3.28. La casa de Felix.

9.3K 340 153
                                    







Uwaga, w rozdziale pojawiają się nielegalne substancje, które nie są dostępne w polskich sklepach, jednak w USA nie ma z tym problemu. Pamiętaj, że autorka nie wspiera i nie namawia do ich zażywania. Dziękuje.


Dorosłość. To, co definiujemy jako to zjawisko, to pewnie tylko ułamek krzty odpowiedzialności, którą za sobą niesie. Każdy powoli uczył się jej na własnej skórze. Ludzie zazwyczaj zaczynali od znalezienia pracy, aby stać się niezależnymi finansowo. Następnie przeprowadzki, które są jednymi z najtrudniejszych momentów w życiu człowieka. Samodzielne gotowanie, sprzątanie, pranie, dzień w dzień praca, a na dodatek różne przeciwności losu, jak popsuty sprzęt, niekontrolowane wydatki, nieprzewidywalne klęski życiowe. To nauczenie się życia, bo sytuacja tego właśnie wymaga. I nie wiedziałam o tym kompletnie nic. Chodziłam do szkoły, wszystko robili za mnie rodzice, dostawałam od nich pieniądze i nie miałam nawet odrobiny pojęcia, co to znaczy tak właściwie żyć na własną rękę. Byli ludzie tacy jak Foster, którzy nie chcieli z tego rezygnować, oraz tacy jak Bestia, którzy robili to od dłuższego czasu i byli do tego przyzwyczajeni. Z trudem brali na barki kolejne obowiązki.


A ja żyłam w kompletnym potrzasku między tymi dwoma światami. Nie należałam ani do jednego, ani do drugiego. Czasami przez dosłownie urywki sekund przypominało mi się, że mogę całkowicie odłączyć się od rodziny. Byłam właścicielką kasyna o wartości dwóch milionów dolarów. Żyłabym jak pączek w maśle. Jednak wtedy przychodziło mi przez myśl, że bez pomocy, bez mojej rodziny najzwyczajniej nie dam sobie rady. Po za tym całe życie byli dla mnie tacy dobrzy. Wychowali mnie, kochali, pomagali w najgorszych momentach i robili to nadal, a ja po prostu miałam wbić im nóż w plecy? Byłabym po prostu niewdzięcznikiem. Obserwowałam cały czas stronę Ohio State, zastanawiając się, jak właściwie będzie wyglądać moje spokojne życie bez gangu, bez niebezpieczeństwa. Ta utopijna wizja była jak zimna kąpiel w upalny dzień. To będzie koniec wszystkich problemów.


I koniec jego.



Niechętnie obróciłam się na łóżku do pozycji leżenia na plecach. Zgodził się. Naprawdę pójdę z Bestią na bal. Aż chciało mi się śmiać, gdy o tym myślałam. Nie wyobrażałam sobie kompletnie, że mogłabym pojawić się z kimś takim w szkole. Te dwa światy się zwyczajnie nie mieszały. Nie wyglądał jakoś szczególnie groźnie, gdy miał wygojoną twarz, nie robił swojej standardowej mimiki twardziela, oraz ubierał się elegancko, aczkolwiek każdy wiedział, że to jest właśnie on i bez dyskusji. Nie zdziwię się, jak mnie tego wieczoru wywalą całkowicie z placówki. Nie rozmawialiśmy już o nas, od kiedy w lesie stwierdziłam, że nie chce tylko niezobowiązujących pocałunków i chodzenia raz na jakiś czas do łóżka. Potrzebowałam pewności, że to wszystko nie jest jedynie fikcją, zachcianką. Z drugiej strony brakowało mi tej fałszywości. Gdy był blisko czułam, że tak nam lepiej i prościej. Nie musieliśmy się zwodzić, byliśmy szczerzy wobec siebie własnymi ciałami i robiliśmy wszystko, na co mieliśmy ochotę. Gdybyśmy nie przerywali tego co chwilę, to może bym tak nie cierpiała. Z przemyśleń wyrwał mnie dźwięk wiadomości grupowej. Ostatnio przez to, że sprawa z Klanem Czarnej Maski ucichła, nie mieliśmy kompletnie nic do roboty i nie spotykaliśmy się w pełnym gronie. Jeśli więc nie zbiórka, to na pewno...


Felix Leaswood: Hejka naklejka! W tym ważnym dniu pragnę Wam ogłosić, że ja i moja cudowna frau Margaret odbieramy kluczę do nowego mieszkania w centrum Hampton. Tylko ja i ona! Wiem, że to dla Was szok, bo znacie mnie już długo, ale zgodziła się myć podłogi. Z racji tego zapraszamy Was w dniu jutrzejszym na ogromną parapetówkę, której na długo nie zapomnicie. W następnej wiadomości podeśle adres. I macie przyjść, bo jak nie, to chuj wam w dupę.


Oho, zaczęło się. Właśnie o tym mówiłam.


Felix stał się tym ''porządniejszym człowiekiem'', który stwierdził, że idzie do pracy, aby dać sobie i Margaret lepsze życie. Chyba każdy był wtedy w niezłym szoku, bo dobrze znaliśmy rudego. On z natury był bogatym dzieckiem, aczkolwiek pieniędzmi się nie szczycił, co akurat bardzo w nim lubiłam. Od czasu pożaru w jego domu bardzo dużo się zmieniło. On sam wydoroślał, przynajmniej tak nam się wydawało. Wszystko nabrało zawrotnego tempa. Odpisałam, że się pojawię. Dawno w sumie nie byłam na żadnej imprezie. Potrzebowałam trochę rozluźnienia przed egzaminami. Od razu zagadałam do Alice o wyszykowanie się nawzajem przed rozpoczęciem imprezy, na co ta zgodziła się bez zawahania. Wiedziałam, że czas w końcu porozmawiać szczerze o naszych uczuciach. Cierpiałam. Nie było mi dobrze, gdy nie było go obok mnie. Czułam się znowu samotna, gdzie przez ostatnie dni dosłownie latałam. Między nami było tak dużo fałszu, obłudy i egoizmu. Wydawało mi się, że mimo wszystko każde z nas patrzyło na siebie. Każde muśnięcie ust, dotyk. To było zakłamanie. Piękne, aczkolwiek puste i bezwartościowe. Jednak wtedy w walentynki przelałam moje prawdziwe uczucia, moją szczerość. Szybko odbiła się zwyczajną ściemą.


The Beast - JUŻ W SPRZEDAŻYOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz