98. ,,Do domu ''

33 2 0
                                    

tłumaczenie z tumblra @/clusterbuck 

Rzeczą w lofcie jest... Buck wchodzi po zmianie pewnego dnia i nie pamięta, kiedy ostatnio czuł się w nim jak w domu.

Przez pół sekundy myśli, że to może dlatego, że Taylor odeszła, ale Taylor nie ma już od tygodni i jest pewien, że to uczucie było przed nią.

Buck upuszcza torbę ze sprzętem przy drzwiach i robi kilka kroków, obracając się powoli na środku otwartego mieszkania i biorąc je w całości. Nie pamięta, co w nim widział, kiedy po raz pierwszy przyszedł zobaczyć je z Ali, ale teraz wydaje się pozbawione życia. Jaskiniowe, jakby wszystko było poza zasięgiem. Zimne, sterylne, całe białe, drewniane i ze stali nierdzewnej. Wszystkie twarde linie i ostre rogi, jakby nigdy nie miało służyć wygodzie. Jakby nigdy nie miało być miejscem odpoczynku.

Nie czuje się jak w domu, ale gdy Buck staje na środku podłogi, zaczyna się zastanawiać, czy w ogóle kiedykolwiek czuł się jak w domu.

Ma telefon w ręku, zanim jeszcze podejmie świadomą decyzję, by zadzwonić do Eddiego, a kiedy linia dzwoni, opuszcza się i siada na podłodze.

-Buck?- odpowiada Eddie, a Buck kładzie się z powrotem na podłodze.

-Jak się czuje w domu?- pyta.

-Co?- pyta Eddie- Buck, czy ty...

-Możesz mi powiedzieć?- pyta Buck.

-Tylko jeśli najpierw powiesz mi, co się dzieje.

W tle rozlega się klakson samochodu i Buck zdaje sobie sprawę, że Eddie nie może być jeszcze w domu.

-Nic się nie dzieje- mówi, ale jest to nieprzekonujące nawet dla jego własnych uszu.

-Buck.

-Ja tylko myślę o czymś, ok?

-O domu?- pyta Eddie, nieco łagodniej.

-Tak- wzdycha Buck- Ja po prostu... mogę trochę nienawidzić mojego mieszkania, nie wiem. Jest w porządku, nie przejmuj się tym.

-Coś w szczególności?

-Nie mam nawet pieprzonej kanapy, Eddie- mówi Buck- Nie wiem, jak powinien wyglądać dom, ale nie sądzę, żeby to było to.

-Pewnie, że tak- mówi Eddie- To znaczy, dla każdego jest inaczej, ale...

-Eddie- mówi Buck- Możesz mi powiedzieć, jak to jest być w domu?

-Hmm- mruczy zamyślony Eddie, a Buck nie widzi tego przez telefon, ale wie dokładnie, jak Eddie teraz wygląda, jaki ma wyraz twarzy, kiedy zbiera swoje myśli w formę, którą może przedstawić światu.

-To...- Eddie w końcu zaczyna i wzdycha- Nie wiem, czy wiem, jak to wyjaśnić. Czuje się komfortowo, chyba. Czuje się, że należysz, że jest to miejsce, w którym powinieneś być. Czuje się znajomo i ciepło, a kiedy wracasz do domu, czujesz ulgę. Coś jak rozłożenie się na pryczy po długiej rozmowie, kiedy w końcu możesz odrzucić wszystko i po prostu być. Wiesz?

-Ja...- mówi Buck, słowa się urywają. Czuje się jakby jego gardło się zamykało, zwężało, bo... on wie. Zna uczucie, które opisał Eddie, wie dokładnie jak to jest. Wie, że już je czuł. Tylko nie tutaj.

-Buck?- pyta Eddie- Nic ci nie jest?

Czy wszystko z nim w porządku? 

-Ja...- mówi Buck, przełykając świadomość, która wciąż siedzi mu na języku- Tak?

-Spróbuj jeszcze raz- mówi Eddie.

-Nie wiem- mówi Buck, a Eddie nuci.

-Dobra- mówi- Nie idź nigdzie.

-Gdzie miałbym pójść?- pyta Buck.

-Nie wiem, po prostu nie- mówi Eddie- Po prostu trzymaj się.

Buck zaciska ręce na brzuchu, wpatruje się w sufit i myśli o tym, jak głupie jest to, że jedynym miejscem, w którym czuł się jak u siebie, jest czyjś dom. Co to o nim mówi?

Ledwie pięć minut później słyszy dźwięk klucza w drzwiach, a potem kroki idące w jego stronę. Eddie pojawia się nad nim, z twarzą odwróconą do góry nogami, gdy patrzy na niego z góry i wyciąga rękę.

-Chodź- mówi Eddie, jego twarz robi uśmiech, który Buck rozpoznaje nawet w ten sposób. 

-Rozpoznałbym go wszędzie- myśli- W tłumie, przez oszronione szkło, na wyblakłych zdjęciach i przez mgiełkę łez, które groźnie kłują w oczy.

-Gdzie? pyta Buck, biorąc Eddiego za rękę i dając się podciągnąć. Eddie nie odpowiada, dopóki Buck nie stanie na nogach, kołysząc się w jego stronę.

-Do domu.

buddie storiesOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz