Maya, Sandy i Kate jadły akurat śniadanie przy swoim stole, gdy nadleciała poczta - prenumeracje gazet dla każdej z nich oraz list do szatynki. Ta uśmiechnęła się, czytając list.
- Rachel i Bernard się zaręczyli i postanowili pobrać się za kilka miesięcy - powiedziała Kate.
- Ooo, w takim razie przekaż gratulacje! - rzekła Sandy.
- Właśnie, gratuluję - dodała Maya, zarazem zastanawiając się, czy naprawdę wszyscy w tej chwili muszą brać ślub. Miała wrażenie, że każdy się zaręcza.
- Cieszę się ich szczęściem, chociaż zarazem rodzice pewnie zaczną naciskać, byśmy ja i Sam wzięli ślub zaraz po nich - powiedziała Kate. - Kocham go, ale to wszystko dzieje się tak szybko... Rodzice aprobują nasz związek, ale trochę naciskają, żebyśmy jak najszybciej się pobrali.
Simpsonowie i Jonesowie byli rodzinami o co prawda neutralnych poglądach politycznych, jednak i tak mieli swoje zwyczaje i tradycje, jak przystało na stare rody czystej krwi. Nie byli na szczęście aż tak rygorystyczni jak niektórzy, ale najwyraźniej chcieli, by jak najszybciej doszło do ślubu ich potomków, skoro ci sami się zeszli.
Podobne poglądy zresztą mieli Chase'owie czy Abbottowie. Jednak i tak ci drudzy jakoś zaakceptowali Sandy jako dziewczynę Danny'ego, chociaż była pókrwi. Rodzinie Mayi nie podobało się, że jest z Syriuszem, bo jego "rodzina" była mroczna. Jednak miała nadzieję, że w końcu zrozumieją, że on jest inny.
Zresztą oboje byli inni niż ich rodziny by chciały. Ona też nie zamierzała siedzieć bezczynnie i zamierzała mieć swój udział w wojnie. Nie wiedziała jeszcze, w jaki sposób tego dokona, ale zamierzała walczyć przeciwko siłom ciemności.
Ze zmartwieniem czytała gazetę i doniesienia o kolejnych atakach, zniknięciach, czy innych katastrofach, które przynosiła wojna.
Kiedy to wszystko się skończy?
- Cześć, co tam u was? - do ich stołu podeszli Huncwoci, którzy najwyraźniej już wstali. Przysiedli się do nich naprzeciwko.
Powiedziały im o ślubie, a potem przeszły do mniej przyjemnych wiadomości, jaką były kolejne katastrofy, opisane w gazecie.
W pewnym momencie Syriusz odwrócił się w stronę wejścia do Wielkiej Sali i zobaczył swojego brata, wchodzącego do środka. Niby nic w tym niezwykłego, w końcu każdy teraz przychodził tu na śniadanie.
Jednak w jego głowie pojawiło się pytanie, na które nie wiedział, czy chce znać odpowiedź.
Po której stronie będzie walczył Regulus?
Próbował się łudzić, że Regulus w ogóle nie zaangażuje się w wojnę. Że może wojna skończy się zanim ten w skończy szkołę, a tu przecież był z dala od niej.
Ale czy warto było się łudzić? Każdy przecież w pewnym momencie będzie musiał podjąć decyzję.
Próbował odgonić myśli o bracie, ale nie mógł nic poradzić na to, że te się pojawiały.
Nie chciał z nim walczyć na śmierć i życie, ale obawiał się, że może do tego dojść.
~
Minęło kilka dni i w końcu nadszedł dzień siedemnastych urodzin Syriusza, który w tym roku wypadał w środku tygodnia.
- WSZYSTKIEGO NAJLEPSZEGO!
Syriusz został obudzony z rana okrzykiem przez Jamesa, Remusa i Petera. Przyjaciele od razu złożyli mu życzenia i dali prezenty.
CZYTASZ
Jak łatwo zborsuczyć | Syriusz Black ✅
FanficCzasami radość pokazywana wszędzie naokoło może oznaczać smutek i rozpacz w środku. Syriusz nienawidzi poglądów swojej rodziny. Chciał miłości od rodziców, której nie otrzymał. Przez pierwsze lata życia jego najbliższymi osobami byli Regulus i Andr...