tłumaczenie z tumblra @/ swiftiediaz
-Hej, Buck.
Eddie zderza się ramieniem z blondynem, gdy wychodzą ze szpitala. Hen wraca do domu do Denny'ego i nie mogą odwiedzić Karen, więc nie ma sensu zostawać.
-Wracasz ze mną do domu?
I tak muszą wrócić na stację po swoje rzeczy.
Pyta, ale i tak zna już odpowiedź na swoje pytanie. Dzisiaj było... bardzo dużo. Sam Eddie nie bardzo chce, żeby Buck wracał do swojej samotni na poddaszu, a po sztywności ramienia mężczyzny i tej lekkiej zmarszczce na jego twarzy... cóż, Eddie domyśla się, że Buck też tego nie chce.
-Jasne, pojadę za tobą Jeepem po oficjalnym zakończeniu zmiany?
-Tak, dobrze.
----------
Podczas jazdy do domu Eddie myśli, że jest do dupy. On chce tego, Bucka idącego z nim do domu, może jakiś wspólny obiad, jak leżą na kanapie i rozmawiają o wszystkim i o niczym.
Ale Eddie chce tego na zawsze. Chce, żeby codziennie jeździli razem , Buck za kierownicą, a Eddie będzie podziwiał jego profil z fotela pasażera. Chciałby wyciągnąć rękę i chwycić mężczyznę za rękę, gdy jadą w komfortowej ciszy i słuchają jakiejś przypadkowej stacji radiowej w drodze do domu. Buck miałby na twarzy ten stały mały, delikatny uśmiech, który oznaczałby, że jest szczęśliwy i zadowolony.
Chciałby tego.
Zamiast tego jedzie sam, z Jeepem widocznym w lusterku wstecznym.
-Może kiedyś...- Eddie myśli sobie- Jeszcze nie teraz. Ale kiedyś.
-Wkrótce... Składa sobie tę obietnicę, gdy wysiada z samochodu, a Buck robi to samo ledwie kilka sekund później.
Wchodzą razem do domu i prawie czuje się, jakby to było prawdziwe. Jakby Buck miał tam zostać, jakby nie czekał na niego loft na drugim końcu miasta.
Kiedyś. Wkrótce.
Witają się z Carlą i patrzą, jak odchodzi, całują Chrisa na dobranoc i sprawiają, że jest to wyjątkowo żenujące tylko po to, żeby posłuchać miękkiego i zmęczonego śmiechu dzieciaka.
Jest taki domowy. Eddie czuje to do swoich kości, miękkość i znajomość tego wszystkiego.
-Zostajesz, prawda? Na noc?- pyta Eddie, jak podaje Buckowi jedno piwo. Są w kuchni, miękko oświetlonej i sprawiającej, że wszystko wygląda łagodniej. Sprawiając, że Buck wygląda bardziej zachęcająco i kusząco, niż już jest. Eddiego boli potrzeba wyciągnięcia ręki, wykonania wreszcie ruchu.
Ale to nie jest właściwy czas. Nie dziś wieczorem. Wkrótce.
Ich oczy spotykają się na blacie kuchennym, a Buck oferuje mu najbardziej czuły uśmiech, jaki można sobie wyobrazić. Jest coś w sposobie, w jaki Buck na niego patrzy, coś w sposobie, w jaki jego niebieskie oczy błyszczą, co sprawia, że serce Eddiego przyspiesza.
-Tak, zostaję.
Głos Bucka jest niski i trochę zachrypnięty, ale Eddie słyszy go tak samo.
Może są bliżej niż myślał, na skraju tego czegoś, wokół czego tańczyli przez lata.
Może wkrótce to prędzej niż Eddie myśli.
CZYTASZ
buddie stories
Romanceopowieści o dwóch strażakach, którzy próbują odnaleźć drogę do siebie i zwykle im się to udaje