tłumaczenie z tumblra @/ spaceprincessem
Eddie robi długi i powolny wydech, jego oddech rozchodzi się małymi wachlarzami, kręcąc się w chłodnym porannym powietrzu. Jest wyczerpany, ale nie w ten wyczerpujący sposób, który czasem czuje po strasznej zmianie, gdzie wszystko poszło nie tak i stracili więcej ludzi niż uratowali. To były dobre dwadzieścia cztery godziny i Eddie opuścił stację pamiętając, dlaczego bycie częścią 118 tak wiele dla niego znaczy. Dlaczego powrót te wszystkie miesiące temu był bitwą, o którą warto było walczyć, nawet gdy był na najniższym poziomie.
Ławka, na której siedzi, jest idealnie usytuowana, by obserwować wschód słońca, poranny spokój mimo zwykłego hałasu miasta, które nigdy nie śpi. Nie jest jednym z tych, którzy wychodzą z domu po długim dniu pracy, ale Buck zapytał, czy chce obejrzeć wschód słońca i jak Eddie mógł odmówić? Eddie usiadł na miejscu pasażera w Jeepie Bucka, oczy mu się zamykały, gdy słuchał, jak Buck nuci cicho przez radio.
Eddie nigdy nie potrafi wyrazić słowami, co robi dla niego te kilka minut z Buckiem u boku, kiedy jadą - na śniadanie, do Christophera, do domu, gdziekolwiek na świecie. Czy to dobrze, czy źle, za każdym razem, gdy Eddie wychodzi z pracy, pod jego skórą zawsze pojawia się brzęczenie. Niekończący się przypływ adrenaliny, który sprawia, że jest gotowy na wszystko. Wszystko to znika, gdy wychodzi na zewnątrz, ramię Bucka dotyka jego ramienia, gdy idą do swoich samochodów. Najczęściej Eddie pozwala Buckowi prowadzić i zastanawia się, czy jego kształt jest na stałe odciśnięty w wytartym materiale fotela pasażera. W trudniejsze dni Eddie zaciąga Bucka do ciężarówki, puszcza mu zmiksowaną płytę CD, którą Buck zrobił mu wieki temu i jedzie długą drogą do domu, żeby dać Buckowi czas na odetchnięcie.
-W samą porę - uśmiecha się Buck, podając Eddiemu kubek z kawą, której ciepło przebija przez kartonowy rękaw.
Siada, zostawiając między nimi niewiele miejsca, kolana stukają o siebie jak zawsze. Eddie przechyla głowę, wpatrując się w profil Bucka jak w pierwsze, złote promienie porannego słońca. Na jego swetrze na prawym ramieniu widnieje naklejka z małym serduszkiem z głupkowatym uśmiechem, coś, co Chimney dał im wszystkim (Wesołych Walentynek od Jee!) przed wyjściem z szatni tego ranka (u Eddiego jest to mała żabka z serduszkowymi oczkami na kieszeni na piersi). Eddiemu przypomniało się serce, które narysował Buck po powrocie z terapii. Sposób, w jaki kiwał głową, policzki przybierały ładny różowy kolor, gdy Eddie patrzył na niego.
A Eddie zawsze wiedział, jak głęboka jest miłość Bucka. Od drobnego czynu, jakim była podróż samochodem do szkoły Christophera po trzęsieniu ziemi, po bolesne uciśnięcie jego dłoni, by utrzymać Eddiego przy życiu.
Siedzą w miłej ciszy, a wschód słońca - ciepłe żółcie, ogniste pomarańcze, jaskrawe róże i delikatne błękity - rozlewa się nad nimi w kakofonii kolorów.
Eddie chce, żeby Buck również poznał głębię jego miłości.
-Strasznie wygodne, wiesz- mówi Eddie w chwili odwagi, gdy utrzymuje wzrok na twarzy Bucka, który unosi brew, a jego uśmiech jest schowany w kąciku ust- Mam pustą rękę...- macha palcami lewej ręki, tej najbliżej Bucka- Ty masz pustą rękę...
-Eddie- mówi Buck, przesuwając palec wskazujący po drewnie ławki, zatrzymując się w momencie, gdy dotyka Eddiego- Prosisz o potrzymanie mnie za rękę?
Eddie tylko wzrusza ramionami, ale jego uśmiech go zdradza. Buck splata ich palce, a Eddie przesuwa kciukiem po rozgrzanej słońcem skórze.
-Jak bardzo tandetne jest wyznawanie mojej miłości w Walentynki?- pyta Eddie po chwili, jego oczy są skupione na ich dłoniach.
-Dość tandetne- mruczy Buck, ciągnąc za rękę Eddiego, aby zwrócić jego uwagę- Ale ja też cię kocham, więc powinieneś zostać moją Walentynką.
Eddie jęczy, jego głowa spada do tyłu, gdy Buck się śmieje.
-Nieważne- mówi- Cofam to- mówi i mruga pod słońce, łapiąc twarz Bucka i przyciąga ich złączone ręce do swojej piersi- Dobra- uśmiecha się- Camembertly zawieram moją miłość do ciebie.
Buck przechyla się w niego z tym, jak mocno się śmieje i Eddie myśli, że to najpiękniejszy dźwięk, jaki kiedykolwiek słyszał. Ściska rękę Bucka i nigdy nie planuje jej puścić.
CZYTASZ
buddie stories
Romanceopowieści o dwóch strażakach, którzy próbują odnaleźć drogę do siebie i zwykle im się to udaje