tłumaczenie z tumblra @/ moonlightbuckleys
-Więc jak było na szkolnej potańcówce?
-Witaj, Buck- odpowiada Eddie z rozbawionym śmiechem. Buck przewraca oczami, co nie przekłada się dobrze na rozmowę telefoniczną, więc dodaje sucho:
-Witaj, Eddie ... jak było na szkolnej potańcówce? Co powiedział o niej Christopher?
-Powiedział, że dobrze się bawił, ale jestem pewien, że o szczegóły możesz go zapytać sam, kiedy wpadniesz jutro na kolację ... szczerze mówiąc myślę, że zmęczył się dziś wieczorem, poszedł spać bez żadnych prób targowania się o jeszcze trochę czasu.
-Och, właściwie, chciałem zapytać... czy jesteś w porządku z przesunięciem terminu? Maddie i Chim chcą jeszcze raz spróbować polowania na dom po jutrzejszej zmianie Maddie i zapytali, czy mogłabym znowu popilnować Jee Yun.
-Znowu niańczenie, co?
Buck niemal słyszy uśmieszek i uniesienie brwi w głosie Eddiego.
-Na pewno wiesz na co się zgadzasz?
-Po prostu nie byłem odpowiednio przygotowany za pierwszym razem, mam teraz bramki dla dzieci ... i schowałem cały papier toaletowy.
Eddie śmieje się, a dźwięk ten przynosi ciepło do klatki piersiowej Bucka nawet przez telefon.
-Możemy przełożyć kolację ... lub może Chris i ja możemy wpaść jutro wieczorem z jedzeniem, dać ci trochę ulgi od radzenia sobie z okropnymi dwulatkami samemu ... jeśli chcesz?
Ciepło rozprzestrzenia się na twarz Bucka, bez wątpienia wywołując lekki rumieniec na twarzy, aby go ukryć, mimo że jest zupełnie sam w swoim mieszkaniu.
-Uh, tak, to brzmi świetnie, ale ostrzegam cię ... ona jest teraz wielka w rzucaniu rzeczami, w tym swoim jedzeniem.
-Ja jakby przegapiłem ten etap z Christopherem, więc jestem całkiem pewien, że to będzie jak... karma, jeśli dostanę jedzenie rzucone we mnie przez twoją siostrzenicę.
Buck prychnął.
-Tylko pamiętaj o tym jutro, kiedy będziesz próbował pozbyć się puree ziemniaczanego z włosów
-Żadnego puree ziemniaczanego, dobra. Jakieś wytyczne co do wyboru warzyw?
-Całkiem pewne, że Maddie i Chim znowu podrzucą jej jedzenie, ale uh...wyraźnie jest teraz naprawdę zadowolona brukselką?
-Oh, więc jednak jest z tobą spokrewniona.
-Muszę ci powiedzieć, że byłem bardzo normalnym dzieckiem, które nie lubiło jeść warzyw i dopiero po dwudziestce stałem się miłośnikiem warzyw, który stoi przed tobą dzisiaj.
-Nie jesteśmy nawet w tym samym kodzie pocztowym w tej chwili- zauważa Eddie, rozbawienie zasznurowane w jego głosie.
-Semantyka.
Następuje pauza i Buck jest całkiem pewien, że Eddie przewraca oczami, a on nie może znaleźć w sobie tego, żeby się tym przejąć.
-Więc czy szósta działa dla ciebie?
-Szósta brzmi idealnie... podrzucą Jee około trzeciej trzydzieści, więc mam nadzieję, że będzie mogła się trochę zmęczyć, zanim tu dotrzesz.
-Czy to kod na to, że będziesz całkowicie wyczerpany?- droczy się Eddie.
-Zamknij się- mówi Buck, wdzięczny za to, że jest sam w swoim mieszkaniu i nikt nie może zobaczyć ogromnego głupkowatego uśmiechu na jego twarzy- To nie ja zasnąłem przy stole na stacji tamtego dnia.
-To była druga w nocy ... mieliśmy dwudziestoczterogodzinną zmianę! A ja zdrzemnąłem się tylko na kilka minut.
-Cokolwiek powiesz, Diaz.
Eddie wzdycha miękko, a Buck może niemal doskonale wyobrazić sobie, jak kręci głową w ten powolny, pieszczotliwy sposób, który robi.
Kiedy cisza trwa już trochę za długo, jak na zwykłą rozmowę telefoniczną, Buck spogląda na zegar na kuchence i wydaje z siebie lekkie westchnienie.
-Powinienem pozwolić ci odejść ... zanim znowu na mnie zaśniesz. Zobaczymy się jutro?
-Tak- odpowiada Eddie, jego własny głos brzmiący niemalże tęsknie w swojej miękkości- Do zobaczenia jutro.
CZYTASZ
buddie stories
Romanceopowieści o dwóch strażakach, którzy próbują odnaleźć drogę do siebie i zwykle im się to udaje