Rozdział siedemdziesiąty

490 53 189
                                    

Sześcioletni chłopiec stał pod ścianą, zastanawiając się, co go zaraz spotka. Obok niego stał jego czteroletni brat. Obaj byli wyprostowani, z niepewnymi minami.

Przed nimi stał natomiast ich ojciec Orion z surową (jak zwykle) miną.

- Zapamiętajcie sobie. Macie zadawać się tylko i wyłącznie z odpowiednimi osobami. Nie ma w życiu miejsca na uczucia i przyjaźnie. Są tylko korzyści ze znajomości z odpowiednimi osobami - powiedział Orion, po czym uważnie spojrzał na synów. Dłużej zatrzymał swój krytyczny wzrok na Syriuszu, który od zawsze był najbardziej krnąbrny. Sześciolatek ciężko przełknął ślinę - wiedział, że jedno niewłaściwe słowo i spotka go kara.

- Nie wolno wam zadawać się ze szlamami i zdrajcami krwi. Zresztą w Slytherinie na szczęście takich nie ma, a tam traficie - powiedział Orion. - Nawet nie myślcie, że wolno wam trafić do innego domu. Czy to jasne?

Jego ton był nieznoszący sprzeciwu.

- Tak jest ojcze - odrzekł Regulus. Mimo, iż miał dopiero cztery lata, był naprawdę zdolny i pojętny. Był też dużo bardziej posłuszny od brata.

- Czy to jasne? - zagrzmiał Orion, gdy Syriusz milczał. Może i obrywał za wyrażanie własnego zdania, ale nie mógł powstrzymać zwykłej, dziecięcej ciekawości. Dopiero gdy był starszy,  częściej zadawał pytania ze zwykłej złośliwości. Bo wtedy już wiedział, że ich poglądów nie jest w stanie zmienić.

- Nie, nie jasne - twardo odparł starszy chłopak, po czym popatrzył ojcu prosto w oczy. - Dlaczego tak musi być? Przecież ci ludzie, których widzimy na ulicy, wcale aż tak się nie różnią od nas z wyglądu...

Chłopiec przelał tym czarę goryczy. Niewinne pytanie wywołało wściekłość u Oriona.

- Zabraniam ci tak mówić! - warknął ojciec, po czym pociągnął go za ucho tak mocno, że aż zabolało. - Jak masz zadawać takie niestosowne pytania, to już lepiej nie zadawaj ich wcale. Jesteś potomkiem głównej linii szlachetnego i starożytnego rodu Blacków, nie przystoi ci się zachowywać jak jakieś... dziwadło.

Chłopcu poleciała łza, którą niestety zauważył Orion.

- Zapomniałeś o kolejnej zasadzie - wycedził Orion z odrazą. - Blackowie nie okazują uczuć. Prawda Regulusie?

- Oczywiście ojcze - odparł czterolatek z przerażeniem. Orion spojrzał na niego z aprobatą.

- Z ciebie Regulusie może coś jeszcze będzie. Natomiast ty Syriuszu Orionie Blacku Trzeci marsz do swojego pokoju. I nie wychodź stamtąd, dopóki ci nie pozwolimy - ostro syknął Orion. - Posiłek dostaniesz jeśli będę miał humor.

Syriusz poszedł do swojego pokoju, gdyż i tak nie chciał przebywać z ojcem. Bał się, co ten jeszcze może mu zrobić.

Czy kiedykolwiek uda mu się zdobyć przyjaciół? Jak to jest w ogóle mieć przyjaciela?

Gdyby nie Andromeda i wuj Alphard, to nie wiedziałby, czym są uczucia. Ale oni przynajmniej mu je okazywali, chociaż trochę się ukrywając z tym przy wszystkich.

Mały Syriusz nieraz płakał po kryjomu, starając się ukryć przed wzrokiem rodziców. Mieli go za dziwoląga, kogoś odstającego od ich normalności, co często mu wypominali.

~

Prawie siedemnastoletni Syriusz natomiast w tej chwili leżał w łóżku, budząc się z koszmaru. Chociaż i tak ten sen należał do lżejszych wspomnień. Bywały gorsze, jednak i tak chwilę mu zajął powrót do rzeczywistości.

Jak łatwo zborsuczyć | Syriusz Black ✅Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz