Rozdzialik świeżutki jak pączek z Lidla, skończyłam go pisać minutę temu :D <3I jak ja miałam zasnąć w tym momencie, skoro cała poduszka pachniała...nim? Przysięgam, że przeżywałam to jeszcze z dobre dwie godziny. Nadal czułam to wszystko na sobie. Łóżko wciąż było ciepłe, gdy ponownie się położyłam. W głowie miałam milion myśli na minutę. To było coś tak niesamowitego, że sądziłam, że nigdy nie przestanę tego przeżywać. Poczułam się taka inna. Odważniejsza, pewniejsza siebie, dojrzalsza. Niby nie zmieniło się kompletnie nic, a dla mnie tak dużo. Dlaczego tak na pozór nic nie znacząca rzecz wywołuje w głowie taki huragan? Uczucie, które mogłabym czuć już do końca życia, ale jedna rzecz była dla mnie dobijająca...ono nie wróci.
To była przysługa. Zdecydowanie najlepsza, jaka mnie w życiu spotkała. Czy to źle, że nie miałam wyrzutów? Przecież doskonale zdawałam sobie sprawy, że między nami nic nie ma i nie będzie, a mimo to pozwoliłam na coś takiego. Jemu ewidentnie to spływało, ale ja cieszyłam się, że poświęcił mi ten czas. I chociaż byłam śmiertelnie zmęczona po tej nocy, to wrażenia nie pozwoliły mi spać.
A gdy już zasnęłam, to obudziłam się koło dwunastej następnego dnia. A w sumie nie ja się obudziłam, tylko usłyszałam huk, które wywołały drzwi, uderzające o moją ścianę. Zerwałam się z łóżka od razu do pozycji siedzącej. Do mojego pokoju weszła Alice z Tommym. Wytrzeszczyłam szerzej oczy, bo w życiu bym się ich tak po prostu nie spodziewała bez zapowiedzi i to dosyć wcześnie. Przyjaciel wyglądał na dziwnie zdezorientowanego, jakby nie wiedział co tu robi, a blondynka niemalże nie kipiała ze złości. Usiedli przy mnie na łóżku i patrzyli mi prosto w oczy tak bardzo, że aż się zaczęłam bać. O mamo.
-Dlaczego nie odbierasz tych pierdolonych telefonów?! - Alice wydarła się na całe gardło.
-Mam tryb samolotowy. - odpowiedziałam spokojnie, biorąc komórkę i wyłączając go, a na wyświetlaczu zaczęły pokazywać się mi powiadomienia.
-Jedno, jebane pytanie...co robiłaś wczoraj w nocy?
Moja mina musiała wyrażać więcej niż tysiąc słów, bo po prostu milczałam z zakłopotania i mrugałam oczami, nie wiedząc co ja mam tak właściwie w tym momencie powiedzieć. Zagryzłam wargę, bojąc się chyba bardziej reakcji Tommiego niż samej Alice, ale to ona w tym momencie wyglądała jak groźny, mały piesek.
-Dużo rzeczy. - westchnęłam. - Źle się poczułam wczoraj i pojechałam do domu...
-Tak i Bestia przyjechał do ciebie, wszyscy to wiemy, tylko co on tu cholera robił cztery godziny?!
-To, co wam powiedział. - zacisnęłam mocno wargi, bojąc się tego, co się za sekundę wydarzy.
-Powiedział, że się pieprzyliście, ale chyba Travis by w to debil jedyny uwierzył.
Gdy oznajmiła to tak dosłownie, poczułam ukłucie w sercu takie cholerne, że niemal nie padłam na zawał. Dlaczego musiała tak bardzo nazywać rzeczy po imieniu? Nawet ja nie chciałam tego zrobić. A ja milczałam, a to ich miny zaczęły się zmieniać z sekundy na sekundę, a ja chciałam wybiec z pokoju i zamknąć się w łazience.
-Nie zrobiłaś tego... - zaczęła.
-Cóż. - uśmiechnęłam się.
-Nie wierzę ci. - odparła szybko i strąciła mnie z łóżka tak, że spadłam rękami na podłogę. - Pokaż zakrwawione prześcieradło!
-Nie mam kurwa. - mruknęłam, ocierając obolałe dłonie.
-To cokolwiek na dowód! - wskazała na mnie palcem. - Prezerwatywę, czy cokolwiek co tam mieliście, nawet mogą być fotki!
CZYTASZ
The Beast - JUŻ W SPRZEDAŻY
أدب المراهقينWrócił, jednak go nie znali. Jego imię, pochodzenie, przeszłość. Nic nie było o nim wiadome. Więc, dlaczego siał postrach wśród mieszkańców? Vivienne nie wierzy, że jest taki zły, ale co będzie, gdy Bestia pokaże swoje rogi? Lub co gorsza...prawdziw...