150. ,,Na pewno wiesz na co się zgadzasz? ''

30 4 0
                                    

tłumaczenie z tumblra @/ moonlightbuckleys

-Więc jak było na szkolnej potańcówce?

-Witaj, Buck- odpowiada Eddie z rozbawionym śmiechem. Buck przewraca oczami, co nie przekłada się dobrze na rozmowę telefoniczną, więc dodaje sucho: 

-Witaj, Eddie ... jak było na szkolnej potańcówce? Co powiedział o niej Christopher?

-Powiedział, że dobrze się bawił, ale jestem pewien, że o szczegóły możesz go zapytać sam, kiedy wpadniesz jutro na kolację ... szczerze mówiąc myślę, że zmęczył się dziś wieczorem, poszedł spać bez żadnych prób targowania się o jeszcze trochę czasu. 

-Och, właściwie, chciałem zapytać... czy jesteś w porządku z przesunięciem terminu? Maddie i Chim chcą jeszcze raz spróbować polowania na dom po jutrzejszej zmianie Maddie i zapytali, czy mogłabym znowu popilnować Jee Yun.

-Znowu niańczenie, co?

Buck niemal słyszy uśmieszek i uniesienie brwi w głosie Eddiego. 

-Na pewno wiesz na co się zgadzasz?

-Po prostu nie byłem odpowiednio przygotowany za pierwszym razem, mam teraz bramki dla dzieci ... i schowałem cały papier toaletowy.

Eddie śmieje się, a dźwięk ten przynosi ciepło do klatki piersiowej Bucka nawet przez telefon.  

-Możemy przełożyć kolację ... lub może Chris i ja możemy wpaść jutro wieczorem z jedzeniem, dać ci trochę ulgi od radzenia sobie z okropnymi dwulatkami samemu ... jeśli chcesz?

Ciepło rozprzestrzenia się na twarz Bucka, bez wątpienia wywołując lekki rumieniec na twarzy, aby go ukryć, mimo że jest zupełnie sam w swoim mieszkaniu. 

-Uh, tak, to brzmi świetnie, ale ostrzegam cię ... ona jest teraz wielka w rzucaniu rzeczami, w tym swoim jedzeniem. 

-Ja jakby przegapiłem ten etap z Christopherem, więc jestem całkiem pewien, że to będzie jak... karma, jeśli dostanę jedzenie rzucone we mnie przez twoją siostrzenicę. 

Buck prychnął. 

-Tylko pamiętaj o tym jutro, kiedy będziesz próbował pozbyć się puree ziemniaczanego z włosów

-Żadnego puree ziemniaczanego, dobra. Jakieś wytyczne co do wyboru warzyw?

-Całkiem pewne, że Maddie i Chim znowu podrzucą jej jedzenie, ale uh...wyraźnie jest teraz naprawdę zadowolona brukselką?

-Oh, więc jednak jest z tobą spokrewniona.

-Muszę ci powiedzieć, że byłem bardzo normalnym dzieckiem, które nie lubiło jeść warzyw i dopiero po dwudziestce stałem się miłośnikiem warzyw, który stoi przed tobą dzisiaj. 

-Nie jesteśmy nawet w tym samym kodzie pocztowym w tej chwili- zauważa Eddie, rozbawienie zasznurowane w jego głosie.

-Semantyka.

Następuje pauza i Buck jest całkiem pewien, że Eddie przewraca oczami, a on nie może znaleźć w sobie tego, żeby się tym przejąć.

-Więc czy szósta działa dla ciebie?

-Szósta brzmi idealnie... podrzucą Jee około trzeciej trzydzieści, więc mam nadzieję, że będzie mogła się trochę zmęczyć, zanim tu dotrzesz. 

-Czy to kod na to, że będziesz całkowicie wyczerpany?- droczy się Eddie.

-Zamknij się- mówi Buck, wdzięczny za to, że jest sam w swoim mieszkaniu i nikt nie może zobaczyć ogromnego głupkowatego uśmiechu na jego twarzy- To nie ja zasnąłem przy stole na stacji tamtego dnia.

-To była druga w nocy ... mieliśmy dwudziestoczterogodzinną zmianę! A ja zdrzemnąłem się tylko na kilka minut. 

-Cokolwiek powiesz, Diaz.

Eddie wzdycha miękko, a Buck może niemal doskonale wyobrazić sobie, jak kręci głową w ten powolny, pieszczotliwy sposób, który robi.

Kiedy cisza trwa już trochę za długo, jak na zwykłą rozmowę telefoniczną, Buck spogląda na zegar na kuchence i wydaje z siebie lekkie westchnienie. 

-Powinienem pozwolić ci odejść ... zanim znowu na mnie zaśniesz. Zobaczymy się jutro?

-Tak- odpowiada Eddie, jego własny głos brzmiący niemalże tęsknie w swojej miękkości- Do zobaczenia jutro. 

buddie storiesOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz