tłumaczenie z tumblra @/ thatbuddie
-Miałem plan- mówi Christopher.
Jego głos sprawia, że zarówno Buck, jak i Eddie odwracają się od lady, na której siedzą przygotowywane przez nich tamales, żeby mogli na niego spojrzeć. Siedzi przy kuchennym stole, chrupiąc nachosy z guacamole, które sam przygotował i patrzy na Bucka i Eddiego.
-Na wszelki wypadek, gdybyście się sami nie zebrali-wyjaśnia dalej, okruchy wylatujące mu z ust w trakcie mówienia.
-Nie mówi się z ustami pełnymi jedzenia- mówią Eddie i Buck w idealnej synchronizacji, coś, co przeraziłoby Bucka, gdyby nie kochał tego tak bardzo.
Christopher przewraca oczami, wkładając do ust kolejną garść nachos, żując głośno i połykając, zanim otworzy usta i wystawi język, by pokazać Buckowi i Eddiemu, że są puste.
Buck chichocze pod nosem, sprawiając, że Eddie w ramach upomnienia uderza go delikatnie łokciem w brzuch. W odwecie Buck owija rękę wokół szyi Eddiego i przyciąga go do siebie tak, że może złożyć głośny pocałunek na jego czole, choć pomimo dramatycznego przewracania oczami przez Eddiego, Buck może powiedzieć, że ta forma zemsty nie ma prawdziwej ofiary, tylko dwóch zwycięzców.
-Miałem plan- powtarza Christopher, tym razem nieco głośniej, jakby w jego oczach narastała irytacja tym, że nie jest traktowany poważnie.
-Tak mówiłeś- mówi Eddie, odwracając głowę, by znów spojrzeć na Christophera, ale nie wyrywając się z uchwytu Bucka. Teraz kolej Bucka, który uderza go łokciem w brzuch, gdy nie następują dalsze pytania.
-Jaki był plan, kolego?- pyta Buck, nie puszczając Eddiego, ale patrząc bezpośrednio na Christophera, żeby ten wiedział, że ma pełną uwagę Bucka.
-Zrobiłem prezentację w Power Point- odpowiada Christopher, a Buck musi przełknąć śmiech na myśl o tym, jak dumnie brzmi, jak niewinnie chętnie chwali się swoim dziełem.
-Prezentację w Power Point?- powtarza Buck z ulgą, gdy jego głos wychodzi brzmiący poważnie i równo. Na sekundę odrywa wzrok od Christophera, by spojrzeć na Eddiego i stwierdza, że Eddie już patrzy na niego z powrotem, z jedną brwią uniesioną w oczywistym rozbawieniu.
-Nazywa się ,,Dlaczego rodzina Buckley-Diaz powinna się zdarzyć"- mówi Christopher i tym razem Buck nie może powstrzymać swojego chichotu- Carla pomogła mi to zrobić. Maddie też.
-Czy to dlatego tak bardzo nalegałeś na nocowanie w domu jej i Chimneya?- pyta Eddie.
Christopher wzrusza ramionami, ale jego zadowolony uśmieszek mówi im wszystko, co naprawdę muszą wiedzieć.
Buck pomyślał, że Maddie wyglądała na szczególnie promienną i zadowoloną z siebie tego ranka, kiedy Buck i Eddie jechali razem po Christophera, ale jego umysł był zbyt zajęty wspomnieniami tego, co wydarzyło się poprzedniej nocy - pocałunkami, dotykiem i wyznaniami - aby móc właściwie przeanalizować swoją siostrę.
-Cóż...- mówi Buck, przechylając głowę na bok i zacieśniając swój uścisk wokół Eddiego- Teraz jestem tego ciekaw.
-Mogę ci pokazać!- mówi ochoczo Christopher, wstając ze swojego krzesła, zanim Eddie może nawet potwierdzić własne zainteresowanie projektem Christophera.
Christopher nie traci ani sekundy, zanim rusza, by odejść, przypuszczalnie w kierunku swojego pokoju, by wziąć laptopa. Ale gdy dociera do progu kuchni, zatrzymuje się i używając obudowy drzwi do balansowania sobą, odwraca się, by spojrzeć na Bucka i Eddiego.
-Cieszę się, że nie musiałem go używać- mówi, brzmiąc w każdym calu jak nastolatek, którego Buck zarówno z ekscytacją obserwuje, jak się staje, jak i ze smutkiem patrzy, jak na niego wyrasta- To byłoby żenujące, gdybym musiał ogarniać moich ojców. Mam 11 lat, a wy ... nie.
Z tymi słowami wychodzi z kuchni, zostawiając Bucka i Eddiego wpatrujących się pusto w puste miejsce, które po sobie zostawił.
-Prezentacja w Power Point- mruknął Buck, odwracając głowę na tyle, by jego spojrzenie mogło złapać spojrzenie Eddiego- On ma 11 lat, a my... nie.
Eddie przechyla głowę na bok, składa szybki pocałunek w kąciku ust Bucka i mówi, z uśmiechem powoli rosnącym na jego twarzy.
-To jest właśnie twój syn.
CZYTASZ
buddie stories
Romanceopowieści o dwóch strażakach, którzy próbują odnaleźć drogę do siebie i zwykle im się to udaje