tłumaczenie z tumblra @/ clusterbuck
Buck nie ma zamiaru zasypiać u Eddiego trzecią noc z rzędu, ale film, który oglądają, trwa do późna i oczy mu się zamykają i nagle Eddie szturcha go w ramię, mrucząc coś o tym, że jego łóżko jest o wiele wygodniejsze niż kanapa.
Buck nie ma zamiaru zasypiać w domu Eddiego, ale Eddie wydaje z siebie rozbawiony pomruk i mówi Buck'owi, żeby poszedł za nim tonem, który nie dopuszcza żadnych argumentów, zresztą to nie pierwszy raz, kiedy dzielą łóżko.
Buck nie chce zasypiać w domu Eddiego, ale nie chciał robić wielu rzeczy, które ostatnio zrobił. Na pewno nie chciał zakochać się w Eddiem, ale pewnego piątkowego popołudnia, kiedy Eddie ścierał ser na pizzę, a Buck smarował jej spód sosem pomidorowym, zdał sobie sprawę, że to wszystko, co chce robić przez resztę życia. To było miejsce, w którym chciał być przez resztę życia.
Ale wciąż pracuje nad tym, jak ująć to w słowa, więc na razie wstaje z kanapy i idzie za Eddiem, ziewając, wchodzi do sypialni i ledwie zatrzymuje się, żeby zdjąć dżinsy, zanim wślizgnie się na łóżko. Eddie podąża za nim chwilę, odwracając się do niego twarzą w momencie, gdy Buck wypuszcza z siebie swoje największe ziewnięcie.
-Widzisz- mówi Eddie- To dlatego dobrze, że zostałeś.
-Żebym mógł ziewnąć ci w twarz?- pyta Buck.
-Żebyś nie musiał jechać do domu w takim stanie- poprawia go Eddie. Buck wydycha, gdzieś pomiędzy ziewnięciem a westchnieniem.
-Nie chcesz, żebym umarł.
-Nie, nie chcę- mówi Eddie, brzmiąc na rozbawionego z powodów, których Buck nie potrafi do końca sparafrazować- Czy to dla ciebie nowość?
-Nie- mruknął Buck- Wiedziałem.
-Dobrze- mruczy Eddie, przesuwając się po łóżku obok niego. Przewraca się na bok, a pięć sekund później znów się przewraca, jakby nie mógł się wygodnie ułożyć bez względu na wszystko.
-Eddie- jęczy Buck- Idź spać.
Eddie wydaje z siebie dźwięk, jakby chciał coś powiedzieć, ale Buck przewraca się na bok i kładzie się na Eddiem, ramię obejmuje go w pasie, a głowę układa na jego piersi. Słabo, głos z tyłu głowy próbuje mu przypomnieć, że to nie jest to, co robią, ale Eddiemu jest ciepło i wygodnie i już oddycha łatwiej, jakby był bliżej snu niż jeszcze chwilę temu.
-Buck- zaczyna Eddie, ostrożnie i trochę nieufnie, ale Buck ucina go zadowolonym westchnieniem.
-Śpij- mamrocze ponownie, a klatka piersiowa Eddiego dudni cichym śmiechem.
----------
Buck budzi się z głosem Eddiego w uchu i delikatnymi opuszkami palców Eddiego na jego przedramieniu, wracając go z powrotem do świadomości.
-Nie- jęczy- Za wcześnie.
-Szkoda- mówi Eddie, tonem, który brzmi, jakby może próbował się z niego nie śmiać- Mamy plany.
-Dlaczego mamy plany?- pyta Buck, przetaczając się, by klapnąć na plecy i zarzucić dramatycznie ramię na twarz.
-Ponieważ powiedziałeś Hen i Karen, że zabierzemy chłopców na nową wystawę naukową- mówi Eddie i teraz zdecydowanie się śmieje. Tylko trochę.
-Czyżby?- pyta Buck, a wtedy wspomnienie jego obietnicy powraca, jasne jak słońce. Hen wspomniała o nowej wystawie, a Buck bez zastanowienia powiedział, że wezmą Chrisa i mogą też zabrać Denny'ego. Jakby to było coś, co wolno mu zaproponować. Jakby to on mógł obiecać.
Eddie nuci, szturchając Buck'a w łokieć.
-Nie powinienem pozwalać ci układać za nas planów - mówi, a choć leży, Buck czuje, jak opada mu żołądek.
-Oh- mówi- Bo to nie jest... nie jestem...
Wciąż szuka słowa, którego chce, kiedy Eddie chwyta go delikatnie za łokieć i odciąga jego rękę od twarzy, żeby mógł spojrzeć mu w oczy.
-Nie, Buck- mówi- Oczywiście, że jesteś.
Buckowi nie umknęło, że żadne z nich nie zdefiniowało, czym dokładnie jest.
-Więc dlaczego?- pyta, marszcząc czoło, a Eddie śmieje się i gładzi jego czoło kciukiem. Buck walczy z chęcią pochylenia się nad jego dotykiem.
-Ponieważ jesteś zbyt optymistyczny, jeśli chodzi o ustalanie harmonogramów- mówi Eddie- Nie wiem, dlaczego uznałeś, że powinniśmy odebrać Denny'ego tak wcześnie.
-To dlaczego mnie nie powstrzymałeś?- pyta Buck, a Eddie tym razem śmieje się głośno, bogato i w pełni.
-Czy kiedykolwiek próbowałeś się powstrzymać?- pyta Eddie, a Buck prycha.
-Tak, w porządku- mówi, końcówka słów połknięta w ziewnięciu- Ale następnym razem, możesz mi przypomnieć o tej rozmowie.
-Tak- mówi Eddie, zerkając na siebie, dziwna krawędź wkradająca się w jego ton- Następnym razem.
CZYTASZ
buddie stories
Romanceopowieści o dwóch strażakach, którzy próbują odnaleźć drogę do siebie i zwykle im się to udaje