tłumaczenie z tumblra @/evandiaz
-Więc jak poszło?- głos Bucka jest cienki przez linię telefonu.
Słychać szelest materiału, gdy szykuje się do spania, prawdopodobnie wkładając bluzę z kapturem i szorty, jak dziwak, którym jest w trakcie rozmowy. Jest już wystarczająco późno na spanie, a właściwie to nawet za późno. Eddie spogląda na zegar. Jest już 2:00 w nocy jego czasu, co oznacza, że w Los Angeles jest tuż po pierwszej.
-Ach.
Eddie kładzie się z powrotem na krochmalonej pościeli hotelowej. Jak poszło? Nie jest pewien, jak odpowiedzieć na to pytanie. Nie pamięta, kiedy ostatni raz płakał przy rodzicach. Albo, mówiąc dokładniej, pewnie by pamiętał, gdyby się zagłębił i postarał, ale i tak czuje się, jakby wyszedł z sześciogodzinnej sesji terapeutycznej.
-Pamiętasz, jak się czułeś po piekielnym obiedzie z rodzicami?
-Masz na myśli to, że czułem się tak, jakbym został potrącony przez ciężarówkę jadącą z prędkością osiemdziesięciu km/h i wleczony po autostradzie? Nie, dlaczego miałbym to pamiętać?
Buck wydaje z siebie cichy śmiech, który przechodzi w głośne ziewnięcie. Eddie tęskni za tym ziewnięciem. To dziwna myśl i w biały dzień zrzuci ją na brak snu i silne emocje, ale to nie jest cała prawda. Prawda jest taka, że Eddie potrzebował zaledwie kilku dni, żeby przyzwyczaić się do dźwięków, jakie wydaje Buck przed zaśnięciem: szumu ziewnięć, pociągania nosem i odgłosów, jakie wydaje z tyłu gardła, kiedy próbuje podążać za swoją myślą i zaraz ją gubi.
Eddie zgromadził wszystkie te odgłosy, schowane w pudełku z napisem Buck, znajdującym się w tylnej części jego mózgu. Wcześniej nosiło ono nazwę Rzeczy o Bucku, które wiem tylko ja, zostało założone pierwszej nocy kwarantanny i zapełniało się co noc przez około cztery miesiące, kiedy Eddie przebywał w klinicznych warunkach na poddaszu Bucka. Ale to było zanim został postrzelony, zanim Taylor wkradła się do wszystkich zwolnionych przez niego pomieszczeń i dowiedziała się tych wszystkich małych rzeczy, które tylko on powinien wiedzieć.
-Hej - mruknął Buck, a sen sprawił, że krawędzie jego głosu stały się miękkie. Eddie nie zdawał sobie sprawy, że nie odpowiedział, zagubiony w wijącej się sieci własnych myśli.
-Jesteś ze mną?
-Jestem z tobą.
Eddie wyłącza lampkę przy łóżku, pogrążając pokój w ciemności. Gdzieś na Zachodnim Wybrzeżu Buck robi to samo.
Zbyt łatwo jest wyobrazić sobie Bucka w pościeli. Po tym, jak Buck spędził tygodnie w jego domu, upewniając się, że Eddie pamięta, jak być człowiekiem. Spał na kanapie siedemnaście nocy na osiemnaście, ale to właśnie osiemnasta noc wryła się w karby i rowki w mózgu Eddiego, osiemnasta noc była pierwszą nocą, tą, w której każde zranione i posiniaczone uczucie, jakie Eddie kiedykolwiek czuł, rozlało się i wykrwawiło na wszystkich, których kochał.
Eddie leżał w łóżku skulony na boku, surowy i czuły, przez około dwadzieścia minut i czterdzieści trzy sekundy, zanim Buck delikatnie otworzył drzwi jego sypialni i usiadł za nim. Nie było wahania w sposobie, w jaki Buck oplótł ramię wokół Eddiego, nie było nic poza łagodnością w sposobie, w jaki usuwał każdą cząsteczkę przestrzeni między nimi, aż Eddie znalazł się przy nim, a dłoń Bucka przy jego sercu.
-Mam cię - wyszeptał Buck w jego skórę, wargi były tak blisko, że Eddie czuł ich dotyk na swoim ciele.
Mam bicie twojego żywego serca w jednej ręce i twoją duszę w drugiej, próbującą przetrwać.
CZYTASZ
buddie stories
Romansopowieści o dwóch strażakach, którzy próbują odnaleźć drogę do siebie i zwykle im się to udaje