Dzisiejszy dzień w szkole spędzałam sama. To był jeden z tych dni, gdy nikogo w niej nie ma, a ty jesteś skazana na całodzienną porażkę. Mnie również nie powinno tu dzisiaj być, ale stwierdziłam, że zajęcie się czymś w takim momencie będzie dużo lepsze, niż siedzenie w domu i płakanie, nie potrafiąc przestać myśleć o wczorajszej sytuacji.Alice wypuścili z izolatki dopiero po dwóch godzinach krzyków i darcia. Nie ustąpiła nawet na chwilę. Później po prostu straciła przytomność przez nadmiar łez, krzyk i wieczne napieranie o drzwi, co spowodowało u niej wycieńczenie zarówno fizyczne jak i psychiczne. Na jej dłoniach pojawiły się siniaki od uderzeń, oraz leciała jej także krew z nosa z osłabienia. Przewieźli ją do osobnej sali, aby tam odzyskała siły. W międzyczasie zaczęto zszywać ranę Dennisa. Na szczęście rana nie była dość głęboka, aby uszkodzić jelita, ale i tak musiał pozostać tydzień na obserwacji w szpitalu, przy okazji miał wtedy wrócić do pełni zdrowia, a z tymi szwami i tak nigdzie by się nie ruszył. Ulżyło nam, gdy dowiedzieliśmy się od lekarza, że wszystko już jest w porządku, jednak nie mogliśmy go odwiedzić i kazał nam przyjechać dopiero za dwa dni. Super, może i my wytrzymamy, ale Alice parę sal dalej nie.
Dzisiaj Morgan odszedł chwilowo z ekipy, a Evans dobrowolnie na stałe. Straciliśmy wielu bardzo istotnych członków. Nie szło mi się po tym pozbierać myślami. Ojciec zbierał informacje przez następne trzy godziny, przyjechała policja. Dopiero koło pierwszej wróciliśmy do domu, a ja z wyczerpania padłam na łóżko i zasnęłam. Miałam możliwość, aby opuścić zajęcia, ale oznajmiłam, że pójdę. W końcu co chwilę coś się dzieje któremuś z moich przyjaciół, a nie mogłam wagarować ze względu na ekipę, bo ojciec tym bardziej miałby ochotę posłać mnie do Ohio w trybie natychmiastowym.
Tak więc nie było Dennisa, ani Alice, więc siedziałam sama, chociaż wątpię, że blondynka chciałaby spędzić chociaż ze mną jeszcze kiedykolwiek pół sekundy w życiu. Nienawidziła mnie, a to łamało mi serce. Osoba, która była moją jedyną i najlepszą przyjaciółką, na której polegałam ponad wszystko. Ona najbardziej wspierała mnie w tym całym procesie, w którym musiałam sama zarządzać ekipą, oraz w trudnych momentach, gdy odszedł Bestia. W sumie to zawsze była przy mnie. Odtrącałam ją nawet podczas mojej utraty pamięci, a ta się nie poddawała. Pewnie była skłonna namówić Dennisa, aby odszedł z gangu, ale w sumie wcale się nie dziwiłam, bo pewnie sama bym zastanawiała nad odejściem, jakby mnie spotkało teraz coś takiego. Oni muszą dbać o własne życia i zdrowia, a ryzyko jest zbyt wielkie w tym momencie, aby mogli kontynuować z nami walkę. Tak samo było z Fosterem, który teraz leżał unieruchomiony. Ich dziewczyny okazywały ogromne wsparcie. Margaret, Lucy, Alice i Melanie cierpiały razem z nimi, a może i nawet bardziej. Sama nie wyobrażam sobie jak bardzo widok Bestii w szpitalu złamałby mi serce. Jednakże ja nie potrafiłabym po prostu podbiec i siedzieć przy nim cały dzień. Byłam tchórzem, który bał się wyznać mu co czuję. Jednak każdy dzień uświadamiał mnie, że to nie jest najlepszy moment, zważywszy na to, co się dzieję dookoła.
-Tutaj jesteś! - Kevin z Patrickiem podbiegli do mojego stolika na dworze.
-No oczywiście, przecież to przerwa na lunch, czego żeście się spodziewali? - spytałam chłopaków, którzy jako jedyni w tej szkole mi zostali.
-Przecież zaraz będzie filmik szkolnej telewizji na ekranach! Jesteś głównym tematem. - Kevin chwycił mnie za rękę i zaczął szarpać w stronę szkoły.
-Nie wiem, czy chce widzieć coś co poniży mnie doszczętnie. - wywróciłam oczami, wyrywając dłoń.
-Nie chcesz wiedzieć co cała szkoła o tobie sądzi?! - Patrick zaczął pakować moją sałatkę z powrotem do mojej torby.
-Jakoś niespecjalnie. - mruknęłam, jednak się nie poddali.
-Vivi, nie pierdol. Odcinek o Bivienne powinnaś oglądać z pierwszego rzędu.
CZYTASZ
The Beast - JUŻ W SPRZEDAŻY
Novela JuvenilWrócił, jednak go nie znali. Jego imię, pochodzenie, przeszłość. Nic nie było o nim wiadome. Więc, dlaczego siał postrach wśród mieszkańców? Vivienne nie wierzy, że jest taki zły, ale co będzie, gdy Bestia pokaże swoje rogi? Lub co gorsza...prawdziw...