Rozdział dziewięćdziesiąty siódmy

307 30 288
                                    

Maya czuła ulgę, że Syriusz będzie jej towarzyszył. Miał wybór, nie musiał tego robić, ale chciał tam być. Dla niej.

Wiedziała, że zapewne nie obejdzie się bez przykrych uwag ze strony dziadków, którzy najwyraźniej nie rozumieli, że to jej sprawa, z kim chce być.

Rodzice też niestety mieli z tym problem. Miała wrażenie, że traktują jej obecny wybór chłopaka jako chwilowy kaprys zbuntowanej nastolatki, która chce zwrócić na siebie uwagę.

Oczywiście, zdawała sobie sprawę, że ma dopiero siedemnaście lat. Z drugiej strony była wojna, co też wpływało na podejmowanie decyzji.

Rano dostała list od Kate i Samuela, którzy zawiadomili o swoich zaręczynach. Podobno w rodzinie Simpsonów w przyszłym roku miały odbyć się dwa śluby - najpierw w lutym Rachel i Bernarda, a potem kilka miesięcy później Kate i Sama, gdy ci skończą szkołę.

Wiedziała, że przyjaciele szczerze się kochają, ale mimo wszystko wydawało jej się to za wcześnie, by brać ślub. Zarazem jednak mieli rację w tym, że trwa wojna i niewiadomo było, czy dożyje się kolejnego dnia.

Niestety taka była brutalna rzeczywistość.

W tej chwili jednak Maya starała się o tym nie myśleć. Chciała skupić się na szczęściu przyjaciół oraz przetrwaniu dzisiejszego wieczoru.

Ubrała się elegancko, w białą koszulę, przezroczyste rajstopy oraz czarną spódnicę. Do tego miała też ciepłe, czarne obuwie, a na wierzch granatowy sweterek. Założyła też biżuterię, oraz lekko się pomalowała. Włosy jak zwykle zostawiła rozpuszczone. Miała też ze sobą torebkę, a przy wyjściu nałożyła kurtkę, czapkę, szalik i rękawiczki.

Rodzice również byli już przygotowani, gdy przybyli Fleamont z Syriuszem. Dorośli chwilę pogadali, a tymczasem Maya i Syriusz przywitali się ze sobą. Chłopak również ubrał się elegancko, zakładając czarne spodnie, oraz niebieską koszulę, której teraz nie było widać, gdyż miał na sobie ciepłą kurtkę.

- Jesteś pewny, że tego chcesz? - zapytała Puchonka, a on skinął głową.

- Tak. Chcę być przy tobie.

Syriuszowi zależało na Mayi i chciał jej to pokazać. Naprawdę wiele dla niego zrobiła, chociaż czuł się z tym czasami głupio. Nie chciał litowania się nad nim, ale zarazem mimo wszystko brakowało mu czasami kogoś, kto by się o niego troszczył. Miał teraz trochę bliskich mu osób i naprawdę się z tego cieszył.

- Latem byliśmy na terenach letniej posiadłości. Teraz poznasz zimową rezydencję moich dziadków - rzekła Maya, ściskając go za rękę.

Dziewczyna nie przesadzała, mówiąc o rezydencji. We czwórkę wylądowali przed wielką, żelazną bramą, nad którą widniał herb. Na jego górze była biała księga na brązowym tle. Niżej widniało siedem brązowych sów, ulokowanych na niebieskim tle, a poniżej łaciński napis Elige prudenter, czyli "mądrze wybierać".

Maya westchnęła. Z tego powodu jej rodzina od zawsze była ukierunkowana bardziej na Ravenclaw, chociaż zdarzały się wyjątki.

Bramę otworzył im dość stary skrzat domowy. Maya rozpoznała w nim jednego ze skrzatów dziadków, którego zresztą lubiła. Ogólnie zawsze dobrze traktowała skrzaty i nigdy nic do nich nie miała.

- Rąbek wita drogich państwa i zaraz zaprowadzi państwa do rezydencji!

Całą czwórką przeszli przez bramę, by wejść na podwórze. Latem zapewne musiały być tu cudowne ogrody, ale teraz wszystko przykrywał śnieżny puch.

Maya i Syriusz szli za jej rodzicami odśnieżoną ścieżką prosto do rezydencji. Był to ogromny, wielopiętrowy budynek z białego marmuru oraz z wysokimi wieżyczkami.

Jak łatwo zborsuczyć | Syriusz Black ✅Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz