2.2.On nie potrafi naprawdę kochać.

13.2K 465 885
                                    










Trzęsłam się jak galareta przez całą drogę. Czułam, jak mój samochód dosłownie sam skręca, pod wpływem mojej niemożności sterowania nim ze stresu. Zwłaszcza na kamieniach, gdy jechałam pod górkę przed lasem.

Trójeczka i pełny gaz.

Powtarzałam sobie w głowie, wiedząc, że nie raz zgasło mi auto, gdy jechałam pod górkę, a potem ruszyć na nowo z miejsca to była jakaś masakra. Raz nawet przez to oblałam na egzaminie. Pierdzielona górka. Po co ktoś stworzył takie głupoty? Ziemia powinna być płaska.
Im bliżej byłam szczytu, tym bardziej stresowałam się, co będzie, gdy już dojadę na samą górę. Na dworze zrobiło się już szarawo, ale dalej było widać mocno pomarańczowe słońce. Gaz miałam wciśnięty do samego dołu, a tak serio chciałam, abym jechała tylko wolniej, bo nie chciałam znaleźć się na szczycie. Czułam ścisk w żołądku. Strach i stres, które już dawno mi nie towarzyszyły. Jedno musiałam przyznać - bez nich byłam o wiele spokojniejsza. Może właśnie dlatego teraz poczułam się tak słabo. Wtedy problemy były normą, a teraz? Już nie.
A ja pchałam się do jeszcze większych tarapatów, wjeżdżając pod górę. I jeszcze gorzej było, gdy naprawdę się na niej znalazłam. Zauważyłam znajome mi auta i już pożałowałam. O jak mocno teraz pożałowałam, że tu jestem. Jeszcze z pół minuty po zgaśnięciu silnika siedziałam nieruchomo w samochodzie. Dopiero gdy zauważyłam, że zbliża się do mnie jakaś sylwetka, postanowiłam opuścić pojazd.

Tą osobą był oczywiście Felix, który gapił się na mnie jakby zobaczył ducha, a ja nie wiedziałam o co mu biega. Przekręciłam kluczyk w drzwiach i spojrzałam na niego z dziwnym skrzywieniem, dlaczego zamiast po prostu się przywitać, jego reakcja wygląda tak, a nie inaczej. Przecież rozumiałam, że może być w szoku, bo naprawdę zdecydowałam się przyjechać, ale nie w aż takim.

-Aaa...że co? - zaczął, na co dziwnie wzdrgnęłam, bo wyglądał jakby nie potrafił złączyć wątków.

-Co jest? - wytrzeszczyłam oczy.

-Ty tym przyjechałaś?! - krzyknął, a ja w końcu zrozumiałam o co chodzi.

-Tak. - zaśmiałam się.

-O mój kurwa Boże, nie wierze w to! - podbiegł do mnie jak gdyby nigdy nic i zaczął przytulać. - Gratulacje, Vivi! W życiu bym się tego po tobie nie spodziewał.

-Kurwa, dzięki. - mruknęłam, śmiejąc się nadal.

-Pokaż prawko! - krzyknął podekscytowany.

-O ni chuja. Wyglądam jak potłuczona.

Poczułam lekką ulgę. Dawno już nie rozmawiałam z nikim w taki sposób. Felix zawsze był moim super przyjacielem w ekipie. Otwarty, zabawny i zawsze pozytywny. Poczułam się jak dwa miesiące temu, gdy z takim uśmiechem podszedł do mnie, jakby minęły co najmniej dwa dni. Cieszyłam się, że chociaż on jest do mnie dobrze nastawiony. Nie wiem, jak inaczej bym przetrwała chociaż minutę w tym miejscu.

Rudy zgarnął mnie i zaczął prowadzić do reszty, czego cholernie nie chciałam. Po prostu się bałam. Nasza relacja została zakończona i nie tak łatwo po prostu z dnia na dzień ją odnowić. Felix nie miał z tym problemu, ale byłam pewna, że nie tylko mi będzie niezręcznie.
Po chwili zauważyłam wiele znajomych twarzy. Jedni uśmiechali się na mój widok, drudzy mniej. Zwłaszcza zszokował mnie widok tych nowych. Wszyscy siedzieli razem przy ognisku. Póki co Bestii nie było na horyzoncie, więc największy problem miałam z głowy. Niechętnie szłam za Felixem w ich stronę czując, jak bardzo łapie mnie zażenowanie z każdym krokiem, gdy widziałam, ile twarzy się na mnie gapi.

Adam, Ben i Foster wyglądali na szczęśliwych. Jareda nie widziałam, a w sumie na zdenerwowanego wyglądał tylko Dennis. Reszty nie znałam, więc mieli raczej neutralne wyrazy twarzy. Pojawił się gdzieś też cwany uśmiech Travisa Dancy, którego nie znosiłam. Z hardo uniesioną głową podeszłam do nich, uśmiechając się jak przez łzy i po prostu czekając na rozwój wydarzeń.

The Beast - JUŻ W SPRZEDAŻYOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz