Tłumaczenie z tumblra @/eddiesbuckaroo
Gdy deszcz uderzał w okna nowego domu Diazów, na ekranie telewizora wyświetlano napisy końcowe do ulubionego filmu Christophera, Madagaskar. Christopher, oczywiście, był nieprzytomny, z jego ust wydobywało się ciche chrapanie, a okulary wykrzywiały mu twarz, gdy leżał na kanapie pomiędzy Eddiem i Buckiem. Eddie roześmiał się cicho, patrząc na swojego syna, po czym sięgnął po pilota i wyłączył telewizor, mając nadzieję, że brak muzyki go nie obudzi.
-Czy chcesz, żebym go zabrał do łóżka?- wyszeptał Buck, delikatnie wodząc dłońmi po włosach Christophera i patrząc na niego z niczym innym, jak czystą miłością w oczach.
Eddie nie odpowiedział, delikatna cisza utrzymywała się w powietrzu przez chwilę. Był zbyt zajęty wpatrywaniem się w widok przed sobą - jego syn śpiący tak spokojnie z Buckiem obok niego, twarz Bucka miękko oświetlona żółtą latarnią uliczną przed frontem podmiejskiego domu. Miał taki wyraz twarzy, jaki miał tylko wtedy, gdy był z Christopherem - jakby ten chłopiec był całym jego światem, jakby zrobił wszystko, żeby go uszczęśliwić, zapewnić mu bezpieczeństwo i upewnić się, że wie, jak bardzo jest kochany.
Serce Eddiego bolało, gdy wiedział, że ktoś inny kocha Christophera tak samo jak on. I to nie byle kto, tylko Buck. Buck, który był całym światem Eddiego. Nie żeby kiedykolwiek mógł mu to powiedzieć. Boże, tylko w najśmielszych snach mógł kiedykolwiek powiedzieć Buckowi, co naprawdę do niego czuje. Tylko w najśmielszych marzeniach mógł podbiec do Bucka, złączyć ich usta i wypowiedzieć te trzy słowa, które od tak wielu lat cisnęły mu się na język. I nadal siedziały na krawędzi, za każdym razem, gdy Eddie był w tym samym pomieszczeniu co Buck, grożąc, że się wymkną i zrujnują drugą najwspanialszą rzecz w jego życiu. Nie warto było ryzykować. Nie mógł tego zepsuć.
-Eddie?- zapytał Buck, jego ramiona już szurały pod Christopherem, gdy patrzył na przyjaciela z lekko uniesionymi brwiami, czekając na jego odpowiedź. To była zwykła rutyna dla Bucka być tym, który bierze Chrisa do łóżka, kiedy przyszedł. Powiedział Eddiemu, że czuje, iż to sprawiedliwe, że musi go położyć do łóżka w te noce, kiedy tam był, ponieważ Eddie robił to co noc, a Bóg wie, że Eddie nie mógł nigdy odmówić Buckowi.
-Huh? Oh, tak. Dzięki - powiedział Eddie, próbując otrząsnąć się z oszołomienia Buckiem- I dzięki, że pomogłeś nam dzisiaj wszystko przenieść.
Obdarzyli się nawzajem delikatnym uśmiechem i Buck podniósł śpiącego chłopca w ramiona, wstał z kanapy i pocałował Christophera w czoło. Eddie miał wrażenie, że jego serce może eksplodować na ten widok. Jego uśmiech poszerzył się i patrzył, jak Buck niesie Chrisa przez salon, cicho stąpając po wszystkich pudłach z ubraniami, meblami i bibelotami, które pokrywały ziemię. Jego oczy zatrzymały się na drzwiach Christophera jeszcze długo po tym, jak Buck przez nie przeszedł, a Eddiemu zajęło kilka sekund, by się otrząsnąć i uświadomić sobie, że był głupi. Nie mógł w ten sposób pożądać swojego najlepszego przyjaciela. Nawet nie za najlepszym przyjacielem, ale za kolegą z pracy, z drużyny. To nie było w porządku. Wiedział, że nic z tego nie wyjdzie i wiedział, że jeśli kiedykolwiek pozwoli tym słowom się wymknąć, to na pewno wszystko zepsuje. Nadszedł czas, aby odpuścić.
Eddie wszedł do kuchni, odgłosy poruszającej się pościeli Christophera wypełniły cichy dom, a Eddie starał się nie pozwolić sobie na zbyt długi uśmiech na myśl o obrazie, który miał w głowie. Tego, który odtwarzał za każdym razem, gdy on lub Buck kładli Christophera do łóżka. Wyobrażeniem, że pewnego dnia będą kłaść Chrisa do łóżka razem. Jako coś więcej niż tylko przyjaciele.
-Przestań, Eddie - szepnął do siebie, potrząsając głową- Nie możesz tak dalej robić.
Sięgnął po kubek i włączył czajnik, zaczynając przygotowywać sobie filiżankę herbaty. Gdy odwrócił się, by wziąć torebki z herbatą, zatrzymał się w miejscu. Buck stał tam, z lokami, przez które zaczynały prześwitywać włosy, jego niebieska koszula była potargana, a szczęka miękka. Pierwszą i jedyną myślą Eddiego było: Boże, jak on chciałby przejechać palcami po tej szczęce. Pocałować tę szczękę. Poczuć zarost na tej szczęce.
CZYTASZ
buddie stories
Romanceopowieści o dwóch strażakach, którzy próbują odnaleźć drogę do siebie i zwykle im się to udaje