63. ,,Myślisz, że to pomoże tym dwojgu uświadomić sobie, co do siebie czują? ''

38 3 0
                                    

Tłumaczenie z tumblra @/alidravana

-Powinniśmy byli wiedzieć, że coś knują - powiedział Eddie do Karen z zawadiackim uśmiechem na twarzy, patrząc, jak Denny i Christopher biegają po podwórku, żeby przygotować się do zaplanowanej przez nich "dorosłej" randki. Kiedy Eddie się nad tym zastanawiał, przypomniał sobie, że zauważył, iż Christopher poszedł do swojego pokoju, żeby porozmawiać z przyjaciółmi, zamiast jak zwykle siedzieć w salonie lub przy kuchennym stole. Wszyscy wiedzieli, że pandemia nie pozwalała na zbyt wiele czasu dla siebie, a Christopher zdecydowanie tęsknił za spotkaniami z przyjaciółmi.

Eddie spojrzał na podwórko Karen. Dwaj chłopcy rozłożyli już na ziemi kilka miękkich koców, a wokół nich rozłożyli duże poduszki. Christopher poinformował go, że w ten sposób zapewnią sobie odpowiednią amortyzację, bo im są starsi, tym trudniej im siedzieć na ziemi. Trochę się z tego śmiał, przypominając sobie, jak wiele razy mówił Christopherowi, że nie może siedzieć na kolanach przez dłuższy czas.

-Muszę przyznać, że jestem trochę zaskoczona poziomem komfortu, jaki teraz prezentujesz - powiedziała Karen, przerywając Eddiemu jego obserwacje i obdarzyła go dziwnym spojrzeniem, które Eddie odwzajemnił, nie bardzo wiedząc, o co jej chodzi- Nie chcę tworzyć stereotypów, ale większość mężczyzn, których znam...- Karen zrobiła pauzę, próbując się upewnić, że nie sugeruje niczego negatywnego, ale przerwał jej mężczyzna, o którego chciała zapytać.

-Hej, Eddie, myślę, że powinniśmy wyjść i pomóc - powiedział Buck, wkraczając do salonu, z rękami pełnymi przyborów do pieczenia kiełbasek- Christopher właśnie dał mi znać przez radio, że są gotowi do rozpalenia ognia, a nie sądzę, że powinniśmy pozwolić im robić to na własną rękę- uśmiechnął się do Karen, przepraszając ją, że przerwał im rozmowę.

Eddie rzucił okiem na podwórze i podbiegł do drzwi, krzycząc do chłopców, żeby poczekali na dorosłych, którzy będą ich nadzorować. Następnie wyszedł na zewnątrz, aby pomóc im zrobić kilka ostatnich kroków, a Buck szedł tuż za nim, aby im pomóc.

W tym czasie Hen wyszła z kuchni i położyła na stoliku dużą miskę popcornu oraz kilka napojów, którymi chłopcy mogli się delektować podczas seansu. Podeszła do oglądającej film Karen i objęła ją ramieniem w pasie.

-Myślisz, że to pomoże tym dwojgu uświadomić sobie, co do siebie czują?- zapytała bez ogródek Hen, nie powstrzymując się przed wypowiedzeniem tych słów, gdy patrzyli, jak Buck delikatnie kładzie rękę na dolnej części pleców Eddiego, który uczył chłopców, jak bezpiecznie rozpalić ogień.

-Kto wie w tej chwili - odpowiedziała Karen z uśmiechem, chwytając Hen za rękę i wyciągając ją na zewnątrz. Nadszedł czas, aby się zrelaksować i cieszyć "dorosłą" randką.

-----------

Poza kilkoma przerwami jedną na zmianę filmu, bo Kapitan Ameryka jest lepszy od Iron Mana i na uzupełnienie przekąsek , chłopcy w większości zostawili dorosłych samych na wieczór, pozwalając im się zrelaksować i odpocząć od stresu związanego z pracą. Wszyscy zjedli o wiele za dużo s'mores i może wypili o kilka piw za dużo, rozmawiając i nadrabiając zaległości wokół przytulnego ogniska.

Buck zawsze uważał, że Karen jest niesamowita, ale gdy opowiadała o swojej pracy w NASA, zmienił zdanie i uznał ją za niesamowitego geniusza. Nie mógł się powstrzymać, żeby nie zadać jej miliona pytań. Czasami zerkał na Eddiego, zaniepokojony, że ten przejmuje kontrolę nad rozmową. Ale wtedy Eddie posyłał mu ten delikatny uśmiech, który tak naprawdę widział tylko u Eddiego, a jemu robiło się ciepło w środku i czuł się komfortowo, mogąc dalej zadawać pytania.

