34.Możemy to przemilczeć?

15.6K 695 1.4K
                                    




Weekend szybko minął, a dni były poważnie coraz cieplejsze. Większość dziewczyn zaczęła już schodzić w spódniczkach i krótkich spodenkach do szkoły, a ja nadal zakrywałam całe nogi. Lato było dla mnie najgorszą porą roku. Nienawidziłam krótkich ciuchów, aczkolwiek miałam bardzo ochotę je nosić. Jednakże tylko po domu. W takich chwilach czułam, że moja choroba psychiczna jeszcze bardziej nabiera na mocy. W końcu nie potrafiłam na siebie spojrzeć w lustrze, a co dopiero wyjść tak do ludzi.

Siedziałam z Alice i Dennisem na dworze, bo blondynka postanowiła opalić nogi. Ja natomiast czułam jak słońce pali mnie w moje czarne jeansy i miałam dość każdej sekundy, która następowała później i później i później. Morgan chyba miał taki sam problem, bo przecież ciągle chodził w długich ciuchach. Ale przyjaciółka się tym nie przejmowała. Wystawiała swoje blade, chude nogi do przodu, pijąc koktajl z shakera, na co dziwnie się gapiliśmy. W końcu Alice nigdy nie potrafiła zrobić sobie nic porządnego do szkoły.

-Obstawiam, że kupny. - wskazałam na butelkę.

-No ba. Myślisz, że chciałoby mi się miksować? - parsknęła. - Mamy lato, pora się wziąć za ciebie.

-Jesteś chuda jak patyk. - westchnęłam.

-Ty też. - wywróciła oczami. - Ale przecież tego nie widzisz.

Poczułam to dziwne spojrzenie od Dennisa, gdy Alice powiedziała to na głos. Złączyłam usta w wąską linię, chcąc, aby ten temat szybko się zakończył. Tak samo jak moja choroba.

Nie miałam tego od zawsze. Dopiero, gdy rozpoczął się mój bardzo wczesny okres dojrzewania, czyli miałam jakieś dwanaście lat. Moje ciało zaczęło wtedy nabierać kobiecych kształtów, które moim zdaniem nie były dość dobre. I próbowałam to zmieniać, jednak nic z tego. To po prostu był mój dziwny uraz psychiczny. Przestałam dążyć do czegokolwiek, bo zwyczajnie nie chciałam zwracać na moje ciało uwagi. Jadłam co chciałam, kiedy chciałam, jak chciałam i czy w ogóle chciałam. Jednak każde stanie przed lustrem sprawiało, że od niego uciekałam. Nie potrafiłam dłużej się sobie przyglądać. Peszyłam się na swój widok. To było straszne. A ja tak bardzo pragnęłam to zmienić.

Dyskusję przerwało nam nadejście zdenerwowanego Patricka, razem z Kevinem. Stanęli obok nas. Kevin walnął nawet pięścią w drewniany stół, na co podnieśliśmy brwi z wrażenia. Ostatnio taki nabuzowany był, gdy pani z chemii dała mu pięć minus, a on zawzięcie twierdził, że dodatek do bardzo dobrej oceny jest przez jakąś chorą pomyłkę nauczyciela.

-Mamy już serdecznie dość waszych dziwnych schadzek, planów i innych tajemnic. Gadacie teraz o co chodzi, albo więcej się do was nie odzywamy.

Kevin potrafił czasem odwalić dramę, jednak gdy przestawał się odzywać, nikogo z nas to nie bolało. Z zażenowaniem spojrzeliśmy na ich miny pięciolatków. Dobra, koniec maskarady.

-Nasza trójka jest w gangu Bestii. - oznajmiłam na spokojnie.

Szczęki Patricka i Kevina poleciały tak nisko, że można było nimi zamiatać podłogę. Czułam wzrok każdego z nich na mnie. W sumie, to po co było to ukrywać? Nawet jakby komuś wygadali, to pewnie nikt by im nie uwierzył. A jednak ciężko było sobie coś ustalać, gdy byli w pobliżu, więc przyszedł czas wyłożyć wszystkie karty na stół.

-Pierdolicie. - oznajmił Kevin.

-Dennis od jakiś dwóch lat, ja od jesieni, a Alice, od kiedy znów jest w związku. - sprostowałam.

-Kurwa, byłem pewny, że to jakiś jebany trójkąt.

-Ja to się nawet dołączyć chciałem. - dodał Patrick, na którego każdy spojrzał jak na debila.

The Beast - JUŻ W SPRZEDAŻYOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz