tłumaczenie z tumblra @/clusterbuck
-Powinieneś wiedzieć, że zaraz zacznę płakać- mówi Buck, praktycznie znikąd.
Jest piątkowy wieczór, a oni leżą razem na kanapie, głowa Eddiego spoczywa na kolanach Buck'a. W tle leci cicho telewizor, a Buck przeczesuje dłonią włosy Eddiego, podczas gdy Eddie bawi się palcami jego drugiej dłoni. Eddie odchyla głowę do tyłu, tak by widzieć twarz Bucka.
-Dobry płacz czy zły płacz? - pyta.
-Dobry płacz - odpowiada Buck- Chyba. Chyba, że niektóre rzeczy mam naprawdę na opak.
Eddiemu przyspiesza tętno i zastanawia się, czy Buck wyczuwa jego przyspieszony puls przez skórę głowy, dłonie czy inne miejsca, w których się dotykają. Czy on... czy Buck ... czy to... Buck patrzy na niego z góry i Eddie już wie.
-Eddie- mówi Buck. To tylko jego imię, dwie proste sylaby, które Buck wypowiada każdego dnia, ale Eddie mógłby przysiąc, że Buck wygląda, jakby już miał zamglone oczy.
-Zastanawiasz się czasem, jak to się stało, że mamy takie szczęście? - pyta Buck, a w kącikach jego oczu zdecydowanie zbierają się łzy- Nie mogę uwierzyć, że mogę mieć takie życie. Że mogę mieć ciebie i Christophera i naszą trójkę...
-Zawsze będziesz nas miał- przerywa Eddie, ściskając dłoń Bucka. Wydaje mu się, że wie, do czego Buck zmierza, ale powinien mu o tym przypomnieć. Teraz i zawsze.
-Tak, a ty zawsze będziesz miał mnie - mówi Buck, a łza pojawia się w kąciku jego uśmiechu- Chcę, żeby świat o tym wiedział. Chcę, żeby stan Kalifornia o tym wiedział.
Bierze oddech, ostrożnie kładzie dłoń na policzku Eddiego i nawet po wielu miesiącach, Eddiemu zapiera dech w piersiach sposób, w jaki Buck trzyma go, jakby był kimś delikatnym. Jakby zasługiwał na coś delikatnego.
-Eddie, czy wyjdziesz za mnie?
Eddie szczerzy się do niego, ocierając własne łzy i sięga w górę, by przyciągnąć twarz Buck'a bliżej. Kąt jest niewygodny, ale Eddie'emu zależy tylko na tym, by wymruczeć słowo tak w usta Buck'a, w skórę jego kości policzkowej i małżowinę ucha.
-Tak, Buck.
-----------
Później Eddie szturcha Bucka w ramię.
-To nie jest fair, wiesz - mówi, a Buck spogląda na niego.
-Co nie jest?
-Miałem zamiar ci się oświadczyć- mówi Eddie- Wkrótce. Mam pierścionek i wszystko.
-To najbardziej sprawiedliwe- mówi Buck- Ty już się komuś oświadczyłeś, ale nigdy nie byłeś oświadczony. Ja też nigdy nikomu się nie oświadczyłem. Udało się.
-Tobie też nigdy się nie oświadczano - zauważa Eddie- A gdybym chciał ci się oświadczyć?
Buck śmieje się.
-Możesz mi się oświadczyć jutro - mówi, kłaniając się do pocałunku- Obiecuję, że się zgodzę.
CZYTASZ
buddie stories
Romanceopowieści o dwóch strażakach, którzy próbują odnaleźć drogę do siebie i zwykle im się to udaje