Jednak oni też byli zajęci, mieli swoje sprawy.

Maya wiedziała, że ten ograniczony kontakt wynikał z tego, że Remus został wilkołakiem, a jego rodzice nie chcieli o tym nikomu mówić. Bardzo mu współczuła i chciałaby jakoś pomóc, chociaż nie wiedziała jak.

Miał jednak rację z tym, że po szkole każdy będzie musiał obrać swoją ścieżkę. Już nie będzie chodzenia na lekcje i pisania wypracowań. Już nie będzie wspólnego jadania posiłków i spania w dormitoriach z kilkoma innymi osobami.

Każdy sam będzie musiał się zmierzyć z dorosłością i tym, co się za nią kryło.

- Jeśli chodzi o to, co by było... Nikt tego nie wie. Każdy jednak podejmuje swoje wybory. Zaprzyjaźniłaś się z nimi, bo chciałaś i potrzebowałaś ich w tamtej chwili.

Maya rozważyła jego słowa i przytaknęła.

- Dzięki temu, że ich miałam, czułam się silniejsza i bardziej pewna siebie, idąc do szkoły. Nie musiałam się martwić, że nie znajdę znajomych, bo już sporo osób znałam, a z kilkoma się przyjaźniłam.

- No i widzisz. To wpłynęło na to, że jesteś pewna siebie - rzekł Remus. - Wiesz co kiedyś powiedział mi tata?

- Co takiego? - zapytała Maya z zaciekawieniem.

- Że to, że jakaś znajomość się skończyła, nie znaczy, że musiała być nieważna - odparł Lupin. - Mimo wszystko jednak życzę ci, żebyś była po prostu szczęśliwa i dokonała wyboru, który uznasz za słuszny.

Puchonka westchnęła.

- Dziękuję. Po prostu się stresuję, zresztą zaraz Owutemy... A do tego wszystkiego mój ojciec mnie szantażuje - burknęła blondynka, a on spojrzał na nią zaskoczony.

Jak łatwo zborsuczyć | Syriusz Black ✅Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz