Leżałam przytulona do Alice już parę dobrych godzin. Słońce dawno zaszło, a ja nie miałam zamiaru nawet wstać z łóżka. Blondynka głaskała mnie po plecach, uśmiechając się pod nosem. Grudniowa pogoda pokryła cały świat grubą warstwą śniegu. Zimno otuliło cały świat, a w mojej głowie po prostu się gotowało. Z sekundy na sekundę coraz bardziej żałowałam, pomimo, że przecież wcześniej tak z łatwością potrafiłam się oddać w jego ramiona. A byłam taka głupia. W końcu wiedziałam, że nic dla tego faceta to nie znaczy, a ja swoim zachowaniem coraz bardziej powodowałam, że mieszało mi się w głowie. Ja po prostu chyba nie mogłam przebywać z nim sam na sam.Gdy Alice przyszła do mojego domu, to powiedziałam jej wszystko. Opowiedziałam dokładnie każdą sytuację, która miała miejsce parę godzin temu jeszcze w Pensylwanii. A przyjaciółka słuchała mnie z wielką uwagą, reagując na to, co do niej mówie. Czasem się cieszyła, czasem była zaskoczona I nigdy nie wydawała się być zawiedziona moim postępowaniem. Nic dziwnego, w końcu ona bardzo chciała, aby coś wydarzyło się między mną, a Bestią. Tylko zawsze, gdy coś się działo, to rujnowało naszą dotychczasową relację. On zachowywał się jak zawsze, a ja nie potrafiłam. Unikałam go, a gdy dochodziło do konfrontacji naszej dwójki, to ten wyglądał, jakby nic się nie wydarzyło, a mi było jeszcze bardziej smutno. Teraz, gdy praktycznie przez turniej musieliśmy nauczyć sobie czytać w myślach, będzie jeszcze gorzej. Ten twierdził, że zna mnie na wylot, a ja nadal nie mogłam go rozgryźć. Lecz trochę udało mi się zgłębić tajemnice tej osoby. Był dobrym, lecz zagubionym chłopakiem. Tak naprawdę chwycił się tego pokera, bo jedynym jego wzorcem w życiu był dziadek. Może gdybym mieszkała ze swoim, to w tym momencie byłabym taka sama. On we mnie widział kompana, którego Christopher Jenkins miał w Georgu Rootlandzie. Ja nie wiem co, ale na pewno nie podzielałam jego relacji. Był dla mnie kimś specjalnym, którego chciałam trzymać głęboko w sercu, ale nie zakochiwać się w nim po uszy, bo doskonale zdawałam sobie sprawę, że to jakby stanąć na minę I samemu się wysadzić w powietrze. Ten gościu nie potraktowałby poważnie moich uczuć. Wiedziałam to od samego początku, ale głupia zadrążyłam się w to tak, że teraz ciężko mi było w ogóle na niego patrzeć.
-Mamy spotkanie w sprawie losowania na prezenty świąteczne. - uśmiechnęła się do mnie blondynka. - Dasz radę?
-Nie wiem. - westchnęłam głęboko, opierając się jeszcze bardziej na jej barku. - Nie mam siły, ochoty I ogólnie chyba nie będę potrafiła spojrzeć mu w oczy, po tym, jak po prostu pożegnaliśmy się zwykłym ''cześć''.
-Nie możesz być taka przewrażliwiona. Pamiętaj, że jesteś zastępcą w gangu I wypadałoby.
-To, że mnie tak nazwali, żeby się pośmiać, nie znaczy, że tak jest. - parsknęłam, przewracając się na bok.
-Między wami ciągle dochodzi do jakiś dziwnych uniesień. Nie możesz go unikać cały czas, ponieważ to najpewniej będzie się powtarzać. Naucz się z tym żyć. Czasem jest Bestią, a czasem Księciem I musisz zaakceptować niestety jego dwie twarze. Być może po prostu czasami potrzebuje nieco romantyzmu w swoim życiu. Zawsze jest taki gburowaty I myśli tylko o gangu I pokerze. Dziwię się, że w ogóle go chcesz.
-Nic nie rozumiesz. - warknęłam w poduszkę.
-Rozumiem tyle, że pewnie na nas już czekają. A jak będziesz pokazywać, że ci tak zależy, to od razu dostaniesz od niego kopa.
-Minął prawie rok od naszego pierwszego razu. Aż tak bym nie narzekała, gdyby się już nie pojawił.
-Po prostu nie wiedziałaś wtedy, że kiedykolwiek pojawi się drugi. - wywróciła oczami. - Idziemy na losowanie I bez dyskusji. Inaczej pomyśli, że naprawdę się przejęłaś.
CZYTASZ
The Beast - JUŻ W SPRZEDAŻY
Novela JuvenilWrócił, jednak go nie znali. Jego imię, pochodzenie, przeszłość. Nic nie było o nim wiadome. Więc, dlaczego siał postrach wśród mieszkańców? Vivienne nie wierzy, że jest taki zły, ale co będzie, gdy Bestia pokaże swoje rogi? Lub co gorsza...prawdziw...