Rozdział siódmy

2K 148 318
                                    

Usłyszeli, jak ktoś podchodzi, więc Maya postanowiła sprawdzić kto to. Wstała i pokręciła głową z niedowierzaniem, gdy zobaczyła tą osobę.

- Przyszedłeś mnie śledzić? Naprawdę? - spytała Blacka, który stał tam, chowając coś do kieszeni. Wyglądał przez chwilę na zaskoczonego, że go odkryła.

- Nieprawda, chciałem tylko... - Syriusz nie zdążył powiedzieć swojej wymówki, gdyż Puchonka mu przerwała:

- Dowiedzieć się, czy rozmawiam o tobie za twoimi plecami? - spytała retorycznie, podczas gdy jej przyjaciele przysłuchiwali się rozwojowi sytuacji.

- Odpowiedź to nie. Naprawdę nie rozumiem, po co mnie śledzisz - stwierdziła krótko. Nie spodobało jej się jego zachowanie, zresztą nie poraz pierwszy.

Syriusz po rozmowie z przyjaciółmi chciał tylko zobaczyć, co robi Puchonka i za pomocą Mapy Huncwotów wypatrzył ją w bibliotece. Nie chciał zostać uznany za podglądacza, ale usłyszał swoje imię i ciekawość wzięła górę. Ale nie miał złych zamiarów.

- Dlaczego ci tak na tym zależy? - spytała dziewczyna z niedowierzaniem.

Sama już nie wiedziała, co sądzić o tej całej sytuacji. Nie rozumiała, skąd się bierze ta jego determinacja.

- Po prostu chciałem zaprosić ciebie i twoich przyjaciół na moją imprezę urodzinową - Black rzekł to, co pierwsze przyszło mu do głowy. Była to prawda, chociaż impreza miała być dopiero za kilka tygodni. I czy naprawdę wszyscy od razu muszą zakładać, że ją podrywa?

Poczuł się urażony, chociaż wiedział, co myśli na jego temat wiele osób. Jednak on nie był taki, jak mówiły plotki. Po prostu trzeba było go dobrze poznać, by to wiedzieć.

- Dlaczego nagle tak mnie zaprosiłeś? - zapytała go Chase, zastanawiając się, o co mu chodzi.

- Chciałem ci pokazać, że jesteśmy w tym samym wieku, tylko, że w listopadzie kończę szesnaście lat, a ty przed wrześniem - stwierdził chłopak, a dziewczyna pokręciła z niedowierzaniem głową.

-  Serio? - zapytała blondynka.

Po co mu tak zależało?

Wtedy jednak podeszła do nich zbulwersowana pani Pince.

- Jesteście za głośno! Wynoście się z biblioteki, jak nie umiecie się zachować! - powiedziała bibliotekarka, patrząc na nich z surową miną.

- Ale...

Ponieważ pani Pince nie chciała słuchać ich wyjaśnień, po chwili opuścili bibliotekę.

- Przez ciebie nas wyrzucili z biblioteki - stwierdziła blondynka, gdy stanęli na korytarzu.

- Nieprawda, przecież wcale nie mówiłem aż tak głośno - rzekł brunet. Ta bibliotekarka musi mieć naprawdę dobry słuch, skoro aż tak łatwo go usłyszała.

- Mówiłeś. Zresztą naprawdę mam tego wszystkiego dosyć - stwierdziła Chase, po czym poszła sprzed drzwi biblioteki ku wyjściu z zamku. Chłopak ruszył za nią, ale po chwili zatrzymał się, gdy zniknęła za rogiem korytarza. Nie wiedział, czy dobrym pomysłem jest za nią biec.

- Nawet nie myśl, żeby ją teraz gonić, to nie jest najlepszy moment - wpatrując się w korytarz, w którym zniknęła Maya, usłyszał jakiś głos zza niego. Gdy się odwrócił, zobaczył, że z biblioteki już wyszła  dwójka przyjaciół Chase, jakkolwiek się oni nazywali. Nie mógł sobie akurat przypomnieć ich imion, a zarazem nie był pewien, czy kiedykolwiek je słyszał.

Jednakże najwyraźniej szatynka uznała, że powinna coś zrobić, żeby nie pobiegł za jej przyjaciółką. Po chwili odezwał się stojący obok niej chłopak, którego z widzenia kojarzył trochę bardziej, gdyż również był Gryfonem.