Ale robiło się późno, a Hen i Karen rozłożyli się na kocu, przytuleni do siebie i obserwowali gwiazdy. Buck uśmiechnął się, był szczęśliwy, że ma ich dwoje w swoim życiu i że czuli się na tyle swobodnie, by pokazać im swój związek. Odchylił się do tyłu na kocu, który dzielił z Eddiem i wydał z siebie lekki śmiech.

-Co?- zapytał Eddie, patrząc na niego z zakłopotaniem, nie rozumiejąc źródła jego śmiechu. Wcześniej położył się na jednej z poduszek, ale teraz podparł się na łokciu i patrzył na Bucka.

-Przypomniałem sobie rozmowę, którą odbyłem z Christopherem jakiś czas temu - powiedział Buck z uśmiechem.- Nie pamiętam, jak ten temat wypłynął, ale powiedziałem, że oglądanie gwiazd to coś, co robi się z kimś wyjątkowym... i myślę, że to mogło zainspirować ten wieczorny plan- dodał Buck, wskazując na niebo, teraz wypełnione błyszczącymi gwiazdami.

Buck przypomniał sobie resztę wieczoru, który chłopcy zorganizowali tak, jakby to była najlepsza randka, jakiej sobie życzył. Zerknął na Eddiego, obserwując uważnie jego reakcję, gdy wyciągnął rękę i ujął dłoń Eddiego w swoją, decydując się na odwagę.

-A ty jesteś dla mnie wyjątkowy - powiedział po prostu, pieszcząc kciukiem grzbiet dłoni Eddiego, czekając z niecierpliwością na jego odpowiedź.

Spodziewał się przynajmniej jakiegoś potwierdzenia, a może nawet braterskiego uścisku. Ale nagle jego ramiona znalazły się w całości w ramionach Eddiego, a usta Eddiego przywarły do jego ust. Poczuł ręce Eddiego w swoich włosach, które delikatnie szarpały jego loki. Pocałunek trwał, a Eddie przyciskał swoje ciało do ciała Bucka. Eddie przygryzł jego dolną wargę, a Buck wydał z siebie małe sapnięcie, gdy Eddie kontynuował badanie jego ust językiem.

-Co?!- krzyknął Eddie, odrywając poduszkę od głowy i spoglądając na Hen, która była oczywistym autorem rzutu. Buck zarumienił się na widok wpatrujących się w niego Hen i Karen. Próbował odciągnąć się od Eddiego, ale Eddie wciąż na nim leżał i nie chciał się ruszyć.

-Trzymajcie się przyzwoitości, wy dwoje- powiedziała Karen, a jej próba wyglądania na surową nie powiodła się, gdyż jej podekscytowanie zaczęło przejawiać się w poszerzającym się uśmiechu.

-Pójdziemy sprawdzić, co z dziećmi, a wy trochę ochłoniecie- dodała ze śmiechem Hena, ciągnąc Karen w stronę domu. Buck szybko spojrzał na zegarek i zauważył, że jest już po północy.

-Powinniśmy... powinniśmy chyba wejść i pomóc położyć Christophera do łóżka- skomentował Buck, wciąż rozproszony ciężarem Eddiego na sobie.

Eddie jęknął i odsunął się od Bucka, nie chcąc się ruszyć ani o cal. Ale Buck miał rację, więc gdy tylko udało mu się stanąć na nogi, sięgnął w dół i pomógł Buckowi stanąć. Potem, zanim Buck zdążył uciec do domu, przyciągnął go do siebie i złożył kolejny pocałunek, tym razem dużo delikatniejszy, ale wciąż pełen pasji.

-Ty też jesteś dla mnie wyjątkowy- powiedział Eddie w odpowiedzi na poprzednią deklarację Bucka, dziękując w myślach swojemu synowi za to, że dał im odwagę i możliwość przyznania się do swoich uczuć. Gdy szli z powrotem w stronę domu, ich ramiona zderzyły się jak zawsze, ale tym razem Eddie wyciągnął rękę i splótł palce z Buckiem, dzieląc z nim łagodny uśmiech, gdy razem wchodzili do domu.

buddie storiesOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz