Ostatnimi czasy wszystko przewróciło się nam do góry nogami. To, kim byliśmy, nie miało już żadnego znaczenia. Każdy miał w tym momencie szanse na zmianę swojej ''łatki''. Przestaliśmy postrzegać się tak samo jak kiedyś. Już nie tylko łączyła nas przyjaźń, mocna i silna więź chęci przebywania ze sobą. Nas łączyła jedna misja, która mogła zmienić całe nasze życie. Nie patrzyliśmy na siebie tak samo. Nic nie było takie, jakie by się wydawało. Tym bardziej ja.Ciemne oczy, związane włosy, czarne ubrania i zabójcza twarz. Kastety zdobiły moje dłonie zamiast durnych pierścionków, wygodnie, wysokie buty zastąpiły trampki, a gaz pieprzowy stał się moim stałym dodatkiem do ubioru. Byłam wojowniczką! Byłam gangsterką! Byłam Bestialska....
-Gapisz się w to lustro od dwudziestu minut. - wymamrotał Foster, który jak się zorientowałam stał w drzwiach opierając się o ich futrynę i wyjadał popcorn z szerokiej, turkusowej miski.
-Puka się. - mruknęłam, odwracając się w jego stronę.
-Pukałem trzy razy. - zaśmiał się z satysfakcją. - Prawdziwy gangster nie lata z głową w chmurach, tylko stoi twardo na ziemi.
-Póki co, to ja tu jestem w pełni sprawna, a ty leżysz całymi dniami na kanapie wyżerając moje jogurty. - założyłam na dłonie czarne skórzane rękawice, a potem zabrałam mały podręczny plecak z łóżka.
-Wybacz, że tydzień temu wyszedłem ze szpitala. - podniósł ręce w geście obronnym. - Swoją drogą, to chyba twoim rodzicom także kończy się cierpliwość, a matka nie wygląda jakby chciała się ugiąć co do powrotu do piwnicy.
-Lepiej niech się streszcza, bo cierpię na tym głównie ja. Doskonale zdajesz sobie sprawę, że to moje ostatnie podrygi w tym mieście i nie chce jeszcze bardziej skracać czasu, który mi pozostał.
-W ogóle, to gdzie się wybierasz? - zmienił głupio ważny temat.
-Na biedną dzielnicę. - wzruszyłam ramionami, na co niemalże zakrztusił się popcornem.
-Chyba ci te sznurówki w kozaczkach za bardzo uciskają nogi i nie dochodzi krew do mózgu. - pokręcił głową, patrząc na mnie pobłażliwie.
-Chodzę tam codziennie od tygodnia. Dam sobie radę. - westchnęłam.
-Pytanie tylko po kij ty tam? Tymi wątłymi rączkami nikomu nie pogrozisz.
-Przede wszystkim muszę zająć się handlem, bo póki co z chłopaków tylko Felix jest w pełni sprawny. Szukam kupców na te pierdoły, co jakimś cudem zajebali, a do grubszej akcji musisz się szybko wraz z Benem zregenerować, bo inaczej po nas. Nie pozyskamy funduszy.
-Logan, która sama namawia do kradzieży. Co się z tobą stało? - zaśmiał się z kpiną.
-Nie wiemy kiedy Klan Czarnej Maski znowu uderzy, a musimy posiąść broń, aby być przygotowany na wszelkie odparcie ataków. Co najważniejsze - czas ich wyłapywać, a nie tylko się chować.
-Co tu się dzieję? - w końcu z pokoju obok wyszła Melanie i spojrzała na naszą dwójkę. - Znowu tam idziesz?
-Ty wiedziałaś? - zdenerwował się Foster. - Przecież mogą ją tam zabić.
-Ktoś musi być mężczyzną z tej ekipie. - wzruszyła ramionami, patrząc bladym uśmiechem na Fostera.
-Czyli nagle jestem bezużyteczny? Super. - wywrócił oczami. - Logan, przerobią cię tam na pasztet któregoś dnia, zobaczysz.
-Obym dobrze smakowała. - westchnęłam, po czym ich wyminęłam i zbiegłam po schodach. - Kryjcie mnie!
Szybkim krokiem wyszłam z domu, weszłam do swojego samochodu i włączyłam motywującą muzykę, która ostatnio nie opuszczała moich stałych playlist. Oczywiście David nie wiedział, że tam jeździłam, bo przecież łeb by mi urwał, jak nie lepiej. Niby wywalczyłam sobie wolność, ale zdawałam sobie sprawę, że w takie miejsca oczywiście mi jechać nie wolno, bo to jak nadzianie się samemu na minę. W sumie nie wiem, dlaczego naszło mnie po raz pierwszy, aby odwiedzić tamto miejsce. Po prostu czułam, że będąc tam mogę zrobić cokolwiek, aby klan przestał istnieć. Sama miałam więcej szczęścia niż rozumu, ale taka już chyba byłam, a na pewno stałam się przez ostatnie wydarzenia. Nie miałam Alice, a to powodowało, że przestawałam myśleć o wszelkich konsekwencjach moich czynów. W dzień, w którym wzięliśmy Fostera do siebie do domu, to David poszedł zanieść im notatki. Stałam wtedy za ścianą i obserwowałam wszystko od boku. Blondynka jedynie mruknęła parę razy coś pod nosem, gdy tylko dowiedziała się, że ja im to przekazuje. Wiedziałam, że nie zmieniło się nic i nie żałowała swojej decyzji, więc i ja musiałam w końcu wziąć się w garść, ale niestety póki co robiłam jedynie same głupoty, które mogły stać się moją klęską, a to był doskonały przykład.
CZYTASZ
The Beast - JUŻ W SPRZEDAŻY
Teen FictionWrócił, jednak go nie znali. Jego imię, pochodzenie, przeszłość. Nic nie było o nim wiadome. Więc, dlaczego siał postrach wśród mieszkańców? Vivienne nie wierzy, że jest taki zły, ale co będzie, gdy Bestia pokaże swoje rogi? Lub co gorsza...prawdziw...