Od wczoraj nie odzywałam się do Willa. W samochodzie nie zamieniliśmy ze sobą ani słowa, a cały dzień w szkole byłam jakby nieobecna duchem. Zarobiłam sobie za to jedynkę z angielskiego. Po prostu zajebiście. Nie miałam kompletnie ochoty z nikim rozmawiać. Obawiałam się ciągle, że bratu może stać się krzywda. Gdy wchodziliśmy do szkoły, to koledzy od razu rzucili się na niego i zaczęli wypytywać co się stało, jednak on nie chciał im odpowiedzieć i był oschły.Na przerwie obiadowej siedzieliśmy przy stolikach na podwórku. Nie lubiłam zapachu ze stołówki. Zajęcie miejsca na dworze nie było łatwe, ale na szczęście byłam dosłownie mistrzynią w pchaniu się. Czy to do klasy zając miejsca z tyłu, czy w autobusie, ja zawsze potrafiłam sobie poradzić. Gorzej było z Alice, Kevinem i Patrickiem, którzy nigdy się nie śpieszyli, ponieważ wiedzieli, że i tak ja im zajmę. Denerwowało mnie to trochę, bo zawsze się ze mnie naśmiewali, podczas gdy mogli usadzić swoje dupy w fajnym miejscu za zero wysiłku.
-Jaka? - Alice spojrzała na moją sałatkę.
-Owocowa. - zaczęłam nabijać banany na widelec.
-Kurwa zamień się. - obie spojrzałyśmy na jej marne zimne grzanki.
-Chuja. - mruknęłam i z uśmiechem zaczęłam zajadać się dalej.
-Ale z ciebie suka. - wtrącił Kevin.
-Kurwa, zróbcie sobie. Pewnie mama wam robi śniadania do szkoły, a wy narzekacie, że niedobre. - odłożyłam na chwilę posiłek.
-Dlaczego twój brat jest cały poobijany? - zaczął Patrick po chwili.
-Pobił się z kolegą o jakąś dziewczynę. - wzruszyłam ramionami, nie chciałam mówić im prawdy.
-Idiota. - mruknęła Alice.
-Słyszałem to. - odwróciliśmy się, a tuż za moimi plecami stał Will.
Will nigdy nie podchodził do mnie w szkole. Raczej ukrywaliśmy to, że jesteśmy rodzeństwem. Natomiast teraz z własnej woli stał za mną. Domyśliłam się, że pewnie chodzi o Bestie. Inaczej załatwiłby tą sprawę przez SMSa. Zaczęłam mu się przyglądać i oczekiwałam na jego ruch.
-Mam do ciebie sprawę. - skinął, abym wstała, a ja to zrobiłam.
-O co chodzi? - spytałam, kiedy stanęliśmy pod drzewem parę metrów dalej.
-Nie będę w stanie dziś cię odwieźć. - zaczął, poprawiając okulary na nosie, aby nikt więcej nie widział jego opuchniętych oczu.
-Powariowałeś chyba. Masz wracać ze mną do domu i bez dyskusji! - trąciłam go w ramię i spojrzałam morderczym wzrokiem.
-Muszę to załatwić, Vivi. - westchnął głęboko.
-Zachowujesz się jak dzieciak, który chce zgrywać bohatera! Nie dasz na niego rady i dobrze o tym wiesz, więc po co próbujesz?! - zaczęłam krzyczeć, a on przyłożył mi dłoń do ust.
-Pojebało cię?! - wrzasnął szeptem na mnie. - Odpuść lepiej, bo i tak nic nie zmienisz. Daj mi działać i nie wtrącaj się w to. - odszedł zdenerwowany.
Wróciłam do moich znajomych, którzy patrzyli na mnie przerażonym wzrokiem. Usiadłam z powrotem na swoje miejsce. Nie mogłam nawet się ruszyć. Byłam bezradna. Kompletnie bezsilna. Nie potrafiłam powstrzymać własnego brata przed jego głupotą. Zagryzałam wargę, bo czułam, że zaraz się popłacze, a nie chciałam dać tego po sobie poznać, chociaż moja mina mówiła wszystko co najgorsze.
-Vivi, Vivi co jest?! - Patrick zaczął potrząsać moim ramieniem.
-Wszystko gra. - czułam, jak głos załamuje się w moim gardle.
CZYTASZ
The Beast - JUŻ W SPRZEDAŻY
Teen FictionWrócił, jednak go nie znali. Jego imię, pochodzenie, przeszłość. Nic nie było o nim wiadome. Więc, dlaczego siał postrach wśród mieszkańców? Vivienne nie wierzy, że jest taki zły, ale co będzie, gdy Bestia pokaże swoje rogi? Lub co gorsza...prawdziw...