tłumaczenie z tumblra @/ hattalove
-Dobra- mówi Buck, marszcząc się tak głęboko, że jego dolna warga wystaje na zewnątrz- Przysięgam, że wnętrze tej poszewki jest dokładnie takie samo jak na zewnątrz.
-Wnętrze jest bledsze - mówi Eddie, siadając z powrotem na swoim krześle. Powinien pomagać, miał zamiar wstać solidne dziesięć minut temu, kiedy Buck wyniósł ładunek z suszarki i wyrzucił go na stół w jadalni, ale ma w ręku kubek świeżej kawy, a w domu jest wreszcie, błogosławiona cisza.
Nie wspominając o tym, że Buck jest bez koszuli i ma na sobie tylko parę szortów, a na stopach niedopasowane skarpetki, z których każda ma dziurę gdzie indziej: palec po lewej, pięta po prawej.
Stoi przed oknem, zasłaniając światło i Eddie po raz pierwszy od wielu dni czuje się bezpiecznie, tu, w jego cieniu. Nie chce musieć odwracać wzroku i zacząć kombinować, jak to wszystko złożyć.
-Naprawdę - mówi Buck, przewracając poszewkę w dłoniach. Jego czoło to tylko seria bardzo głębokich zmarszczek, które Eddie chce wyciągnąć i dotknąć.
-Chyba to było zbyt wiele, żeby oczekiwać, och, nie wiem, jakiejś metki ...
-Możesz też po prostu poszukać guzików- mówi Eddie, biorąc głośny łyk- Jeśli nie możesz ich zobaczyć, to prawdopodobnie jest to wnętrze.
-Och- mówi Buck, gdy jego ramiona opadają. Trzyma przed sobą tkaninę, szukając otworu. Eddie widzi nawet z miejsca, w którym siedzi, że guziki są, rzeczywiście, niewidoczne.
-Dzięki, Eddie.
I mówi to ostatnie z uśmiechem, jego wyraz twarzy się oczyszcza, język wraca , by wystawać między zębami, gdy skupia się na składaniu poszewki w kwadrat.
Jakby to on był tym, który powinien komuś dziękować. Jakby nie trzymał Eddiego w ryzach, stojąc tutaj z małym stosem starych poszewek na stole obok.
Z którym, Eddie absolutnie musi pomagać. Ale wciąż próbuje pogodzić się z faktem, że jego rodziców już nie ma, że dodatkowa pościel jest z powrotem w szafie, a materac powietrzny jest spakowany, a jego kuchnia jest zreorganizowana tak, jak lubi, a nie w niezrozumiałym bałaganie, który zrobiła jego matka, kiedy wyrzuciła go z dala od kuchenki.
Jest tylko on i Buck i odległy dźwięk zapomnianego podcastu Bucka odbijający się echem po kuchni.
Nie został na noc, gdy rodzice Eddiego tu byli. Zabrali łóżko Eddiego, a Buck pomógł mu przygotować materac powietrzny w salonie, a fakt, że było na nim dość miejsca dla dwóch osób, przylgnął mocno do języka Eddiego i odmówił wypowiedzenia. Buck przytulił go, powiedział:
- Zadzwoń, gdybyś czegoś potrzebował, o każdej porze, poważnie, Eddie, mówię poważnie.
I zostawił Eddiego, żeby zmierzył się z liczbą niewygodnych rozmów, na które zaprosił tu swoich rodziców.
I poszło ... świetnie. Lepiej niż Eddie spodziewałby się rok temu, gorzej niż pozwolił sobie mieć nadzieję, ale jest dobrze. Tylko trochę za świeżo, bo ich samolot pewnie wciąż jest w powietrzu. Czuje się jak papier, zgnieciony w uścisku tego, co czuł, że znów dzieli dach z matką i ojcem, wciąż próbując wyprostować swoje zmarszczki.
Planował to zrobić, odsypiając część dnia, wprost na kanapie, tylko do czasu, gdy nadszedł czas odebrania Christophera ze szkoły.
A potem pojechał zawieźć rodziców na lotnisko i wrócił do domu, gdzie rozbrzmiewała muzyka, a wszystko, co jego matka przestawiła z miejsca na miejsce wróciło do porządku. I był tam Buck w połowie drogi do jadalni z naręczem prześcieradeł zaklinowanym pod brodą, gdy próbował utrzymać ją w pionie.
CZYTASZ
buddie stories
Romanceopowieści o dwóch strażakach, którzy próbują odnaleźć drogę do siebie i zwykle im się to udaje