Rozdział osiemdziesiąty drugi

493 43 153
                                    

- Regulus? Co ty tu robisz? - zapytał Syriusz ze zdziwieniem.

Brat przez chwilę wydawał się zaskoczony, lecz po chwili przybrał obojętną minę.

- Chodzę. A co, nie wolno mi? - ironicznie zapytał Ślizgon.

Syriusz zlustrował brata z góry na dół. Dystans między nimi był widoczny - i nie miał tu na myśli tylko korytarza.

- Ty naprawdę przypadkiem byłeś u Slughorna tego dnia? - wprost zapytał Gryfon, zadając pytanie, które od jakiegoś czasu krążyło mu po głowie.

Regulus uniósł brew ze zdziwieniem.

- Może tak, może nie. Nie muszę ci się z niczego tłumaczyć - odparł z nonszalancją.

- A czy ja ci coś każę? - zapytał Syriusz, po czym nastąpiła chwila milczenia. Bracia w napięciu wpatrywali się w siebie nawzajem.

- Co jest grane? - zapytał w końcu Syriusz, który naprawdę miał ochotę już stąd iść i zaszyć się w swoim dormitorium.

- Nic. Mówię przecież, że po prostu tędy przechodziłem - odparł Regulus.

- Zupełnie przypadkiem przechodziłeś koło Skrzydła Szpitalnego? - podejrzliwie zapytał Syriusz.

- Tak, a bo co? - burknął brat. - Zresztą lepiej uważaj. To twoja dziewczyna jest mi winna przysługę, nie odwrotnie. Lepiej uważaj na swój tyłek, żeby jej poświęcenie nie poszło na marne.

Syriusz co prawda wiedział, że Maya zgodziła się zrobić coś dla jego brata, by ten jej pomógł, ale nie sądził, że Regulus tak bezpośrednio mu o tym przypomni.

- Może i zgodziła się na przysługę, ale to nie znaczy, że możesz ją wykorzystywać, jasne? - zapytał Syriusz, podchodząc bliżej brata. Nie chciał, by ten kazał zrobić Mayi coś złego.

- Zrobię co będę chciał - odparł Ślizgon, po czym odwrócił się i poszedł sobie.

Syriusz go nie gonił, ale dalej wyczuwał napięcie, jakie między nimi istniało.

W dość ponurym nastroju wrócił do Wieży Gryffindoru. W międzyczasie minął kilka osób, które patrzyło na niego dziwnie lub szeptało coś do swoich znajomych, ale nie zwrócił na nich uwagi.

W Pokoju Wspólnym zobaczył Ruby, Lily, Dorcas i Marlenę, które siedziały przy kominku. Szybko się z nimi przywitał, odpowiedział krótko na pytania jak się czuje oraz co z Mayą i Jamesem. Następnie nie zważając na spojrzenia innych osób przebywających w pomieszczeniu, skierował się do dormitorium.

Tam zastał Remusa i Petera, którzy akurat robili jakieś wypracowania. Na dźwięk otwieranych drzwi podnieśli głowy i popatrzyli na Blacka.

- Jak tam Łapo? - spytał Lupin, a Syriusz wzruszył ramionami.

- Żyję. James i Maya też żyją, ale niestety jeszcze nieprzytomni, niedługo mają się wybudzić - odparł brunet, kładąc się na swoim łóżku. - To wywalili w końcu tego Rosiera?

- Jeszcze nie - odparł Peter.

- Ponoć chcą wszystkich świadków przepytać - stwierdził Remus. - Najbardziej na usunięcie Rosiera ze szkoły nalegają Chase'owie i Potterowie. Zresztą trudno się temu dziwić.

Syriusz poczuł bolesne kłucie w sercu na myśl o dwójce bliskich mu osób, które leżały teraz w Skrzydle Szpitalnym.

- Kogo mają przeciwko? - zapytał Black, a Remus i Peter spojrzeli na siebie z zawahaniem. - O co wam chodzi? Czemu wszyscy ciągle traktujecie mnie, jak bym miał paść na zawał po waszych słowach?

Jak łatwo zborsuczyć | Syriusz Black ✅Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz