2.14.Tylko my możemy to zrobić.

15.5K 549 1.2K
                                    




Tak jak myślałam, że nasza relacja z Bestią już nigdy nie wróci na właściwe tory I już zawsze będzie nam niezręcznie, to chyba bardzo się pomyliłam. Od dwóch tygodni nie miałam od niego ani dnia spokoju. Przez to, że zgodziłam się na ten turniej w Pensylwanii, to naprawdę zaczął mi poświęcać cały swój prywatny czas. Potrafił napisać do mnie w szkole z dziesięć razy, upewniając się, czy na pewno przyjdę na trening po lekcjach. Czasami nawet chciał, abym się z nich urywała, chociaż odmawiałam za każdy tego typu durny pomysł. W mojej głowie nie było już nic innego, niż układy pokerowe, które nawet po nocach potrafiły mi się śnić. Całymi dniami tylko na karty się gapiłam. Myślałam, że zaraz oszaleje.

Byłam zdeterminowana, aby dać z siebie wszystko podczas tego grupowego turnieju. Mało kiedy grałam w pokera, nigdy na poważnie, a tym bardziej w taką odmianę, gdzie trzeba to robić w parach. Starałam się w szkole poświęcać czas tylko nauczycielom I tablicy, bo wiedziałam, że w domu nie dam rady nadrobić tego całego materiału. Rodzicom nakłamałam, że zapisałam się do jakiegoś klubu, który mi podciągnie ocenę końcoworoczną. Nigdy tak bardzo nie byłam skoncentrowana w szkole. Nawet na zajęciach od chemii, na których wszyscy spali, to ja I Kevin we dwoje wpatrywaliśmy się bez mrugania na nauczycielkę, która tłumaczyła jedynie naszej dwójce przykłady I doskonale zdawała sobie z tego sprawę, tudzież zaczęła wstawiać nam oceny za pracy na lekcjach, co uratowało moją nędzną sytuację z chemii niemal na całe półrocze. Jednak wszystko to owocowało ogromnym zmęczeniem, bo nie miałam nawet sekundy wytchnienia, aby odciąć się od tego wszystkiego I zająć się sobą.

Bałam się, cholernie obawiałam się tego, co wydarzy się na tym turnieju. To była jedyna szansa, aby David spłacił swoje długi I żył jak normalny człowiek. Chciałam mu pomóc, miałam nadzieję, że uratuje go to przed dalszymi problemami, które ostatnio dały o sobie znaki, gdy wyciągaliśmy go z aresztu. Chciałam, aby był wolny. Czułam dziwny obowiązek pomagania mu, mimo wszystkiego, co się między nami wydarzyło pół roku temu. Po prostu moja sympatia tliła się do tej osoby. Mieliśmy historię, którą oboje planowaliśmy kontynuować, dla przyszłych pokoleń, a to było jedno z wyzwań, które potem mogliśmy opowiadać pokoleniom, które być może także nauczy się grać, tym razem przez nas.

Pomimo, iż nie miałam głębszych styczności z pokerem, to ten pierwszy I miejmy nadzieję ostatni raz musiałam zaryzykować I zagrać o pieniądze. Był to dla mnie jeden z grzechów, które nie mogłam zdzierżyć w swoim sercu. Zasada, którą kierowałam się naprawdę przez większość mojego życia, to była gra, tylko I wyłącznie w celach rozrywkowych, a nie zarobkowych. Tudzież miałam wątpliwości, ponieważ hazard nie był legalny I ludzie pakowali się do niego tak bardzo bezmyślnie. Więcej tracili, niż zyskiwali. Jednak doskonale wiedziałam, że dla Davida to coś więcej, niż tylko zarabianie pieniędzy. To był jego styl na życie, którego nie miał zamiaru przerywać I uświadamiałam to sobie z każdym dniem, gdy obserwowałam jego zachowanie coraz dłużej.

Trenowaliśmy w jego kasynie. Tam prosił swoich kumpli po fachu, aby byli naszymi przeciwnikami, a pracownicy rozkładali nam karty, aby na pewno nie dochodziło do żadnych oszustw. Początkowo w ogóle nie rozumiałam na jakich zasadach ma to wyglądać. Zwykle graliśmy na dwie karty, a tym razem stawka rozkładała się na sześć, co było kompletną różnicą w dotychczasowych odmianach pokera, w które zdarzyło mi się grać. Ja dostawałam dwie do ręki, tak samo David, a piąta I szósta leżały na stole. Zasady były bardzo dziwne, bowiem nie mogliśmy zaglądać w karty swojego partnera, jedynie w te nasze wspólne na stole. Problemem też było to, że mogła je wykorzystać tylko jedna osoba. Najgorszym faktem jednak okazało się, że nie możemy porozumiewać się ze sobą, kto wyda je ze swoimi kartami I ułoży zestaw. Wszystko zależało od zachowania I obserwowania ruchów partnera, z czym ja miałam ogromny problem. Jeśli okazałoby się, że Bestia wyrzucił swoje karty, a ja w swoim zestawie miałabym mocniejszy układ, to dostawaliśmy automatycznie odejmowane dodatkowe punkty. Trzeba więc było bardzo dobrze znać osobę, z którą się gra I rozumieć jej zachowanie obserwowane jedynie kątem oka, z czym miałam tak cholerny problem, że kompletnie nie potrafiłam tego zrobić. Tu już nie chodziło o zwykły fart, tu trzeba było myśleć pod każdym kątem, co dosłownie mnie przytłaczało.

The Beast - JUŻ W SPRZEDAŻYOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz