W obliczu śmierci nie da się myśleć trzeźwo. Wydaje się, że każda twoja sekunda spędzona na otumanieniu sprowadza cię do nieuniknionego. W tym momencie właśnie tak wyglądaliśmy. Wszyscy, dobrzy i źli bohaterowie całej opowiastki. Tylko jeden jedyny Travis Dancy nie przestawał się śmiać. Szwadron policyjny rozdzielił się. Dziesięć osób wyprowadzało w tym momencie Klan Czarnej Maski z budynku, a druga połowa została w środku. Ja również tam byłam. Moi ludzie, mój ojciec. Zostaliśmy.Pół godziny do wybuchu bomby, która najpewniej rozsadzi cały ogromny, niemalże stu piętrowy budynek. Każdemu z nas przychodziły sprzeczne myśli do głowy. Jak przeprowadzić ewakuację jakiś dwóch tysięcy mieszkańców wieżowca w mniej więcej trzydzieści minut? Ktoś zaczął dzwonić po wojsko, inni po wsparcie innych jednostek, reszta panikowała, a ja myślałam. Po prostu zamknęłam się w swojej głowie, starając się uporządkować myśli.
-Nikt nic nie dawał znać? Cokolwiek?! - ojciec próbował przekrzyczeć resztę, przerywając mi myśli.
-Każdy był zaskoczony! Ja naprawdę nie wiem gdzie tu może być ta bomba! - spanikowałam, chodząc w jedną i drugą stronę.
-Jenkins wyprowadź swoich ludzi z budynku. - Craig wydał rozkaz.
-Nie wyjdę stąd, dopóki wy tu jesteście. - pokręcił głową.
-Daj nam pracować! Jeśli nie uda nam się niczego wymyślić, to wyjdziemy.
Nie wiedziałam nawet czy go posłuchał. Kucnęłam, chowając głowę między nogi. Mogło być tyle opcji. Nie ta klatka, obce mieszkanie, fikus w kącie, może w donicy na parapecie. Każde miejsce mogło być potencjalnym ukryciem bomby. Nawet wentylacja.
...Huk w wentylacji...
Następnego ranka obudził mnie głośny dźwięk z wentylacji.
Co jeśli montował ją wtedy?
-Mój pokój! - krzyknęłam, wstając. - Wentylacja nad moim pokojem. Musimy ją sprawdzić.
-Margines błędu jest zerowy. - mój ojciec pokręcił głową. - Nie mamy czasu na spekulację.
-Więc trzeba działać natychmiast.
Podniosłam się i razem ze szwadronem policji wybiegłam po raz pierwszy z tego obrzydliwego mieszkania, w którym przeżyłam najpewniej więcej traum niż w całym moim życiu. Korytarz był pokryty białą farbą i tego samego koloru kafelkami sporej wielkości. Wbiegliśmy naraz po kamiennych schodach prowadzących na piętro wyżej. W międzyczasie niektórzy słysząc okrzyki policji wybiegli ze swoich mieszkań. Przyjrzałam się dokładnie każdemu z osobna. Jedną z osób była kobieta w złotym szlafroku i kapciach z różowym futerkiem. Miała ciemną karnację i wałki na włosach, więc najprawdopodobniej obudziliśmy ją, albo gdzieś się szykowała. Drugi był mężczyzna w garniturze. Łysy, wysoki, z nienaganną postawą. Za nim widziałam wychylającą się głowę starszej gosposi. Było jeszcze kilka osób, którym nie przyjrzałam się wyjątkowo dobrze, ale schemat się powielał. To był wieżowiec dla bogatych i wpływowych ludzi, w końcu kogo stać na takie mieszkanie? I przez ten cały czas w głowie miałam tylko jedno - oni nie wiedzieli kompletnie co się działo w tym cholernym mieszkaniu, nic nie podejrzewali przez ponad rok, gdy tu miały miejsce ciężkie przestępstwa. Każda z tych osób zapewne była zajęta swoim zapracowanym życiem. Nikt by mi nie pomógł.
Zaraz pojawiło się pełno pytań, a na znak ''bomba'' paniki. Krzyki nie pomagały nam w pracy, ale trzeba było być uczciwym chociaż z tą garstką ludzi, jeśli nie udałoby nam się uratować ani wieżowca, ani nas. Wszyscy krzyczeli, plątali się pod nogami i przepychali się między nami, bo obciążenie windy natychmiast wzrosło, gdy ludzie zaczęli wybiegać z drogocennymi przedmiotami. Nagle znikąd z drzwi dwóch najbliższych nas pięter zaczęły wybiegać matki z dziećmi, staruszki na wózkach, wpływowi bogacze, sexworkerki, dilerzy z walizkami od których czuć było przepotężną chemią. Ten wieżowiec w każdym mieszkaniu miał swoją osobną historię - nawet mieszkanie Travisa.
CZYTASZ
The Beast - JUŻ W SPRZEDAŻY
Teen FictionWrócił, jednak go nie znali. Jego imię, pochodzenie, przeszłość. Nic nie było o nim wiadome. Więc, dlaczego siał postrach wśród mieszkańców? Vivienne nie wierzy, że jest taki zły, ale co będzie, gdy Bestia pokaże swoje rogi? Lub co gorsza...prawdziw...