- Ona teraz potrzebuje spokoju, a ty z każdą rozmową tylko pogarszasz sprawę.

- Doprawdy? A co waszym zdaniem powinienem zrobić, żeby zwrócić na siebie jej uwagę? - zapytał Syriusz z poirytowaniem. Czuł się źle, chciał po prostu ją poznać. A oni już rzucali w niego oskarżeniami.

- Na przykład mógłbyś się ogarnąć i nie śledzić jej, jakbyś miał jakąś obsesję. A po drugie, naucz się jej imienia - stwierdziła szatynka. Chociaż Puchonka była trochę niższa od niego, to wyglądała dosyć groźnie, stojąc przed nim z założonymi rękoma i poważną miną.

Bo chociaż dla przyjaciół była zazwyczaj oazą optymizmu i spokoju, to gdy było trzeba, potrafiła się komuś postawić i wygarnąć co trzeba.

- Kate ma rację - stwierdził stojący obok niej szatyn. - Takie śledzenie kogoś nie jest dobre.

Czyli brązowowłosa przyjaciółka ma na imię Kate. Warto wiedzieć, bo może mu się to jeszcze przydać.

- Czemu tak na mnie się uwzięliście? Ona już wystarczająco mi powiedziała - stwierdził Syriusz.

- Po prostu nikomu nie pozwalam skrzywdzić moich przyjaciół - odparł spokojnie szatyn.

- Myślę Sam, że już dobrze mu to wyjaśniliśmy. A teraz chyba najlepiej będzie go zostawić, żeby przemyślał co nieco. Jeśli umie - rzekła Kate.

- Co to za obrażanie mnie! - oburzył się Syriusz, kiedy dwójka przyjaciół Mayi zaczęła iść spod drzwi biblioteki. Swoją drogą, ciekawe, że nikt jeszcze tutaj nie przyszedł, zwłaszcza, że był środek dnia i zazwyczaj ludzie chodzili do biblioteki, żeby się pouczyć.

- Takie, żebyś przestał uważać się za niewiadomo kogo - stwierdziła szatynka. Po chwili zostawili Syriusza samego przed pomieszczeniem, do które rzadko odwiedzał.

Mimo, iż się nie znali, to trochę go to uraziło. Zazwyczaj nie przejmował się zdaniem innych, ale czasami już go irytowało to, co o nim mówią.

~

Teren Hogwartu był naprawdę ogromny, dlatego czasami łatwo było znaleźć bardziej wyludnione miejsca.

Koło zamku mieściło się ogromne jezioro, a wokół niego rosło wiele roślinności. Oczywiście niedaleko znajdował się także Zakazany Las, jednakże mało kto wiedział o malutkiej polance, zasłoniętej mnóstwem drzew, będącej jeszcze legalną częścią terenu.

A przynajmniej Maya była pewna, że nikt o niej nie wie, gdyż nigdy nikogo tam nie spotkała.

Po rozmowie z Syriuszem postanowiła pójść tam i odpocząć na świeżym powietrzu.

Na polance było miejsca tylko dla maksymalnie kilku osób, jednakże jej to nie przeszkadzało. Czwórka jej najbliższych przyjaciół wiedziała o tym miejscu, jednakże potrafili też uszanować, że chce pobyć sama.

Odkryła tą polankę kilka lat wcześniej i często przychodziła tu odpocząć od wszystkiego. Usiadła na trawie i otaczały ją jedynie drzewa i krzewy. Rosło też tu kilka kwiatków, a wokoło rozlegał się śpiew ptaków. Tak przynajmniej było wiosną, bo teraz liście były kolorowe i coraz więcej ich opadało na ziemię.

Czasami chciała po prostu odpocząć od tego wszystkiego, a w szkole nie było jej to zbytnio dane. Hogwart był ogromny, ale wszędzie też byli jacyś ludzie.

Poczuła się lepiej, gdy tak siedziała w ciszy, rozkoszując się spokojem.

Jednakże gdy usłyszała jakiś szelest przypominający poruszanie się człowieka, zamarła. Było wiele osób, których nie chciała tu spotkać, zwłaszcza, że trwała wojna i było niebezpiecznie.

Stanęła z wyciągniętą różdżką, nie będąc pewna, kogo może się spodziewać.

Po chwili zobaczyła, kto postanowił również odwiedzić polankę.

Jak łatwo zborsuczyć | Syriusz Black ✅Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz