115. ,,Ale gdzie w tym zabawa? ''

25 2 0
                                    

tłumaczenie z tumblra @/ princessfbi

-Powinieneś był po prostu napisać własność Eddiego Diaza. Byłoby szybciej.

Buck zmarszczył brwi, gdy szturchnął malinkę wysoko na gardle. Nie żeby Buck miał coś przeciwko śladom, które zostawiał na nim Eddie. Kochał je, nawet jeśli to słowo było wciąż przerażającą, ale prawdziwą rzeczą, której żaden z nich jeszcze nie wypowiedział. 

To była tylko kwestia czasu, zanim jeden z nich - prawdopodobnie Buck - wymówi je w gorącej chwili i każdy z nich rozejdzie się do swoich kątów, aby natychmiast zwariować z tego powodu. Tak jak w przypadku ich pierwszego pocałunku, kiedy to Buck odwrócił się i wpadł  do ust Eddiego i zamiast odciągnąć się jak normalny człowiek, po prostu... pocałował go.

Potem szybko zaszył się na swoim poddaszu i miał nadzieję, że upokorzenie zajmie go spokojnie we śnie przez około tydzień, aż Eddie nie zapukał do jego drzwi, żeby go znowu pocałować.

Eddie wydawał z siebie pomruk, który dudnił z jego klatki piersiowej w plecy Bucka, kiedy wsuwał się za nim, zwijając ramiona wokół jego talii i układając palce na brzuchu Bucka.

-Ale gdzie w tym zabawa?

Jego oddech przesuwał się gorącą linią po szczęce Bucka, zanim jego zęby zacisnęły się na uchu Bucka. Kolana Bucka drgały trochę, gdy zamieniły się w galaretkę.

-Przestań- powiedział bez sensu i Eddie musiał usłyszeć, bo uśmiechnął się do gardła Bucka- To jest poważne.

-Poważnie rozpraszające, masz na myśli- powiedział Eddie zanim pocałował ślad i Buck zadrżał, gdy ukłucie jego zarostu wcierało się w posiniaczoną skórę- Dla mnie. Tak dla porządku. Jesteś bardzo rozpraszający.

Palce Eddiego zanurzały się niebezpiecznie nisko i Buck chciałby, żeby było w zapisane, że podczas gdy Buck miał zdrowy apetyt na seks, to Eddie był tym, który był wręcz nienasycony. Buck nie chciał, żeby było inaczej. Eddie mógł go naznaczyć i wykręcać, gdzie tylko mu się podobało.

Problem polegał na tym, że miejsca, zwłaszcza ta, do której Eddie miał największą tendencję do ozdabiania Bucka, jakby był choinką potrzebującą światełek , znajdowały się wysoko na gardle Bucka, tak, że każdy mógł ją zobaczyć. Idealny, niechlujny zarys ust Eddiego purpurowiał wokół krzywizny jego szyi i rozprzestrzeniał się w górę pod szczęką, z nikłymi liniami, które Buck przysięgał, że wciąż może śledzić, gdzie jego głupio spiczaste kły przeciągnęły po skórze, kiedy Buck wygiął się w łuk pod wpływem jego dotyku.

-Wszyscy mogą to zobaczyć- narzekał Buck, oddając już większość swojego ciężaru, gdy Eddie brał to, co chciał.

-Pozwól im- powiedział Eddie, zanim złożył kolejne pocałunki na jego szyii, aby znaleźć nowe miejsce do naznaczenia. 

I Buck był słabym człowiekiem, dobrze. Słabym, naznaczonym człowiekiem, który nie miał innego wyjścia, jak tylko przechylić głowę do tyłu i obnażyć gardło dla Eddiego do pracy. Sięgnął do tyłu i przeczesał palcami włosy Eddiego, po czym zamknął oczy, gdy Eddie stawiał kolejne, nieadekwatnie wysokie roszczenia, tak by każdy mógł je zobaczyć.

-Będziemy tak bardzo spóźnieni. 

buddie storiesOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz