30.Ten raz mogę pomóc.

12.6K 500 135
                                    







Nie miałam nawet chwili na przygotowania się do tej pseudorandki ze Skipem, ponieważ gdy tylko lekcję się skończyły, wybiegłam przed szkołę, gdzie już czekał na szkolnym parkingu opierając się o lśniący, biały, sportowy samochód od swoich rodziców.

I że ja niby miałam do czegoś takiego wsiąść?

Byłam przerażona na samą myśl. Auto było ogromne i otwierało się do góry z każdej strony. Widziałam, jak łypające spojrzenia na mnie uczniów palą moje plecy, gdy zbliżam się do Skipa, cały czas czekającego na mnie i gapiącego się również w moją stronę. Dawno nie czułam takiego zażenowania i chciałam mieć to wszystko za sobą. Aż bałam się, gdzie może mnie zaprowadzić taki człowiek jak on.

Dopiero zauważyłam, jak bardzo białe miał zęby od tego wybielania. To aż raziło w oczy. Starałam się nie pokazywać jak bardzo jestem sfrustrowana tą całą sytuacją, ale nie wiem, czy mi wychodziło. Fangmann otworzył mi drzwi i wsiadłam do środka, opierając się o skórzany fotel, który powodował ogromne ciepło na moich plecach i pośladkach, tak mocno, że od razu zachciało mi się do toalety. Skip usiadł po drugiej stronie, po raz kolejny posyłając mi uśmiech, którego nie miałam już siły nawet odwzajemniać.

-To gdzie chcesz jechać, Logan? - zagryzł wargę.

-Na kawę, bo zaraz padnę. - mruknęłam, poprawiając włosy do tyłu.

-Ciężki dzień, co? - zaczął cofać, aż w końcu wyjechał ze szkolnego parkingu.

-Nawet sobie nie wyobrażasz. - wywróciłam oczami, zdając sobie sprawę, że nie wiem nawet po co mu to mówię.

-Twój braciszek wie, że się ze mną umówiłaś? - zaśmiał się.

-A co go to obchodzi? Nawet się do siebie nie przyznajemy. - mruknęłam, gapiąc się w okno.

-Nie lubimy się. - zaśmiał się pod nosem, po raz kolejny.

-Ja to nie on. - westchnęłam głośno, przeciągając się. - Weź opowiedz coś o sobie, czy coś. - rzuciłam.

-Raczej dużo już słyszałaś, a większość z tego, to zapewne prawda. - posłał mi dziwny uśmiech. - Nadal mnie dziwi fakt, że po prostu przy wszystkich podeszłaś i mnie pocałowałaś.

-Tak, mnie też. - wypaliłam bezmyślnie.

-Ale to mnie przekonało, więc plus dla ciebie. - stuknął mnie w ramię.

Kompletnie nie wiedziałam o czym z nim rozmawiać, bo czułam wstyd, który ogarniał całe moje ciało. Cały czas w głowie miałam to, że muszę poruszyć temat kradzieży w jego domu. Zatrzymał się przy nieznanej mi kawiarni w centrum, w której nie zdziwiłabym się, jakby miała też hotel. To w końcu Skip Fangmann, nie odpuściłby treningu, dla zwykłej rozmowy przy kawce. Wiedziałam, że w życiu mi nie będzie tak wstyd jak jutro, gdy usłyszę cudowne plotki na swój temat.

Weszliśmy do środka. Wnętrze wydawało się całkiem ładne i nawet fotele były wygodne. Dopiero po chwili zrozumiałam, dlaczego nie znałam tego miejsca wcześniej. Najtańsza kawa kosztowała 20 dolarów. Zaśmiałam się cicho, zakrywając się kartą. Przecież to był jakiś żart. Ostatnie co chciałam, to wydawać tyle kasy na udawanej randce. Koniec końców i tak jednak wzięłam ją, aby rozmowa się kleiła przez jakiś czas i nie uciekł od razu do domu, albo ze mną do jakiegoś pokoju, na co dostałby w twarz z liścia i by było jeszcze gorzej.

Skip nie wyglądał na zbytnio zadowolonego takim obrotem spraw, więc czułam, że w końcu muszę zacząć się w to angażować, bo inaczej zmarnuję moją jedyną szansę. Odgarnęłam włosy i spojrzałam mu w oczy, co już było przerażające, bo wyglądały na takie zakłamane i zdradzieckie. Nienawidziłam takich oczu.

The Beast - JUŻ W SPRZEDAŻYOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz