3.29. Nie wiadomo, co się czai za rogiem.

13.4K 410 633
                                    

Błędy poprawię jutro.

-Trzymaj prosto,o tak. - poczułam jak dłonie przesuwają się lekko w prawo. - Inie tak blisko oka, bo sobie wydłubiesz.


-I myślisz, żeza każdym razem będę prosić przeciwnika, aby się ustawił, bomuszę nacelować w jego głowę? - zaśmiałam się, wykonującstrzał z pistoletu w stronę tarczy z narysowanym człowieczkiem, wktórego brzuchu właśnie zrobiłam dziurę.


-Widzisz? Zanisko.





Mój ojciec odkilku tygodni zabierał mnie na strzelnice. Uważał, że takaumiejętność mi się przyda, chociaż nie byłam zwolennikiemstrzelania do ludzi... zresztą on tak samo. Nie byliśmy dobranąparą, zważywszy na to, że policjant i kryminalistka to duet, którymało kiedy się łączy, chyba, że chodzi o wspólne interesy.Nasze były związane z Klanem Czarnej maski.





Po tym jakpokazałam kartkę znalezioną w plecaku ojcu, to automatycznie znówzwiększył się mój rygor. Praktycznie nie wychodziłam z domu, agdy się ruszałam, nie mogłam być sama. Najgorsze było to, żeDavid zachowywał się praktycznie tak samo. Jakbym miała nagledwóch tatusiów. Nie podobało mi się to. Cieszył mnie jednakfakt, że zaczęli się w miarę dogadywać i nie musiałam już codrugie zdanie wysłuchiwać, że skończę przez niego na dnie,chociaż na pewno nadal tak sądzili.





Po raz kolejnypolicja zaostrzyła poszukiwania. Wszyscy musieliśmy mieć się nabaczności, tudzież znowu wraz z tatą mogliśmy spędzić razemtrochę czasu przesiadując na strzelnicy. Nie uważałam, aby taumiejętność była mi kiedykolwiek potrzebna w życiu, ale miłobyło czasem porobić coś z nim jak za starych czasów, gdychodziłam jeszcze do wczesnej podstawówki. Czasami za tymtęskniłam, aczkolwiek nie sądziłam, że będziemy musieli ze sobąspędzać czas w takich okolicznościach.





-Nie sądzisz,że bardziej przydała by mi się jakaś Krav Maga? - zapytałam,wkładając nowy śrut do pistoletu. - Kompletnie nie potrafię siębronić. I jestem święcie przekonana, że żadnemu w Masce niedałabym rady.


-Trzeba byćgotowym na każdą ewentualność. Poza tym, czy nie powinniśmy jużbyć w domu?


-A to czemu? -mruknęłam, robiąc standardową pozycję, z której najlepiej misię strzelało. - Jesteśmy tu dopiero półtora godziny.


-No i widzisz?Zrób to na prostej dłoni, patrząc w muszkę. - poprawił mnie. -Jutro masz swój wielki dzień nie powinnaś się szykować?





Zaśmiałam sięszyderczo na wspomnienie ojca, po czym strzeliłam człowieczkowi natarczy w głowę. Chrząknęłam teatralnie, otwierając pistolet,aby włożyć nabój. Chyba nie za bardzo rozumiał moje podejściedo tego dnia.


-To tylkostudniówka. - wzruszyłam ramionami i strzeliłam do dalszej tarczyz punktacją. - Nie czuję presji odnośnie wyglądu, Alice zamówiłami jakieś kosmetyczki czy tam fryzjerki, a ja najchętniej poszłabymjak stoję. Chociaż nie – w ogóle bym nie szła. - oznajmiłamdumnie i z uśmiechem.


-Ty i Jenkins nazabawie dla nastolatków, to niecodzienny widok, fakt. Zapewne niezapytał cię nawet o kolor sukienki, aby dopasować swój krawat.


-Nie zaczynajtego tematu. - napomniałam, przypominając sobie Alice i Dennisakażdego dnia. - My podchodzimy po prostu do tego w luźny sposób.Nie jesteśmy parą, ani nic... - nie wierze, że właśnie zwierzamsię ojcu.


-Jesteścieparą...kryminalistów. - ojciec pokiwał głową i zabrał mipistolet. - Do domu, już. Kąpiel maseczki, jakieś preparaty nawłosy.


The Beast - JUŻ W SPRZEDAŻYOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz