22. ,,Tak świetnie nam idzie rodzicielstwo, czyż nie? ''

61 4 0
                                    

Tłumaczenie z tumblra @/theladyandthewolves

Jest leniwy dzień wolny i Buck siedzi z Eddiem i Christopherem jak ostatnio w większości wolnych dni. Czasami się zastanawia, czy to nie trochę za dużo, czy nie narzuca swojej obecności w rodzinie Diaz, tylko po to, żeby nadrobić brak własnej rodziny. Większość czasu udaje się mu cieszyć z momentów, które spędza z swoim najlepszym przyjacielem i jego synem.

Siedzą na podłodze wokół stolika do kawy, budując coś z Lego, z Christopherem dającym wskazówki oraz Eddiem i Buckiem starającym się nadążać za rozkazami najlepiej jak potrafią. To zaczyna przypominać dom, tak myślą?

-Potrzebujemy pokoju dla dziecka- mówi zdecydowanie Christopher, dając Buckowi wystarczająco klocków, by dać temu dziecku pokój większy niż apartament Bucka.

-Tato, mogę mieć młodszą siostrę?- pyta, gdy Buck zaczyna budować, dając Eddiemu zmartwione spojrzenie by życzyć mu powodzenia z konwersacją, która ma nastąpić.

-Uh, myślę, że to jest nie możliwe w obecnym momencie, Chris- mówi Eddie- Znudziłeś się być tylko ze mną, maluchu?- dodaje żartująco Eddie. Christopher chichocze i trzęsie głową na nie.

-Abuela mówi, że cztery to dobra liczba dla rodziny.

-Cztery? – pyta Eddie.

-Ty, ja i Buck- tłumaczy Chris- To trójka. Potrzebujemy jeszcze jednego- uśmiecha się do Bucka, którego uśmiech znika z twarzy.

-Oh- mówi po prostu Eddie i Buck jest teraz pewien, spędza z nimi za dużo czasu jeśli Chris myśli, że są tym rodzajem rodziny.

-Słuchaj, Chris- mówi Buck, zastępując Eddiego, który wydaje się nie móc znaleźć odpowiedniej odpowiedzi na założenia swojego syna- Wiem, że jestem z wami dużo czasu, ale nie jesteśmy rodziną.

-Czemu?- pyta Christopher , tak jak za każdym razem, gdy coś nie ma sensu.

- Bo twój tata i ja nie jesteśmy parą- kontynuuje Buck, zaskoczony węzłem w klatce piersiowej, gdy dochodzi do niego rzeczywistość jego słów.

-Czemu?- pyta znów Chris i Buckowi zajmuje chwilę, zanim odpowie na to pytanie. 

Buck jest bardzo świadomy, że rozwinęły się jego uczucia do Eddiego , gdy ich przyjaźń rozwijała się przez ostatnie miesiące, ale zwykle udaje mu się trzymać je w zatoce dla dobra ich relacji. Jasne ,byłoby dobrze dowiedzieć się jak usta Eddiego będą na jego skórze, ale to nie liczy się najbardziej. Są swoimi kotwicami albo przynajmniej on tak myśli i to bardziej drogocenne niż cokolwiek innego.

-Bo Buck nie kocha mnie w ten sposób- mówi w końcu Eddie- Nie tak jak ja i twoja mama się kochaliśmy- dodaje Eddie.

-Okej- mówi Chris ,patrząc pomiędzy Bucka i Eddiego, wiele myśli przechodzi mu przez mózg, które zatrzymuje dla siebie- Więc mogę rozłożyć trampolinę w swoim pokoju?

-Jasne, chłopie, rozłóż ją- chichocze Eddie, napięcie znika z jego ciała.

Buck wstaje, gdy Chris kończy budować pokój i idzie do kuchni by znów napełnić swoją szklankę czystą wodą. Kocham cię w ten sposób chce powiedzieć Kocham, kocham i wiem, że nie powinienem.

-Wszystko w porządku?- pyta Eddie, gdy wchodzi do kuchni za Buckiem. Buck kiwa głową, skupiając się na uspokojeniu swojego oddechu zanim zacznie mówić, zanim powie coś czego będzie później żałować.

-Przepraszam za to wszystko, jeśli dałem mu złe wrażenie- mówi.

-Często tu jesteś- mówi Eddie.

-Tak, przepraszam, nie uświadomiłem sobie tego dopóki- wzdycha Buck, gdy ogólnie macha w stronę stolika, gdzie teraz Chris skupia się na budowaniu trampoliny.

-Nie, nie, Buck, mam na myśli, że często tu jesteś i ja to lubię- mówi Eddie. To sprawia, że Buck się uśmiecha, mimo, że wie, że te słowa nie mają takiego samego znaczenia dla Eddiego jakie mają dla niego.

-Ale nie jesteśmy rodziną, wiem- mówi Buck, niestałym głosem.

-Nie jesteśmy?- pyta Eddie- Zajmujesz się Chrisem i mną. Mamy nocne maratony filmowe i popołudnia w parku. Znasz moją abuelę i to nie ma znaczenia, że nie jesteś gotowy jeszcze rozmawiać o swoich rodzicach, mogę poczekać. Albo nigdy nie wiedzieć- przerywa na minutę- Bardziej lubię, gdy jesteś w pobliżu. Jeśli to nie jest rodzina, to co to jest?

-Tyle, że nie jesteśmy parą, Eds, sam to powiedziałeś.

-Co jeślibyśmy byli?- mówi Eddie, wzruszając ramionami , udając, że nie zrzucił właśnie bomby w środku kuchni. Usta Bucka się otwierają i zamykają, ale nie może znaleźć słów, by na to odpowiedzieć.

-Może powinienem wcześniej coś powiedzieć- kontynuuje Eddie, przybliżając się do Bucka- Nie chciałem rujnować tego co mamy, bo to co mamy mnie uszczęśliwia i naprawdę nie potrzebuję niczego więcej. Jestem szczęśliwy, gdy po prostu jestem z tobą, Buck.

Buck stoi nieruchomo, niezdolny do przetworzenia tego co mówi mu Eddie, niezdolny do uwierzenia, że Eddie stoi przed nim, mówiąc mu, że też go lubi.

-Sądząc po twojej twarzy może nie powinienem niczego mówić. Nie wiem- Eddie skrobie swoją twarz obiema rękami. Buck w końcu się rusza, łapiąc ręce Eddiego i przyciągając go bliżej.

-Więc mnie lubisz, uh?- uśmiecha się.

-Tak- wzdycha Eddie z delikatnym, ale smutnym uśmiechem, jakby czekał jak Buck go wyśmieje.

-Dobrze, bo ja cię też lubię- uśmiecha się w odpowiedzi Buck, z naprawdę szczerym uśmiechem, zanim pochyla się by przycisnąć swoje usta do ust Eddiego.

-Naprawdę?- prawie szepcze Eddie, gdy przerywają.

-Nie całuję byle kogo, Edmundo- uśmiecha się Buck.

--------------

-Czy my właśnie spędziliśmy dziesięć minut ,tłumacząc Chrisowi, że nie jesteśmy parą , tylko po do, żeby zdecydować, że aktualnie jesteśmy parą?- żartuje Buck.

-Tak.

-Tak świetnie nam idzie rodzicielstwo, czyż nie?

-Najlepiej- odpowiada Eddie, całując Bucka jeszcze raz zanim wracają by pomóc budować trampolinę. Rozważając gigantyczny rozmiar domu, który buduje Chris, ciągle pozostało wiele miejsca na pokój dla dziecka, gdy nadejdzie na to czas.

buddie storiesOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz