-Mogę w czymś pomóc? - obcy dźwięk i chwyt za ramię przerwało ogłuszenie, które trwało w mojej głowie już od dłuższego czasu.Pomrugałam parę razy, a obraz powrócił mi na właściwe tory pustej filiżanki, jedynie z czarnymi fusami na dole, ubrudzoną łyżeczką i stołem pokrytym białą ceratką. Wzięłam głęboki wdech odwracając się w stronę ciemnoskórej kelnerki, trzymającej mnie za ramię i patrzącej się zaniepokojonym i przerażonym z lekka wzrokiem.
Rozejrzałam się po całej kawiarni, w której wciąż się znajdowałam. Wzrok wszystkich klientów był zwrócony tylko i wyłącznie na mnie. Telefon dalej wibrował, nie dając spokoju mojej kieszeni, zdawałam sobie sprawę, że słyszą nawet to. Współczujący wzrok gości w tym pomieszczeniu dosłownie pozbawiał mnie życia. Czy ci wszyscy ludzie współczuli właśnie mi, bo widzieli jak właśnie zostałam odprawiona z kwitkiem, a chłopak, z którym tu przyszłam właśnie pojechał sobie do domu z inną? Czy mogło być coś gorszego, niż to? Byłam w zbyt ogromnym szoku, aby jakkolwiek zareagować na obecną sytuację. Nadal stałam jak wryta nie mogąc uwierzyć, że osoba, która sprzedała swoje kasyno, stwierdziła, że kończy z tym wszystkim, aby nie narażać brata, nie robić większych problemów i nie wydawać pieniędzy, które służą do utrzymania ich obojga przy życiu zrobiła coś tak okropnego.
-Usiądź, proszę. - kelnerka odsunęła mi krzesło i puściła moje ramię, a ja osunęłam się na nie, gapiąc prosto w drewnianą podłogę, która była tu moim jedynym sprzymierzeńcem. Cała reszta ludzi gapiła się na mnie i onieśmielała tym bardziej w zawstydzającej dla mnie sytuacji. Nie mieli własnego życia? Przedstawienie się skończyło.
Po chwili wróciła ta sama czarnoskóra osoba, podając mi szklankę wody, miałam nadzieję, że na koszt firmy. Wypiłam ją od razu całą za jednym zamachem, czując jak ochładza moje suche gardło i dostarcza orzeźwienia mojego mózgu.
-Już lepiej? - pochyliła się nade mną.
-Tak, lepiej. - westchnęłam, wstając od stołu i ruszając w stronę wyjścia.
Nie czułam się nigdy bardziej upokorzona. To chyba zabolało w ten sam sposób, co pocałunek jego z tą dziewczyną w klubie na moich oczach. Przecież nie robił nic złego - w końcu postanowił jedynie z nią zagrać na pieniądze. Bolało mnie jedynie to, że była wnuczką Micheala Timmsa, więc posiadała nasze więzy krwi, które kiedyś przez długi czas były tylko i wyłącznie nasze. Przez długi czas myśleliśmy, że jesteśmy jedynie my, ale przyszedł czas rozczarowania. Nikt z nas nie szukał tej trzeciej - to ona znalazła nas. Gdy już się pojawiła, okazało się, że jest właśnie tą osobą, której szukał od początku David. Przecież właśnie tego od początku chciał ode mnie. Liczył, że powielimy losy naszych dziadków, będziemy wykładać duże kwoty na stół, zabijać się o wygraną i utrzymywać się z niej, starając się kantować za wszelką cenę i nie mieć skrupułów, żyć z dnia na dzień, bez względu na to, czy będziemy biedni, czy bogaci. Takim kimś była właśnie Michelle Timms, a nie ja. Odnalazł swoją bratnią duszę. Ja byłam z moim dziadkiem związana jedynie w drzewie genealogicznym. Nie odziedziczyłam jego dawnych cech.
Gdy doszłam już do końca parku, na parkingu nie było jego auta. W sumie czego można było się spodziewać? Wsiadłam jak najszybciej do swojego Volvo i ruszyłam z parkingu. Chciałam jak najszybciej znaleźć się w domu - mieć święty spokój i po raz kolejny na dłuższy czas odsunąć się od Davida, aby nie dać po sobie poznać jak bardzo mnie to boli. Łzy same leciały mi z oczu. Boże, jaka byłam słaba. Kiedyś nigdy nie płakałam, ale od kiedy byłam w ekipie, to oczy pociły mi się chyba stanowczo zbyt często. Co chwilę ciągnęłam nosem, bo nie dawałam rady sięgnąć po chusteczki. Zrobiłam to dopiero pod domem i wtedy też zorientowałam się, że cały czas mam na sobie podsłuch.
CZYTASZ
The Beast - JUŻ W SPRZEDAŻY
Teen FictionWrócił, jednak go nie znali. Jego imię, pochodzenie, przeszłość. Nic nie było o nim wiadome. Więc, dlaczego siał postrach wśród mieszkańców? Vivienne nie wierzy, że jest taki zły, ale co będzie, gdy Bestia pokaże swoje rogi? Lub co gorsza...prawdziw...