Epilog The Beast (pierwszej części)

12.2K 530 297
                                    





Rodzice nie ugięli się. Jednak ja zaczęłam powoli czuć, ze odpływam. Jadłam tylko i wyłącznie wtedy, gdy nie patrzyli. Kupowałam sobie coś w sklepiku szkolnym i musiało starczyć mi na cały dzień. Czułam się niekochana. Nie przejmowali się moim stanem, tak jakby byli pewni, że prędzej czy później zjem. Wytrzymałam tydzień. Cholerne siedem dni. W szkole przestałam odzywać się z kimkolwiek. Alice bardzo się martwiła. Dennis próbował do mnie dotrzeć, ale na próżno. Oficjalnie się załamałam. Nie widziałam już sensu nadal żyć z nimi w domu. Niby byłam tam, ale jednocześnie kompletnie gdzie indziej. Mój pokój stał się azylem, w którym się zatrzasnęłam na dobre. Słyszałam tylko walenie w drzwi, gdy czas było wstawać do szkoły. Nie odzywali się ani słowem, ignorowali mnie. Moim punktem wyjściowym była jedynie toaleta i poranne zejście na dół, aby wyjść do szkoły. Jedyny widok na świat, to ogródek za oknem i to, co mijałam w szybie, gdy Will wiózł mnie do szkoły.

Nie miałam już własnego miejsca. Moje życie, moja wolność...tego już nie było.

Czułam się samotna, a jednocześnie sama odsuwałam od siebie ludzi. Ja po prostu nie chciałam, aby mnie pocieszali. Po co miałam robić dobrą minę do złej gry, skoro musiałam po paru godzinach wrócić do ''domu''. Potrzebowałam czegoś innego. Straciłam sens uczęszczania do szkoły. Chciałam ją rzucić jak najszybciej i iść do pracy. Potrzebowałam w końcu zamieszkać sama. Przez rok całkowicie zmieniły się moje wartości. Ja chciałam żyć. Wiedziałam, że to co robię nie było złe, aby mnie za to aż tak karać. Nie chcieli mnie zrozumieć. Więc stwierdziłam jedno...już więcej tam nie wrócę.

Czekałam tylko aż dzwonek zakończy moją przedostatnią lekcję, po czym, opuściłam klasę, przepychając się przez wszystkich do wyjścia. Musiałam uciec, aby Will nie złapał mnie i nie zabrał do domu. Tego było już za wiele. Ten tydzień pokazał, że dla rodziców nic nie znaczyło moje szczęście. Potrzebowałam znaleźć je gdzieś indziej. Chciałam mojego własnego miejsca. Byłam zdesperowana. Pewnie już nawet dostałam kolejnej choroby psychicznej przez to wszystko. To było za wiele.

Wsiadłam w autobus miejski i usiadłam na miejscu pasażera. Już dawno tego nie robiłam. Jednak doskonale wiedziałam, gdzie zmierzam. Jedno miejsce. Na zawsze w moim sercu. Chociaż nie było moją własnością, to czułam się tam jak w domu.

Byłam głodna, przemęczona i spragniona. Chciałam w końcu miejsca, w którym poczuje się jak w domu. Czułam, że już go nie mam. Więc postanowiłam go znaleźć. Na pewno w każdym miejscu byłoby lepiej, niż w tym więzieniu. Nie mogłam patrzeć na te cztery ściany, które były jak twierdza. Byłam niewinnym więźniem. Musiałam uciekać. Chciałam sprawiedliwości.

W końcu dojechałam. W mgnieniu oka znalazłam się pod blokiem Fostera i wpisałam odpowiedni kod. Nie mogę ukryć, że bałam się. Otworzyłam drzwi i zeszłam po kamiennych schodach. Stanęłam przed miejscem, które tak wiele dla mnie znaczyło. Kochałam je od prawie zawsze, od kiedy je poznałam. Jeden krok dzielił mnie od piwnicy. Nacisnęłam klamkę, a drzwi otworzyły się, więc bez wahania weszłam.

W środku znajdował się Bestia, Foster, Felix, Adam i Ben. Reszta pewnie nadal była w szkole, czy coś. Stanęłam przed nimi. Patrzyli na mnie z niedowierzaniem.

-Logan? - zaczął Matthew. - Rodzice odpuścili?

-Nie. - westchnęłam. - Uciekłam ze szkoły.

-Moja krew. - Felix nastawił mi rękę na piątkę, ale pokiwałam przecząco głową.

-Zawsze mi pomagaliście, więc i tym razem chce prosić was, abyście znaleźli mi schronienie.

-Co? - powiedzieli wszyscy razem.

-Nie chce mieszkać w tym domu. Za miesiąc mam osiemnastkę, więc nie powinno być problemów. Potrzebuje miejsca. Oni nie dadzą mi żyć.

Wszyscy popatrzyli między siebie, z niezbyt zadowolonymi minami. Serce mnie bolało.

-Wybacz, ale wszyscy mieszkami nadal z rodzicami i tak trochę niefajnie by było. - zaczął Ben.

-Ale Bestia mieszka sam. - Adam spojrzał z uśmiechem na chłopaka, o którym było mowa.

Ta osoba...

-Powaliło cię chyba. - spojrzał z zażenowaniem na Adama. - Nikogo nie biorę.

-Ona ma trudną sytuację... - zaczął Felix.

-Co mnie to obchodzi? - zaprotestował. - Mam sam na siebie sprowadzić oczywiste kłopoty? Nie będzie jej tatuś mi łaził nad głową. I tak wystarczająco już za mną biegał.

...nagle straciła...

-A przypomnieć ci czyja to wina?! - krzyknęłam. - Przecież to wy zmuszaliście mnie, abym robiła za was przypałowe rzeczy.

-Mówiłem ci, że możesz odejść, to sama się prosiłaś, by zostać. - zgasił mnie.

-Szkoda, że to było zanim to wszystko się odwaliło! - zaprotestowałam. - Cały czas ja za was obrywałam!

-Dlatego nie jesteś już w ekipie i żyj sobie swoim życiem. - mruknął.

-Tak ci właśnie zależy, bym była?! - spojrzałam na niego wzrokiem, którą traciłam ostatnią nadzieję.

-Odpuść już, Logan. Zajmij się sobą i każde z nas uniknie zbędnych problemów. Ludzie mają ważniejsze rzeczy na głowie, niż utrzymywanie cię.

...dla mnie znaczenie.

-To odchodzę. Nie chce mieć więcej z wami nic wspólnego. - mruknęłam, po czym skierowałam się w stronę drzwi, otworzyłam i wyszłam.

I już nikt mnie nie zatrzymał.


_________________________________________________________________________






Dobry wieczór i dzień dobry. Ja już uciekam, abyście nie grozili mi oderwaniem kończyn, ale wpierw ogłoszonka.

The Beast 2 pojawi się najprawdopodobiej 16 sierpnia. Nie wywalajcie tej książki z biblioteki, ponieważ będę kontynuować rozdziały na tym projekcie.

A tym czasem jadę na wakacje ! ADIOS !

I dzięki za przeczytanie :D


Vicky

The Beast - JUŻ W SPRZEDAŻYOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz