tłumaczenie z tumblra @/ clusterbuck
Buck: Masz moją smutną bluzę z kapturem?
Buck: Potrzebuję mojej smutnej bluzy.
Eddie rozgląda się dookoła, jakby smutna bluza Buck'a miała leżeć w rogu jego salonu. Nie byłby to pierwszy raz i prawdopodobnie nie ostatni. Ale bluzy nie ma w żadnym z jej zwyczajowych miejsc, nie wisi na kominku, nie jest rzucona na róg sofy, ani nie jest złożona na półce przy drzwiach.
Eddie: Nie tutaj
Już ma zapytać, dlaczego Buck potrzebuje swojej smutnej bluzy, kiedy przychodzi kolejny sms.
Buck: Jesteś pewien? Myślałem, że zostawiłem ją tam w zeszłym tygodniu.
I właśnie wtedy zdaje sobie sprawę.
Eddie: Tak. Mam dobre i złe wieści.
Buck: ???
Telefon dzwoni, zanim zdąży napisać swoją odpowiedź, a on od razu odbiera, rozpoczynając swoje wyjaśnienia, zanim telefon dotrze do jego ucha.
-Zostawiłeś ją tutaj w zeszłym tygodniu- mówi Eddie- Ale był pewien incydent z plamą po kawie, więc jest teraz w pralce.
-Jak udało ci się zrobić plamę z kawy na mojej bluzie?- pyta Buck.
-Chris przewrócił mój kubek, była w strefie rozprysku.
-Dlaczego moja bluza z kapturem była w strefie zachlapania?- pyta Buck z uśmiechem w głosie, gdy Eddie uświadamia sobie, do czego właśnie się przyznał.
-Miałem ją na sobie- mówi Eddie, mając nadzieję, że wyjdzie na nonszalanckiego-Byłem smutny.
-Tak?- pyta Buck- Z jakiego powodu byłeś smutny?
-Faktu, że znowu obudziłem się w pustym łóżku- myśli Eddie- Faktu, że nadal będę budził się w pustym łóżku. Faktu, że tak bardzo chcę cię przytulić, że to jest jak fizyczny ból, a nigdy tego nie zrobię, nie tak jakbym chciał.
-Sport- mówi Eddie i próbuje wymyślić nazwę jednej drużyny sportowej z Los Angeles-Królowie przegrali?- mówi i to wychodzi bardziej jak pytanie niż by chciał, a Buck się roześmiał.
-To nie jest sezon hokejowy- mówi łagodnie z nutką rozbawienia kręcącą się wokół słów- Dlaczego miałeś na sobie smutną bluzę?
-Po co ci smutna bluza z kapturem?- pyta Eddie, a Buck wzdycha.
-Nawet nie wiem- mówi- Nic się nie stało. Jestem po prostu...
-Po prostu- mówi Eddie, a Buck znów wzdycha.
-Tak.
-Chodź- mówi Eddie- Bluza nie będzie czysta przez jakiś czas, ale możemy kupić ci smutny koc czy coś.
-Mogę być twoim smutnym kapturem- myśli Eddie i natychmiast postanawia, że nigdy nie wypowie tych słów na głos. Nigdy by ich nie przeżył.
-To nie to samo- mówi Buck, jego ton jest przesadnie żałobny, ale w kącikach jego słów pobrzmiewa śmiech.
-Może i tak, ale lepsze to niż nic- mówi Eddie, a Buck nuci.
-Tak- mówi- OK.
----------
Buck wpuszcza się do domu dwadzieścia minut później, przechodzi prosto na kanapę i zwala się na Eddiego, który przewraca oczami, marudzi i szturcha Buck'a w bok, ale potem przesuwa się po kanapie, aż są wygodnie spleceni razem, głowa Buck'a spoczywa na jego piersi.
-Hej- mruknął- Nadal poprostu.
-Tak- mówi Buck, słowo na wpół zakopane w materiale koszulki Eddiego- Ale trochę mniej.
I Eddie nadal chce trzymać Bucka tak bardzo, że bolą go ręce, nadal pragnie Bucka w sposób, którego nigdy nie będzie miał, ale z Buckiem wtulonym w niego w ten sposób, jest to trochę mniej. Choćby na razie.
-Dobrze- mruczy do czubka głowy Buck'a- To jest dobre.
CZYTASZ
buddie stories
Romanceopowieści o dwóch strażakach, którzy próbują odnaleźć drogę do siebie i zwykle im się to udaje