tłumaczenie z tumblra @/ rewritetheending
-To tak, jakbym był na łodzi.
Buck odwraca wzrok od małej pomarańczowej butelki w ręku i zwęża oczy, gdy znajduje Eddiego rozłożonego na dwóch poduszkach.
-W jaki sposób twoja kanapa jest cokolwiek podobna do łodzi?
-Jest po prostu bardzo kręcąca i wijąca się i w górę i w dół i prosto i w tył- mówi Eddie, brzmiąc jak jego usta są wciąż wypchane bawełną i niezachwianie szczęśliwy bez żadnego powodu.
Albo, jak przypuszcza Buck, istnieje jeden bardzo oczywisty powód jego zachowania . Eddie jest szczęśliwy, bo wciąż jest naćpany po porannej pracy dentystycznej. Niestety, wiedza o tym nie sprawia, że Buck jest mniej zaniepokojony opisem Eddiego o przejażdżce, na której się znalazł i ustawia butelkę z lekami na stoliku do kawy, zanim zostawi Eddiego samego na minutę ,bo jest mało prawdopodobne, żeby w tym czasie stoczył się na podłogę , chwytając dla niego pusty kosz na śmieci i przyciskając go do kanapy.
-Na wszelki wypadek.
-Powinieneś siedzieć tu ze mną- proponuje Eddie- Na wszelki wypadek.
Buck uważa, że Eddie pewnie musi się przespać, ale od jakiegoś czasu nie potrafi odmówić Eddiemu.
-Musisz w takim razie zrobić dla mnie trochę miejsca na łodzi.
Trwa to chwilę, Eddie z trudem wraca do bardziej wyprostowanej pozycji, a cała jego ciężka praca trwa tylko tak długo, jego ciało przechyla się w stronę Bucka, gdy tylko Buck ląduje obok niego. Skroń Eddiego wciska się w krzywiznę ramienia Bucka, ale podczas gdy leki na razie zapewniają Eddiemu komfort, mięśnie jego szyi w końcu zaczną krzyczeć. Buck wzdycha i przesuwa ich obu, owijając ramię wokół Eddiego, by pomóc mu dopasować się do jego boku, głowa Eddiego spoczywa teraz na Bucku w sposób, na który żaden z nich nie będzie później narzekał.
-Dzięki za sprowadzenie mnie do domu.
Buck bez zastanowienia zacieśnia swój uścisk i walczy ze sposobem odpowiedzi, który nie zawierałby jakiejś wersji zrobię dla ciebie wszystko, tak długo jak mi pozwolisz. Jakoś zamiast tego potyka się o głupi żart.
-Gdzie indziej miałbym cię przynieść?
-Mmmm, mógł mnie zabrać do swojego miejsca- mówi Eddie, dziwnie poważny o odpowiedzi na pytanie.
-Nie jestem pewien, czy miałoby to duży sens. Wszystkie twoje rzeczy są tutaj.
-Tak. Może twoje rzeczy też powinny tu być.
Eddie jest cały zbyt miękki i cały zbyt cichy, a kiedy podnosi niepewną dłoń do twarzy Bucka, to wszystko jest zbyt wiele. Buck łapie ją tam i odciąga, ich palce są lekkie, gdy zamiast tego osiadają o udo Bucka.
-Eddie, ja...
-Myślę, że moja ręka jest większa niż twoja.
Buck mruga, zmiana tematów jest gwałtowna, ale mile widziana.
-Naprawdę?
-Tak, jakby- mamrocze Eddie, przesuwając ich dłonie razem- A może jesteśmy tacy sami. Jest blisko . Nie powinniśmy być tacy sami.
-Dlaczego nie?
-Jesteś większy. Powinieneś mieć większe ręce.
-Nie jestem aż tak dużo większy od ciebie- argumentuje Buck. Eddie prycha, a Buck słyszy wykrzywioną minę, której nie widzi.
-Trzymasz mnie w tej chwili. Czuje się jakbyś był większy.
-Dobrze- Buck zgadza się, po prostu dlatego, że nie wie, co innego zrobić- Nie musisz się tym jednak denerwować, chyba że chcesz... mogę cię puścić.
-Nie, nie- mówi Eddie, zwijając ich palce razem- Powinieneś trzymać mnie i twoje rzeczy powinny być tutaj. Ale nie możesz tego zrobić.
Buck wie, że to, co ma zamiar zapytać, jest wielkim, wielkim błędem, ale jego serce bije na tyle głośno, że nie może słuchać głosu rozsądku.
-Dlaczego nie mogę?
Eddie zagrzebuje się jeszcze bardziej w Bucku, co powinno być niemożliwe, biorąc pod uwagę, jak blisko już są. Buck chciałby, żeby przykrył ich jakiś koc, jakaś fizyczna forma zaprzeczenia, ale po prostu wpatruje się w swoje kolana i nie może się powstrzymać, kiedy jego kciuk zaczyna ocierać się o grzbiet dłoni Eddiego.
-Możesz mieć nową dziewczynę.
-Ja... co?
-Dlatego nie możesz mnie trzymać, tylko teraz. Dlaczego nie możesz przynieść swoich rzeczy tutaj i zostać. Wtedy może ona też chciałaby przynieść tu swoje rzeczy, a to by mnie tak zasmuciło.
Buck zamyka oczy i wdycha Eddiego.
-Dlaczego miałoby cię to zasmucić?
-Bo chcę być twoją dziewczyną- mruczy Eddie- Czekaj. Nie. To nie ma żadnego sensu. Nie twoją dziewczyną. Jak dziewczyna, chociaż. Dziewczyną, która jest tylko mną.
I nawet jeśli Buck mógł wiedzieć, do czego zmierza ta rozmowa, to czuje, że teraz zaszła już za daleko, Eddie jest tylko w połowie świadomy tego, co mówi, podczas gdy Buck zapamiętał brzmienie każdego słowa.
-Musisz się przespać- mówi Buck.
-Myślę, że twoja ręka jest teraz większa od mojej- odpowiada Eddie. Buck nie może powstrzymać się od śmiechu.
-Nie myśl, że zmieniły się w ciągu ostatnich kilku minut.
-Powinniśmy ciągle sprawdzać.
-Możemy to zrobić- obiecuje.
-Dlaczego muszę się wyspać?- pyta Eddie.
Odpowiedź na to pytanie była oczywista, odkąd dotarli do domu, ale pytanie staje się całkowicie zbędne, gdy całe ciało Eddiego rozluźnia się jeszcze bardziej, każdy wydech jest ciężki, gdy Eddie w końcu usypia na tle Bucka. Tak po prostu, wszystko jest prawie zbyt ciche i to sprawia, że głos Bucka wydaje się tak głośny, kiedy wyznaje komuś, kto nie usłyszy go przez kolejne kilka godzin.
-Bo kiedy się obudzisz, powiem ci, że chcę mieć dziewczynę, która jest tylko tobą.
CZYTASZ
buddie stories
Romansaopowieści o dwóch strażakach, którzy próbują odnaleźć drogę do siebie i zwykle im się to udaje