Rozdział siedemnasty

1K 94 498
                                    

W końcu nadszedł dzień szesnastych urodzin Syriusza. Od dnia żartu minęło już trochę czasu, ale przyjaciele naprawdę dobrze to przyjęli.

Chociaż już Maya i Syriusz nie widywali się tak często sami, by pogadać o czymś, to i tak chłopak dużo przypominał o swojej imprezie urodzinowej.

- Nie chciałbym, żeby ktoś to przegapił, więc powtarzam wszędzie - odparł, zapytany o powód ciągłego mówienia o swoich urodzinach.

Mimo, że nie była to siedemnastka, to i tak był bardzo podekscytowany.

Maya patrzyła na niego czasami z niedowierzaniem. Jednak zamierzała iść, zresztą gdyby nie poszła, to musiałaby siedzieć sama w dormitorium, bo jej przyjaciele mieli zamiar tam być.

- Już się nie mogę doczekać, aż ja i Danny zatańczymy! - wzdychała rozmarzona Sandy, rozczesując swoje długie blond włosy. Szykowały się właśnie we trzy do imprezy w swojej sypialni.

Bailey była romantyczką, w szczególności od momentu, gdy zeszła się ze swoim chłopakiem. Wręcz tryskała szczęściem i mówiła przyjaciółkom, że powinny spróbować poznać jakiegoś chłopaka i się z nim umówić.

Maya i Kate co prawda nie szły tam z zamiarem poderwania kogokolwiek, lecz nie było sensu mówić o tym Bailey. Ta i tak nie słuchała, zbyt pochłonięta swoimi marzeniami.

Sandy postanowiła się najbardziej wystroić - założyła na siebie ładną, błękitną sukienkę, buty, oraz srebrny wisiorek, kolczyki i pierścionki. Włosy rozpuściła, nie upinając ich w żaden sposób.

Kate postawiła na zieloną spódniczkę, oraz białą koszulkę. Do tego czarne buty, srebrne kolczyki i pierścionek. Włosy natomiast splotła w warkocza.

Co z tego, że miały do przejścia cały zamek i po drodze mogło im być zimno. Nie przejęły się tym za bardzo, uznając, że na miejscu będzie ciepło.

Maya postanowiła natomiast zrobić im na przekór i postawiła na długie, granatowe spodnie, czarne buty oraz zwykłą, czerwoną bluzkę.

Swoje krótkie krótkie włosy tylko poczesała, oraz nie brała za bardzo biżuterii.

Nie zamierzała bowiem wystrajać się jak na jakiś bal. Wyglądała ładnie, ale po prostu po swojemu.

A ona lubiła stawiać na swoim.

W końcu Puchonki ruszyły na imprezę. Towarzyszyli im Danny i Sam, który miał też pomóc im dostać się do Pokoju Wspólnego Gryffindoru.

Jako prezenty przynieśli słodycze, zresztą zapewne nie jako jedyni.

Syriusz bardzo się ucieszył, jak ich zobaczył. Podszedł do nich od razu, gdy tylko weszli do środka.

- Miło, że wpadliście! Zobaczycie, będzie wesoło! - rzekł na ich widok.

Trzymająca się ramienia Abbotta Sandy zachichotała, podczas gdy Kate pierwsza podała mu rękę na powitanie. Zaraz po nim przywitała się Maya.

- Wreszcie jesteśmy w tym samym wieku! Bo oboje mamy szesnaście lat, co nie? - zapytał Syriusz, ściskając jej rękę. Trzymał ją wręcz trochę za długo, jak na zwykle przywitanie.

- A skąd wiesz, że nie jestem też z okresu od września do grudnia i nie mam już siedemnastu lat, co? - zapytała Chase, zbijając go tym trochę z tropu.

- W sumie to nie wiem. A jesteś? - zapytał po chwili Black.

- Nie, ale na przyszłość taka rada - nie zakładaj od razu, że coś jest oczywiste. A poza tym jestem od ciebie starsza o jakieś pół roku. Urodziłam się dwudziestego szóstego maja. Tysiąc dziewięćset pięćdziesiątego dziewiątego roku, jak coś - stwierdziła wesoło, po czym dodała:

Jak łatwo zborsuczyć | Syriusz Black ✅Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz