tłumaczenie z tumblra @/ wikiangela-fanfics
-...I czy wiesz, że ...- Bucky z ekscytacją kontynuował mówienie o czymkolwiek, do cholery, teraz mówił, Eddie nie był już nawet pewien.
Zaczęło się jak zawsze, Buck pomagał Chrisopherowi w odrabianiu lekcji. Potem Buck bardzo się zagłębił w temat i dogłębnie go zbadał. A teraz, po tym jak Chris poszedł spać, Buck opowiadał o tym Eddiemu.
Eddie uwielbiał słuchać, jak Buck opowiada przypadkowe fakty o najbardziej przypadkowych rzeczach. To było zwykle interesujące i to było urocze, jak pracował i podekscytowany był Buck. Zazwyczaj Eddie słuchał uważnie, nie mogąc powstrzymać uśmiechu i nigdy nie chciał, żeby Buck przestał mówić. Ale czasami miał ciężki dzień i chciał po prostu iść spać. Dziś był jeden z takich dni. Nie spał dobrze ani wystarczająco dużo i był wyczerpany, a w pewnym momencie usunął się z rozmowy, nie skupiając się na słowach, ale na dźwięku głosu Bucka.
-Buck, możemy na razie to zakończyć?- Eddie przerwał w pewnym momencie, przejeżdżając dłonią po twarzy i ziewając, ledwo mogąc utrzymać otwarte oczy- Kocham cię, ale przez ciebie boli mnie głowa.
-Co?
Buck zabrzmiał dziwnie, więc Eddie spojrzał na niego i zobaczył na jego twarzy zaskoczenie i zakłopotanie.
-Co ... co?
Eddie zmarszczył brwi, potem pomyślał, że mogło to zabrzmieć niegrzecznie czy coś, a nie chciał ranić uczuć Bucka.
-Przepraszam, wiesz, że uwielbiam cię słuchać i uwielbiam uczyć się od ciebie tych wszystkich rzeczy, ale myślę, że jestem teraz zdecydowanie zbyt zmęczony. Jutro będę słuchał uważniej, obiecuję- uśmiechnął się łagodnie, ale Buck tylko wciąż patrzył na niego szerokimi oczami- Co?
-Trochę rzucasz tym słowem dzisiaj, co?- zapytał nerwowo Buck.
-Co?
Eddie był zdezorientowany. Był tak zmęczony, że ledwie miał pojęcie o czym w ogóle rozmawiają.
-To, co właśnie powiedziałeś.
-Co powiedziałem?
-Eddie- Buck przewrócił oczami, ale wydawał się być zrozpaczony- Nie baw się ze mną w ten sposób- dodał, teraz zdecydowanie nieco zraniony. Huh?
-Co się teraz dzieje?- zapytał Eddie, teraz czując się nieco bardziej rozbudzony, bo ostatnią rzeczą, jakiej chciał, było to, żeby Buck był zdenerwowany.
-Nic, zapomnij o tym- potrząsnął głową, po czym wstał- Um, jesteś zmęczony. Więc, zobaczymy się jutro?
-Myślałem, że zostajesz na noc?- Eddie również wstał, czując lekki zawrót głowy i prawie opadając z powrotem na kanapę. Cholera, potrzebował snu.
-Poważnie, co ja powiedziałem? Jestem zdezorientowany.
-Poważnie nie pamiętasz- powiedział ze zdumieniem Buck- Powiedziałeś to jakieś dwie minuty temu!
-W przypadku, gdy nie zauważyłeś ... - Eddie zrobił pauzę, gdyż przerwało mu ogromne ziewnięcie- Jestem tak zmęczony, że ledwo stoję.
-Racja. Więc, prześpij się trochę. Możemy porozmawiać jutro.
Buck uśmiechnął się słabo, już w drodze do wyjścia z salonu. Eddie uznał, że może to dobry pomysł, skoro najwyraźniej nie był dobrym towarzystwem w tym pozbawionym snu stanie.
-Dobra- westchnął, idąc za nim do drzwi wejściowych, ale potem skręcił w stronę swojego pokoju, wiedząc, że Buck miał klucz i mógł zamknąć- Jedź bezpiecznie, kocham cię- powiedział niezobowiązująco, jego oczy prawie zamknięte, ponieważ robił drogę do swojego pokoju bardziej na instynkt.
-Żartujesz sobie?- powiedział Buck za nim, a Eddie odwrócił się z powrotem w jego stronę- Nie słyszysz tego?
-Co?
-Wow.
Buck wyglądał na w pół rozbawionego, w pół niedowierzającego.
-Może porozmawiajmy teraz?- zaproponował Eddie, bo najwyraźniej było coś, co Buck musiał powiedzieć.
-Ok. Ale nie tutaj- wyszeptał, zerkając na zamknięte drzwi do pokoju Christophera.
-Tak. Mój pokój- mruknął Eddie. Nie miał zamiaru po raz kolejny robić tego spaceru z salonu do swojego pokoju. Jak tylko skończą rozmawiać, planował paść na swoje łóżko i zasnąć.
Buck poszedł za nim i zamknął za nimi drzwi. Eddie spojrzał z tęsknotą na swoje łóżko, ale wiedział, że gdyby nawet usiadł, zasnąłby w ciągu kilku sekund. Postanowił oprzeć się o ścianę.
-Więc o co chodzi?
-Eds- Buck podszedł do niego z nerwowym uśmiechem na twarzy- Właśnie powiedziałeś, że mnie kochasz. Dwa razy. A ja po prostu ... Chyba muszę wiedzieć, jak to miałeś na myśli. Albo zwariuję, myśląc o tym przez całą noc- chichotał niespokojnie, po czym zagryzł dolną wargę, patrząc z oczekiwaniem na Eddiego, czekając na odpowiedź.
-Co?
Eddie poczuł, że jego policzki rozgrzewają się i chciał, żeby ziemia się otworzyła i połknęła go w całości. Te słowa, które najdłużej starał się zebrać na odwagę, żeby powiedzieć Buckowi, przeszły mu dziś wieczorem przez usta dwa razy, a on był tak wyczerpany, że nawet tego nie zauważył? Czy on też był pijany? Szczerze mówiąc, w tym momencie nie był pewien. A może, mówiąc to do Bucka czuł się tak naturalnie, że jego zmęczony mózg nie zarejestrował tego jako coś dziwnego.
-Ja... cholera- krótki, mimowolny, ale radosny śmiech wymknął mu się. Wtedy słowa Bucka go dogoniły. Był tak zdenerwowany wyznaniem swoich uczuć Buckowi, ale z tego co powiedział... czy to możliwe, że zostały one odwzajemnione?
-Tak. Więc... słuchaj, jeśli chcesz porozmawiać jutro, mogę naprawdę iść...
-Buck.
Eddie wziął głęboki oddech, po czym odepchnął się od ściany i zrobił krok w stronę Bucka. Ujął rękę Bucka. Teraz świadomie i celowo powtórzył:
-Kocham cię. Tak bardzo, że najwyraźniej nie byłem w stanie dłużej tego utrzymać- zachichotał- Jestem w tobie tak zakochany - dodał szeptem, patrząc prosto w pełne nadziei oczy Bucka.
-Ja też jestem w tobie zakochany- odpowiedział Buck, z ogromnym grymasem rozprzestrzeniającym się na jego twarzy- Nie mogę uwierzyć, że w końcu mogę to powiedzieć.
-Hej, nie zapominaj, kto powiedział to pierwszy- zażartował Eddie.
-Nawet nie pamiętasz- odpowiedział Buck z podniesioną brwią.
-Nieważne- powiedział Eddie, po czym spędzili kolejną chwilę po prostu patrząc na siebie i uśmiechając się jak totalne matoły. Następnie, Eddie zrobił jeden krok bliżej, pozostawiając między nimi ledwie przestrzeń.
-Pocałowałbyś mnie w końcu, czy ja też mam to zrobić najpierw?- droczył się.
Najwyraźniej Buckowi nie trzeba było tego dwa razy powtarzać, bo pochylił się i połączył ich usta w prawdopodobnie najdelikatniejszym pocałunku w życiu Eddiego. Mimo to, sprawił, że wszystkie jego wnętrza zatańczyły, jakby miał motyle w brzuchu, co było ostatnią rzeczą, jaką wyobrażał sobie myśląc o trzydziestce. Miał wrażenie, że śni i miał nadzieję, że tak nie jest. Nie mógł przestać się uśmiechać, a kiedy się od siebie oderwali i oparł swoje czoło o czoło Bucka, nie mógł też ponownie otworzyć oczu. Próbował stłumić ziewnięcie.
-Dobrze, będziemy kontynuować to rano. Teraz naprawdę czas na sen, Eds- powiedział Buck, prowadząc go w stronę łóżka. Eddie poszedł z łatwością, już bliski odejścia.
-Mhm. Ale ty zostajesz. Dokładniej...- kolejne ziewnięcie, gdy runął na łóżko- Tutaj.
-Tak, dobrze- usłyszał uśmiech w głosie Bucka. Ostatnie, co pamiętał, to uczucie, że Buck położył się obok niego, zanim długo oczekiwany sen w końcu nadszedł.
Następnego ranka obudził się dobrze wypoczęty, z uśmiechem na twarzy, z miłością swojego życia w łóżku i szczęśliwy, że to bardzo nie był sen, ale prawdziwe życie. Kto by pomyślał, że mały brak snu może doprowadzić do najlepszej zmiany w jego życiu?
CZYTASZ
buddie stories
Romanceopowieści o dwóch strażakach, którzy próbują odnaleźć drogę do siebie i zwykle im się to udaje