45. ,,Szczerze mówiąc, nie chcę o tym myśleć ''

62 4 0
                                    

Tłumaczenie z tumblra @/a-beautiful-struggle-of-life

Eddie unosi się na skraju baru, ledwie dwa kroki od drzwi i wypuszcza długi wdech, próbując w ten sposób odreagować trudy dnia i odnowić się. Nie do końca się to udaje. Nadal jest wyczerpany, nadal czuje się ociężały i ospały w sposób, do którego nie jest przyzwyczajony. Nie jest pewien, czy jest po prostu bardzo, bardzo zmęczony (w końcu jego ciało wciąż przystosowuje się do życia od 9 do 5), czy też może to uczucie ma mniej wspólnego z problemami fizycznymi, a więcej z przeszkodami natury psychicznej.

Nieważne. Eddie przeszedł przez dosłowną strefę wojny, został postrzelony, na litość boską, z tym też sobie poradzi. W końcu.

Ale w tej chwili zdaje sobie sprawę, że nie chciałby niczego bardziej, niż wrócić do domu, zwinąć się w kłębek na kanapie i słuchać, jak Buck opowiada o swoim dniu w pracy (bo choć Eddiego boli, że nie będzie już uczestniczył w tym aspekcie życia Bucka, nic nie może się równać z podekscytowanym błyskiem w oczach Bucka, kiedy opowiada o niebezpiecznym wezwaniu). To trochę tak, jak on teraz, myśli Eddie, niemal kwaśno, gdy jego wzrok pada na Bucka po drugiej stronie pokoju, popijającego drinka i uśmiechającego się promiennie, gdy śmieje się z czegoś, co powiedział Bobby.

Eddie udawałby, że Buck jest najłatwiejszym celem jego spojrzenia, bo jego głupio głośny śmiech unosi się ponad gwar baru, a kilka centymetrów przewagi nad innymi przy stole sprawia, że jest on pierwszą zauważalną rzeczą w pomieszczeniu. Byłoby to oczywiście kłamstwo. Oczy Eddiego zawsze najpierw przyciągają wzrok Bucka, niezależnie od tego, jak wiele czynników rozpraszających może próbować przyciągnąć jego uwagę. A gdy Buck odwraca wzrok od innych, jego oczy natychmiast spotykają się z oczami Eddiego, jakby to była najbardziej naturalna rzecz na świecie.

Serce Eddiego pęcznieje na tę myśl, prawie (ale nie do końca) tłumiąc gorzki posmak tego, że nie pasujesz do tego miejsca, że nie jesteś prawdziwym strażakiem, który utrzymuje się na jego języku.

Dopiero gdy Buck odrzuca głowę do tyłu, wypijając ostatnie piwo i odsłaniając przed Eddiem długą linię swojego gardła, Eddie zauważa coś, co wywołuje w jego klatce piersiowej powitalny ból. Ma na sobie białą bluzę z kapturem. Bardzo znajomą białą bluzę z kapturem, która - gdyby się do niej zbliżył - miałaby plamę po kawie na mankiecie rękawa.

Ma na sobie bluzę z kapturem Eddiego. Szukał jej już od tygodni! Oczywiście zostawił ją w mieszkaniu Bucka; powinien był o tym wiedzieć. I oczywiście Buck nie pomyślał, żeby mu ją zwrócić.

Buck zdaje się dokładnie wiedzieć, o czym myśli Eddie (ale tak naprawdę, to kiedy ostatnio nie wie?), bo na jego twarzy pojawia się zadowolony z siebie uśmieszek i mówi coś do pozostałych przy stole, po czym odsuwa swoje krzesło. Hen i Bobby rzucają Eddiemu spojrzenie, Hen obdarza go ciepłym uśmiechem i macha do niego, a Eddie nie może się powstrzymać, żeby nie odwzajemnić tego spojrzenia, ale zostawiają Bucka, który sam podchodzi.

To dobra decyzja- myśli Eddie, bo w chwili, gdy Buck znajduje się w zasięgu ręki, Eddie chwyta go za cholerną bluzę z kapturem i przyciąga do siebie, zmniejszając ten trudny do pokonania dystans między nimi, gdy zderza swoje usta z ustami Bucka, który nie wydaje się zaskoczony tym nagłym publicznym pokazem, po prostu chichocze w usta Eddiego, zarzucając mu ręce na ramiona i rozchylając wargi.

-Nosisz moją bluzę- Eddie zdaje sobie sprawę z tego, jak żwirowato brzmi jego głos, ale po sposobie, w jaki rozszerzają się jego źrenice, Buck nie wydaje się mieć nic przeciwko temu.

-No cóż - uśmieszek Bucka jest irytująco słodki, gdy składa pocałunek na czubku nosa Eddiego - Ciebie też witam, przystojniaku. Uratowałeś mi dziś życie- Buck marszczy brwi i zamyśla się na chwilę, zanim dodaje- Znowu.

buddie storiesOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz