14. ,,Musiałem ci to przeliterować ''

77 6 0
                                    

Tłumaczenie z tumblra @/zeethebooknerd

Buck i Christopher uśmiechnęli się szeroko do Eddie'go, gdy praktycznie wibrowali w gorliwym podekscytowaniu. Żeby być szczerym, pasowanie do uśmiechu kota z Cheshire było trochę przerażające. Eddie podejrzliwie popatrzył na tę dwójkę, gdy obrócił paczkę w swoich rękach. To była całkiem duża i ciężka paczka.

-Otwórz to, tato!- naciskał Christopher, chichocząc z Buckiem. Brwi Eddiego wzniosły się, gdy popatrzył na paczkę, trzymając ją w bezpiecznym dystansie od siebie. Nagle przypomniał sobie fiasko swoich poprzednich urodzin.

- Tym razem się nie zatruję pokarmowo, tak?

- To był jeden raz. Dajesz, Eddie, otwórz to w końcu- jęknął Buck na ostrożność Eddiego.

-Okej, okej, jeez- wymamrotał Eddie, gdy postawił paczkę przed sobą. Zdarł papier opakowania by ujawnić wielkie kartonowe pudełko. Otwierając klapę na górze, pozwoliło mu spojrzeć prosto w dół na kompletnie zapakowaną przestrzeń. Był tam duży słoik z czymś w środku i z wystającą z niego czapką, ale wokół tego pusta przestrzeń była wypchana innymi drobiazgami, ubraniami i przypadkowymi czekoladkami.

-Co to jest?- zaśmiał się Eddie, wyciągając T-shirt, który miał jego imię w czarnych, dużych literach, które prawdopodobnie można było przeczytać z mili. Buck i Christopher wymienili chytre spojrzenie zanim zdjęli zapinane koszule by ujawnić ich własne T-shirty. Wtedy Eddie złapał widok białych słów wydrukowanych na pasujących czarnych koszulkach.

Eddie Diaz Skład Obronny

Eddie głośno się roześmiał na zwykłą niedorzeczność całej propozycji, ale zdjął swój własny T-shirt by założyć prezent urodzinowy.

-Gdy pójdziemy dzisiaj na kolację, musimy je nosić, żeby wszyscy wiedzieli, że będziemy cię chronić- powiedział Christopher tak poważnie jak mógł. Eddie stłumił swój śmiech i się zgodził. Buck, z drugiej strony, nie miał skruchy i wypuścił z siebie radosny śmiech.

-Jasne, chronić pana medyka armii. Jest bardziej niebezpieczny niż nasza dwójka razem – powiedział Buck Chrisowi, ta dwójka podzieliła się wewnętrznym żartem. Eddie przewrócił oczami i ruszył do następnego prezentu.

Następną rzeczą, którą wyciągnął było chude pudełko pełne jego ulubionych karmelowych cukierków. Przypadkowo Christopher też je uwielbiał, więc jeśli Buck mu pomógł, rozsądnie było się spodziewać, że druga paczka cukierków była schowana gdzieś indziej. Wiedzące spojrzenie, które rzucił Buckowi i zakłopotany uśmiech, który dostał w odpowiedzi tylko to potwierdził.

Eddie działał po swojemu wokół głównego słoika, żeby wyciągnąć dużego misia z ,,Wesołych urodzin, Eddie" napisanym na jego brzuchu i fartuchem z ironiczną wiadomością ,,Ręce z kucharza!". To też był wewnętrzny żart między ich trójką , po grillu z zbyt wieloma przypalonymi burgerami i powstrzymaniu Bucka przed wypominaniem tego.

Było tam również kilka ramek z zdjęciami Eddiego i Christophera, jedna wielka ramka z Eddiem, Buckiem i Christopherem i łańcuch z militarnym nieśmiertelnikiem, który miał na sobie wygrawerowane słowa.

Stacja 118

Strażak Eddie Diaz

Mam twoje plecy, G.I.Joe

-Evan

Eddie oczyścił swoje palce na metalu, gdy poczuł podobny nacisk palący z jego oczu. Podniósł wzrok, żeby zobaczyć swojego najlepszego przyjaciela uśmiechającego się do niego delikatnie, samoświadomość wzruszyła ramionami w swoim zachowaniu. Było dziwnie widzieć Bucka tak nieśmiałym, ale też ścisnęło mu to serce. Wiedząc jak okropny jest ze słowami, zamiast tego włożył nieśmiertelnik na szyję, marząc, że to powie co czuje.

buddie storiesOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz