Wszyscy odwróciliśmy się w stronę zadyszanego ojca, opierającego się o ścianę. Zakładałam, że każdy w tym momencie w głowie miał co innego. Ja chyba najwięcej. Męczyło mnie to od paru dni, ale teraz wszystko było jeszcze gorsze. To ja. To przeze mnie mój brat cierpiał. Zniszczyłam mu karierę, życie. Ja świadomie rozwaliłam swoją rodzinę. Nowe łzy pojawiły się w moich oczach, a niemoc zaczęła mnie wykończać. Nie było już sensu walczyć, kryć się. To w ogóle było tego warte?
Rozwaliłam pięć żyć, za moje jedno. Moją rodzinę, Alice, oraz jej ojca. Ratowałam się i tłumaczyłam przed samą sobą, że nie robię tak źle. Prawda była taka, że skończyłam na samym dnie, pociągając za to wszystkie osoby, które były mi bliskie.
A ojciec stał, milczał i patrzył. Obserwował Willa. Jego syna, który stracił wszystko. Nie zawinił, był dobrym człowiekiem. Więc, dlaczego on? Na jego miejscu, powinnam leżeć ja. To kara za moje grzechy. Ludzie za mnie odmawiali pokuty, gdy ja już dawno powinnam je wszystkie otrzymać.
Czekałam tylko, aż wypowie te słowa. Wyrazy, które zniszczą moją psychikę, sprawią, że nigdy nie pozbieram się do kupy. To co usłyszę, to zasłużony wyrok dla mojej osoby. A może i tak za mały? W końcu obiecałam ich chronić. Taki miałam cel na początku. Teraz robiłam złe rzeczy. I niestety, nadszedł czas zapłaty.
-Gang Adama został odrzucony z listy podejrzanych. - odparł.
I tyle. Tyle wystarczyło. Czułam, jakby ktoś zdjął mi z serca kamień, który ważył tonę. Więc miał rację, to nie byli oni. W głowie pojawiło się mi mnóstwo pytań. W końcu ojciec rozmawiał z Bestią, nie mając świadomości, że jestem w ich ekipie. Ulga to mało powiedziane, ja znów potrafiłam wziąć normalny oddech. To, co przeżywałam przez ostatnie dni, było nie do opisania. Byłam uschnięta jak kwiat, który nie miał w sobie kszty życia. Starałam się nie okazywać, jak dobrze mi jest z tą wiadomością, chociaż nie wiem, jak to wyglądało od boku.To nie był on.
Spojrzeliśmy na Willa. Był strasznie blady. Chyba nie zdawał sobie sprawy, że śledztwo szło w tak szybkim tempie. Ledwo się obudził, a już musiał się tłumaczyć. Miał problemy w szkole, milczał przez długi czas. Wstyd mi było, że tego nie zauważyłam. Skupiłam się na sobie. Może i nigdy nie byłam dobrą siostrą, ale chyba nie powinnam być aż taka zła.
Brat potarł swoje czoło zdrową ręką, do której były przyczepione czujniki pulsu. Chyba nie zdawał sobie jeszcze sprawy, że ma tam bandaż. Był taki słaby, bezsilny. Torturą prawdziwą byłoby kazać mu teraz tłumaczyć się z czegokolwiek, ale doskonale wiedziałam, że ojciec nigdy nie zamiata wszystkiego pod dywan. Chciał zrobić wszystko, aby wymierzyć sprawiedliwość na oprawcach Willa. Na całe szczęście, nie tych moich.
Ojciec podszedł do leżącego Willa i usiadł obok niego. Spojrzał na niego smutnym, ale zdeterminowanym wzrokiem. Chyba czuł, że nie powinien, ale wewnętrznie musiał. Brat powoli obrócił głowę w jego stronę, co sprawiało mu dość spory wysiłek. Widać było, że był bardzo obolały. Matka nadal drżała, a moje łzy przez moment zastygły i pozostał tylko ciepły smutek, który ujawniał się, gdy co chwilę ciągałam nosem.
-Synu, doskonale wiesz, że...-Tak. - przerwał Will mojemu ojcu, gdy ten próbował wyjaśnić mu rzecz oczywistą, a przecież każdy z nas wiedział, co powinno się zrobić w takiej sytuacji. - Miałem problemy, ale to nie dotyczy osób, które mnie dopadły.
Zadrżałam. O co mogło chodzić? Wszystko było dla mnie nagle jeszcze większą zagadką. Milczenie Willa zaczęło mnie denerwować, bo trzymało w napięci chyba wszystkich dookoła. Zaczęłam od razu zarzucać całą winę sobie i poważnie nie wiedziałam dlaczego. A ten patrzył i nic nie mówił. A ja tylko pragnęłam prawdy, chociaż najgorszej, ale prawdy.
![](https://img.wattpad.com/cover/184100729-288-k467691.jpg)
CZYTASZ
The Beast - JUŻ W SPRZEDAŻY
Roman pour AdolescentsWrócił, jednak go nie znali. Jego imię, pochodzenie, przeszłość. Nic nie było o nim wiadome. Więc, dlaczego siał postrach wśród mieszkańców? Vivienne nie wierzy, że jest taki zły, ale co będzie, gdy Bestia pokaże swoje rogi? Lub co gorsza...prawdziw...