tłumaczenie z tumblra @/ ajunerose
Eddie uśmiecha się, gdy Buck śmieje się obok niego, głośno i bez samoświadomości i skupia się na swoim śniadaniu. Dziś to tylko bajgle i bekon, ale jak wszystko, co robi Bobby, jest pyszne.
Po kilku minutach śmiech zaczyna zamierać i rozmowa przenosi się na to, co wszyscy robili przez weekend. Wtedy kolano Bucka uderza delikatnie o jego własne pod stołem.
Eddie zerka na niego pytająco i ze zdziwieniem stwierdza, że Buck już go obserwuje. Jest coś... innego w jego oczach i uśmiechu, co sprawia, że policzki Eddiego nabierają ciepłego, różowego koloru.
-Co?- udaje mu się zapytać. Jego głos wychodzi brzmiący dziwnie i zdyszany.
Buck szczerzy się jeszcze szerzej, gdy to słyszy i pochyla się tak blisko, że Eddie może poczuć ciepły oddech puffing delikatnie o jego skórę.
-Podoba mi się ta woda kolońska- mruczy Buck- Ładnie pachniesz.
Jego głos jest ochrypły i niski, jak wtedy, gdy pierwszy raz budzi się rano, a on sam pochyla głowę nieco bliżej szyi Eddiego i ... wdycha go?
Och. Och.
CZYTASZ
buddie stories
Romanceopowieści o dwóch strażakach, którzy próbują odnaleźć drogę do siebie i zwykle im się to udaje