Około godziny dziewiątej obudziło mnie głośne ''Jingle Bells'', które zostało puszczone przez moich rodziców z wieży stereofonicznej w salonie, który był dokładnie pod moim pokojem. O matko, to dzisiaj.Przyszedł czas na to cudowne święto, które wprawiało całą moją rodzinę w jedną wielką kłótnie, a szopka, która była odwalana przy stole z ciotką Logan była większa, niż ta, co zwykle stała w kościele. Nienawidziłam tego, o matko, jak na nie cierpiałam tego święta u mnie w domu.
Podniosłam się do pozycji siedzącej spoglądając na niewielką choinkę, która była przystrojona na niebiesko. Lampki wisiały zaczepione o karnisz, a mój pokój cały nabrał naprawdę świetnego klimatu. Dla wszystkich święta były czasem miłości, dobroci, szczerości I rodzinnej uciechy. A u mnie? Wieczne siedzenie sztywno, aby ciotka źle na ciebie nie spojrzała I odwieczne kłótnie między ludźmi od strony mamy I ojca nawzajem. Specjalnie na tą okazję preferowaliśmy noże bez ząbków, w razie jakby coś się stało, a z widelcami już trochę gorzej. Nie potrafili nawet ograniczyć się w ten jeden dzień.
Przetarłam oczy, zakładając na nogi kapcie z głową królika I wstałam, przeciągając się I patrząc na paskudną zimę za oknem, która uniemożliwiała mi wychodzenie z domu, bo nic tak nie denerwowało, jak odśnieżanie samochodu. Naprawdę, cieszyłam się, że nie ma szkoły I nie muszę wstawać pół godziny wcześniej, a w garażu było miejsce tylko na jedno auto, które niestety było rodziców, a mój stary złomek mógł marznąć na powierzchni. Biedactwo.
Przez ostatnie dni chodziłam zmieszana. Zdenerwowali mnie na tyle, że nie chciałam mieć z nimi przez pewien czas kontaktu I potrzebowałam nieco odpocząć. Przykro mi się zrobiło, gdy wtedy po prostu poszedł do domu. Rozumiałam, że może go irytować wieczne gadanie na nasz temat, ale ja też się źle z tym czułam I byłam mniej winna, niż on. Przez jego pocałunek zaczęły chodzić plotki, jednak od początku zdawałam sobie sprawę, że któregoś dnia po prostu się zdenerwuje I zamiast zignorować, to I ja na tym ucierpię. Bałam się, że nie będzie chciał mieć ze mną kontaktu, bo wszyscy zaczną gadać, że coś między nami jest, a Bestia nie jest typem, który ma w sobie nie wiadomo ile cierpliwości, a I tak wytrzymał dłużej, niż się spodziewałam. Chciałam tylko, aby wszystko wróciło do normy I byśmy mogli znów spędzać ze sobą czas jak dawniej. Tymczasem pewnie póki co wolał mnie unikać, a ja dawałam mu na to pełne pozwolenie, sama się odsuwając I tracąc na tym dużo.
Przez to nie gadałam w szkole z Dennisem, bo byłam na niego zła, a gdy Alice usłyszała o tym, co się stało, to także była na niego zdenerwowana. Przepraszał mnie, nie chciał, aby tak to wyglądało I nie spodziewał się, że sobie po prostu pójdzie, ale jednak to zrobił, a tylko ja na tym cierpiałam. Jednak wolałam na pewien czas zachować dystans I tak też były dzisiaj święta, a ja nadal nie zamieniłam z nimi ani słowa. I dobrze. Wolałam dzisiaj skupić się na tym, aby wszystko wyszło dobrze.
W mgnieniu oka zapomniałam o wszystkim, gdy usłyszałam głośne trąbienie z podjazdu. Serce niemal mi nie wyskoczyło z klatki piersiowej. Zaczęłam się uśmiechać jak durna. O mamo, nie wierzę. Po takim długim czasie.
Ubrałam sweter I zbiegłam szybko po schodach, stając przed drzwiami wejściowymi, gdzie usłyszałam pukanie. Wszyscy zbiegli się razem ze mną, ale to ja z impetem otworzyłam drzwi na całą szerokość nie mogąc uwierzyć. Tak bardzo się cieszyłam. Nie mogłam nawet się pohamować.
-Will! - krzyknęłam, po czym przytuliłam się do niego tak mocno, że aż wyleciał z powrotem na werandę.
-Vivi! - odwzajemnił chłodny uścisk, który przesycił się ze mną, tą co dopiero wstała z łóżeczka, a ten jechał już parę godzin z Ohio.
CZYTASZ
The Beast - JUŻ W SPRZEDAŻY
Teen FictionWrócił, jednak go nie znali. Jego imię, pochodzenie, przeszłość. Nic nie było o nim wiadome. Więc, dlaczego siał postrach wśród mieszkańców? Vivienne nie wierzy, że jest taki zły, ale co będzie, gdy Bestia pokaże swoje rogi? Lub co gorsza...prawdziw...