Można śmiało stwierdzić, że wszystko co spotkało mnie w tym życiu było ułożone jak specjalny plan, tylko dla mnie. Coś co miało jednocześnie zbudować i zjebać moje życie. Wydawało mi się, że patrząc w przyszłość już zwyczajnie nic mnie nie przestraszy, bo przetrwałam najgorsze. Nowa praca? Gdzie tam, wszystko będzie proste. Szkoła? Osoby? Myślałam, że dla takiej mnie to nie jest już problem.
W którymś momencie nastał czas, że przestałam zastanawiać się nad przyszłością. Żyłam chwilą. Z dnia na dzień, mierzyłam się z tym, co było mi dane. Dlatego nie myślałam o Richmond i poniedziałku w nowej szkole. Liczył się on za kilka godzin. To i tylko to.
W sumie śmieszne. Zawsze chodziło o niego. Bez względu na to, czy za chwile, za tydzień, za rok. Zawsze był on. Wszystko mogło poczekać. Ludzie powiedzieliby mi, że jestem zaślepiona i naiwna. Może mieli rację. Mało kto mógłby tak bardzo i w pełni po prostu się poświęcić. Na świecie było tak wielu egoistów. I nic w tym złego.
Dostajemy jedno życie. Ludzie chcą się skupić w nim na sobie, a nie na innych. Chcą układać wszystko pod siebie, bo inaczej jest nierówno. Wtedy osoba, której pomagamy ma tak jakby dwa życia, a my żadnego. Marnujemy czas. Bycie egoistą było w porządku. Nie można było oczekiwać czegoś od kogoś innego, zwłaszcza, jeśli sami nie możemy tego dać.
Z drugiej strony znałam wielu ''dobrych samarytaninów''. Uważali się za tych pomocnych, co wiecznie żyją życiem innych, ale oni sami nie otrzymują niczego. I każdy z nich był zwykłym farmazoniarzem. Wydawało mi się, że ich pomoc polega na zwróceniu uwagi innych na swoją osobę, a nie ze szczerych chęci. Nie było to złe. Jednak złym było utwierdzanie nie tylko innych, ale i siebie samej, że jest się dobrą osobą.
Nikt nie jest dobry. Każdy ma swoje mankamenty, ale jesteśmy jedynie ludźmi. Nie można oczekiwać od nas bycia idealną jednostką. Każdy może się zagubić i to jest w porządku. Wiele relacji polega na zobowiązaniach i niespełnionych obietnicach. Tylko dlatego, że oczekiwaliśmy czegokolwiek od ludzi. Nie można tak. To tylko człowiek. On zawsze zawiedzie. Nie można zmieniać wyobrażenia o kimś, bo nie jest taki, jakiego chcemy go widzieć.
Więc nie byłam zła, że milczał. Nie wściekałam się już, że nie dał znaku życia, że nic nie powiedział. To nie on mnie zawiódł, tylko ja siebie. Przecież zdawałam sobie sprawę, że nie chciał mnie zranić. Nie gniewałam się na rodziców, że przez miesiąc woleli zataić przede mną ten fakt. Jednak to nie zmienia faktu, że mnie to zabolało. Właśnie czekałam na rozprawę sądową, na której on mnie nie chciał. Sama wpraszałam się, aby zostać jego wsparciem. Nie mogłam się pohamować wiedząc, że mogę za chwilę zobaczyć go po raz ostatni.
-Logan! - znajomy głos wyrwał mnie ze złych myśli.
Siedziałam w parku Hampton, próbując pozbierać myśli, jednak nie wychodziło mi to za dobrze. Nikt nie wiedział o moim przyjeździe, bo wszystko potoczyło się tak szybko. Napisałam SMS'a do Felixa z prośbą o spotkanie. W końcu nadal mieszkał w tym mieście jako jeden z nielicznych.
Odwróciłam się w stronę rudego, który szedł z naprzeciwka z szerokim uśmiechem skierowanym w moją stronę. Zapuścił nawet bródkę, co sprawiało, że wyglądał starzej, a przecież nie widzieliśmy się raptem pięć miesięcy. W sumie to całkiem sporo, jak na to, ile widywaliśmy się kiedyś, ale nie dość, aby nasza relacja zgasła.
Był osobą, która mnie w to wszystko wciągnęła. On przytargał mnie do Bestii, gdy okradali mój dom tamtej nocy. To dziwne, jak bardzo to wszystko nabrało zupełnie innego brzmienia. Wydawało mi się, że już lata temu przestałam się złościć na to, że zabrali moje osobiste rzeczy i tak naprawdę nigdy ich nie odzyskałam, a oni nie mieli wyrzutów sumienia. Czy można zrobić ze złych ludzi dobrych bohaterów? W filmach o złoczyńcach zwykle tak to właśnie działało. Ludzie zaczęli sympatyzować Cruelle, bo zagrała protagonistę w swoim filmie, chociaż chciała zabić psy. Tak działała magia dogłębnej historii człowieka. Chociaż nic nie usprawiedliwia ich czynów.
CZYTASZ
The Beast - JUŻ W SPRZEDAŻY
Teen FictionWrócił, jednak go nie znali. Jego imię, pochodzenie, przeszłość. Nic nie było o nim wiadome. Więc, dlaczego siał postrach wśród mieszkańców? Vivienne nie wierzy, że jest taki zły, ale co będzie, gdy Bestia pokaże swoje rogi? Lub co gorsza...prawdziw...