Rozdział piąty

2.6K 185 573
                                    

Choć Maya jak wielu nastolatków narzekala czasami na swoich rodziców, to wiedziała, że mogłoby być gorzej. Słyszła o rodzicach, którzy zmuszali swoje dzieci do zaaranżowanych małżeństw, czy zakazywali zadawać się z kimś, kto nie był czystej krwi.

Na szczęście jej rodzice nie byli tacy. Stanley i Lydia Chase'owie może i byli arystokratami, ale nie wyzywali nikogo za inne pochodzenie, czy nie próbowali wplątywać córki w małżeństwo. Kochali Mayę i starali się wychować ją na dobrą osobę. 

Jednak jak w każdej rodzinie zdarzały się kłótnie, nawet o drobnostki. W przeddzień szkoły rodzice zdążyli jej już powiedzieć tyle różnych rad, że ją to zirytowało. Wiedziała zarazem, że ją kochają i chcą dobrze, więc już kilka dni później napisała do nich list, że wszystko u niej w porządku.

Natomiast jeśli chodzi o poznawanie nowych ludzi, nie miała nic przeciwko temu, jednak nie podobało jej się myślenie, że dzięki popularności można mieć wszystko. A miała wrażenie, jakby Syriusz tak myślał.

Nie miała nic do niego, poza tym, że uznał za oczywistość, iż zgodzi się usiąść z nim i jego przyjaciółmi. To się jej nie spodobało i myślała, że po kilku odmowach się znudzi.

- Nikt ci przecież nie każe zaraz z nim być, ale zawsze można pogadać - rzekła Kate, gdy Maya radziła się przyjaciółek. Simpson zawsze była do wszystkiego pozytywnie nastawiona i chętna nowych doświadczeń.

- Nigdy niewiadomo, gdzie ukrywa się miłość twojego życia - powiedziała Sandy. Odkąd miała chłopaka, coraz więcej mówiła o miłości i o tym, jak dobrze jest mieć kogoś, z kim spędzi się resztę życia.

- Dziękuję wam za rady, ale nie musicie od razu mnie z kimś swatać - powiedziała Maya. Puchonki siedziały właśnie w Pokoju Wspólnym i miały zamiar zająć się lekcjami, jednak miały też tematy do obgadania.

- Przecież nikt nie mówi, że masz się w nim zakochać. Chodzi tylko o poznanie nowych osób i niekoniecznie sam na sam - rzekła Kate.

- Możemy nawet być przy tobie - dodała Sandy.

- Zobaczymy, ale nic nie obiecuję - odparła Chase. Nie wiedziała, czy to dobry pomysł, ale uznała, że może przynajmniej skończy się na jednej rozmowie.

- Spokojnie, przecież chodzi tylko o poznanie nowych osób, nic więcej - stwierdziła Kate.

Maya wiedziała, że przyjaciółki mają trochę racji, ale z drugiej strony nie chciała, żeby ktoś uważał, że łatwo się poddaje.

- Na pewno będzie dobrze. Pomożecie mi z tym wypracowaniem z transmutacji? - spytała Sandy, zmieniając temat. Już po chwili zajęły się lekcjami, jednak Maya i tak myślała o tym, co zrobić z tym wszystkim.

~

Zastanawiała się nad tym nadal, gdy razem z przyjaciółmi szła do Wielkiej Sali na kolację. Sandy i Danny szli z tyłu, rozmawiając cicho ze sobą o czymś. Maya, Kate i Samuel szli bardziej z przodu, więc pierwsi wyszli  zza zakrętu korytarza.

Nie tylko oni zmierzali w tej chwili do Wielkiej Sali, jednak Maya zastanawiała się, czemu musieli trafić akurat na Huncwotów.

Czwórka chłopaków była już koło drzwi wejściowych i Maya myślała, że tam wejdą, gdy Gryfoni nagle spojrzeli w ich stronę.

- Jaka miła niespodzianka! - powiedział Syriusz na widok Mayi.

- Nadal ci się nie znudziło? - spytała dziewczyna. Wiedziała, że zabrzmiało to niezbyt miło, ale miała już tego dosyć. Jej przyjaciele aż popatrzyli na nią ze zdziwieniem.

Jak łatwo zborsuczyć | Syriusz Black ✅Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz